Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co tak naprawdę rusza Kubę Sienkiewicza? Wywiad z muzykiem

Redakcja
Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar
Kuba Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar
O nowej płycie, piosenkach i inspiracjach opowiada nam Kuba Sienkiewicz, lider zespołu Elektryczne Gitary.

Naprawdę nic Pana nie rusza?
Naprawdę to tak nie jest. Różne rzeczy mnie poruszają. Kultura, sztuka, piękno, wszechświat, ludzie.

Skąd zatem pomysł na płytę, na której pomieszał Pan różne gatunki?
To nie tak. Płyta nie była oparta na pomyśle pomieszania gatunków muzycznych, tylko na piosenkach, które nam się zebrały. Piosenką tytułową jest "Nic mnie nie rusza". Pozostałe zaś pasują do tej tytułowej i w ten sposób tworzą całość.

Czytaj także: Fisz i Emade zamiast Myslovitz na Juwenaliach

Skąd się wziął osioł na okładce?
To tak naprawdę bardzo smutna historia. On stracił rodziców na granicy rumuńsko-bułgarskiej i potem przedzierał się do Austrii. Tam dostał jakieś lewe papiery i dotarł do Polski. I tu zaczęła się jego kariera artystyczna, bo trafił na okładkę płyty.

Ten osioł przewrotny jest, bo z przodu okładki widzimy jego łeb, a z tyłu: on się po prostu na nas wypina!
No tak. Widocznie jest rozkawałkowany na dwie części. To smutne. Żeby tak osła przekroić...

Weźmy taką piosenkę z płyty: "Chodzę i tańczę". To nic innego jak naśmiewanie się z tych wszechobecnych festynów w naszych miastach. Przestaliście grywać na takich imprezach?
Wciąż grywamy. Ta piosenka to suma naszych doświadczeń estradowych z takich sytuacji. Tekst jest oparty na autentycznej historii sprzed 300 lat, gdy miała miejsce premiera "Muzyki dla Królewskich Ogni Sztucznych" Jerzego Fryderyka Haendla. Do Londynu zjechały wówczas wielkie tłumy. Muzyka musiała zapowiadać się nieźle. Kroniki podają, że znakomicie sprzedawało się wówczas piwo. Tytułowe sztuczne ognie nie wypaliły, bo jakaś awaria była. Natomiast muzyka się wszystkim bardzo podobała. I wygląda więc na to, że te imprezy masowe muzyczno-plenerowe wyglądały dokładnie tak samo jak teraz.

Na płycie znalazła się też piosenka "Ludzie są dobrzy", która w krzywym zwierciadle pokazuje nasze zwyczaje biesiadne. Zachłysnęliśmy się wolnością czy to było w nas wcześniej?
Zdecydowanie wcześniej. To jest piosenka o takim nadmiernym okazywaniu przez nas dobroci innym ludziom poprzez karmienie, częstowanie. Bardzo często nieadekwatnie do potrzeb obdarowywanego. Taka płytka troska niepodparta prawdziwym zainteresowaniem drugim człowiekiem.

Zobacz także: Kolejne gwiazdy Impact Fest zostały ogłoszone

Oprócz tego, że jest Pan muzykiem, jest Pan wciąż uprawiającym swój zawód lekarzem neurologiem. Jak udaje się Panu godzić te dwie profesje?
Trudno. Z jednym mam problem i z drugim. Ani jedna rzecz, ani druga dobrze mi nie wychodzi. Nikomu tego nie polecam, bo efekty są mizerne.

Dotknęliśmy już tego, ale muszę wrócić. Wasze piosenki krążą wokół zjawisk życia codziennego. Dotykają rzeczywistości, ale nie mówią o niej wprost. Nie kusiło was, by powiedzieć coś mocniej, dosadniej - jak np. Kazik?
Nigdy nas nie kusiło i nie skusi. Nie mamy takich ciągot. Unikamy kontekstu bieżącego, jednoznacznych ocen. Po prostu uważamy, że piosenki, które jednoznacznie coś oceniają, są słabe artystycznie i że piosenka nie jest miejscem dla publicystyki. Tutaj trzeba znaleźć inne środki. Wydaje mi się, że ta koncepcja sprawdza się, bo te piosenki, które napisaliśmy dwadzieścia lat temu, wciąż są aktualne i nie straciły swojej świeżości.

A Pana muzyczne inspiracje?
Te piosenki, które są znane, najsilniej czerpią chyba z innych polskich śpiewających autorów, takich jak: Jacek Kleyff, Jan Kelus, Jacek Kaczmarski, Wały Jagiellońskie. Dużą rolę odegrał blues, bo w latach 70. dużo słuchałem audycji bluesowych. Równie dużą rolę odegrały piosenki bardów zagranicznych, jak Dylan, Cohen, Knopfler, angielskie zespoły, które uprawiały taką piosenkę tekstową: The Beatles, The Kinks. To takie wzorce z popkultury wzięte. Natomiast inne wzorce to polska muzyka współczesna, np. Lutosławski, Panufnik, Krauze, Szymański, Mykietyn. Jestem fanem tej muzyki. Uwielbiam też polski jazz - szczególnie ten starszy - Tomasza Stańki, Zbigniewa Namysłowskiego, lubię projekty muzyczne Billa Frisella - jestem zakochany w Anne-Sophie Mutter i jej programach muzycznych.

A inspiracje w literaturze?
Na pewno z kabaretu polskiego - Kabaret Starszych Panów, Salon Niezależnych, Kabaret Dudek. A z poezji to Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki, Ewa Lipska - to pokolenie Nowej Fali. I oczywiście Zbigniew Herbert.

Czytaj też: Warszawski zespół Leash Eye walczy w prestiżowym konkursie Hard Rock Cafe

Gracie jako Elektryczne Gitary już 22 lata. Nagraliście 13 płyt, Pan sam wydał ich dziewięć. Nie jest Pan zmęczony?
Często pojawia się uczucie zmęczenia, ale zmęczenie wynika z takich sytuacji estradowych opisanych w piosence "Chodzę i tańczę". Pisanie piosenek nie jest męczące. To jest wielka przyjemność . Lubię to robić, domowe nagrywanie na urządzeniu wielośladowym to jest moja największa pasja, a jednocześnie wiele z tych piosenek trafia do repertuaru Elektrycznych Gitar i mogę cały czas występować na świeżo.

Ale ograniczył Pan swoją działalność koncertową...
Skądże. Sporo tych formacji jest. Mam dużo samodzielnych występów. Na Zacieraliach wystąpiłem w GKS (Grochowalscy-Korecki-Sienkiewicz), mam swój akustyczny skład złożony z połowy zespołu Elektryczne Gitary. Sporo jest tego.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto