Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nagle postawiono znak zakazu, a straż miejska błyskawicznie odholowała auta z parkingu

Jakub Trzebiński
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Tomasz Hollod / Polskapresse
Na ulicy Karowej w środowe popołudnie niespodziewanie postawiono znak zakazu zatrzymywania się i postoju. To kolejny przypadek, kiedy służby drogowe wraz ze strażą miejską skazują właścicieli przepisowo zaparkowanych pojazdów na mandat oraz wizytę w posterunku straży miejskiej, by mogli tam oni odebrać swój odholowany samochód, płacąc przy tym słono za jego transport.

O zdarzeniu poinformowała nas czytelniczka. - Rano stanęłam na miejscu parkingowym przed wejściem do pracy – opowiada. - W ciągu dnia jeszcze wrzucałam drobne do parkometru i znak „parking” stał. Jednak popołudniu pojawiły się służby Zarządu Dróg Miejskich. Znak parkingowy został zakryty, dołączono do niego znak zakazu, a już minutę później – jak relacjonuje nasza czytelniczka - straż miejska zaczęła odholowywać wszystkie zaparkowane auta.

Czytaj także: Nowe mandaty w straży miejskiej. Przyjdą do nas pocztą

Straż Miejska tłumaczy, że tylko egzekwuje przepisy, nie ona decyduje, kiedy i gdzie stawiane są znaki drogowe, a ZDM. - Pytałam, czy nie można było postawić tego znaku w nocy lub rano, albo odciąć parking taśmą, jak to zrobiono po odholowaniu wszystkich zaparkowanych w okolicy aut – relacjonuje właścicielka auta. Skąd ten pośpiech w działaniach służb? Rzecznik ZDM–u naszej czytelniczce wyjaśnił, że za sytuację odpowiedzialne jest Biuro Ochrony Rządu, które zarządziło „operacyjną organizację ruchu” w związku z wizytą delegacji z Chin. Dodał też, że BOR ma prawo wprowadzić nowy znak nawet minutę przed odholowaniem auta.

Czytaj także: 1200 nowych parkometrów w stolicy? ZDM przedstawia swoją analizę [MAPA]

Rzecznik pocieszył również rozmówczynię, że zgodnie z kodeksem nie musi płacić za odholowanie, jeśli znak stał krócej niż pięć dni. - Ale kiedy poszłam odebrać auto, strażnicy miejscy wyśmiali mnie, okazało się, że to absolutnie niemożliwe, straż miejska musi pobrać opłatę, nic ich nie interesuje – mówi kobieta. - W punkcie odbierania pojazdów były tłumy, czekałam trzy godziny, wszyscy w podobnej sytuacji jak ja i wszyscy tak jak ja musieli zapłacić 473 złote za odebranie auta z parkingu straży miejskiej oraz większość z nas zapłaciła jeszcze 100 złotych mandatu za parkowanie w niedozwolonym miejscu - opisuje. Nam, mimo licznych prób, nie udało się już skontaktować z rzecznikiem.

Wygląda więc na to, ze przed mechanizmem nagłej zmiany organizacji ruchu oraz jego konsekwencjami nie ma żadnej obrony. Czytelniczka podkreśla, że nie znalazła na stronach ZDM-u jakiegokolwiek komunikatu mówiącego o planowanej podmianie znaków. - Jestem oburzona tym, że straż miejska przy okazji tej dyplomatycznej wizyty robi sobie interesy na mieszkańcach Warszawy. Jestem oburzona, że ZDM nie zadbał o wcześniejszą zmianę znaków. I dodaje: - Dla mnie zaparkowanie przed pracą na dozwolonym miejscu zakończyło się 500 złotową opłatą, nie rozumiem jak do tego może dochodzić w państwie prawa.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nagle postawiono znak zakazu, a straż miejska błyskawicznie odholowała auta z parkingu - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto