Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

30-31.01.2010. Krzysztof Jackowski odpowiada na pytania

Opr. Tadeusz Woźniak
Oto kolejna porcja pytań do jasnowidza.

Katarzyna S.: - Mam już ponad 80 lat, z moim zdrowiem nie jest najlepiej. Mam dużo chorób, ale które z nich są dla mnie najgroźniejsze? Na ile lat życia jeszcze mogę liczyć?

Krzysztof Jackowski: - Przede wszystkim to dożyła pani pięknego wieku i z tego powodu należy się cieszyć. Podstawowe dolegliwości to krążenie i choroba wieńcowa serca, ale organizm ma pani silny i jeszcze długie lata życia przed panią. Proszę się nie martwić normalnymi w tym wieku dolegliwościami.

Urszula A.: - Syn mój leczy się w szpitalu psychiatrycznym. Chciałabym wiedzieć, czy do choroby w jakikolwiek sposób przyczyniła się odświeżona w ostatnim czasie znajomość ze szkolną koleżanką. Czy pobrany w banku kredyt wydał na potrzeby tej kobiety? A może zgubił te pieniądze? Proszę mi powiedzieć, jak mu pomóc. Na pewno nie skorzystam z rad osób proponujących mi pozbycie się problemu poprzez wymeldowanie syna. Nie wyrzucę go z domu...

Krzysztof Jackowski: - Całkowicie ma pani rację, powinna pani otoczyć syna opieką. To dziwna sprawa, ale jemu pomieszało się w głowie z powodu tej kobiety, w której okrutnie się zakochał, tak naprawdę stracił dla niej głowę. A ta kobieta olewa go, lekceważy całkowicie. Niech pani otoczy go opieką, bo on gotów się targnąć na swoje życie. Słusznie pani podejrzewa - on nie zgubił tych pieniędzy, on je wydał na tę kobietę.

Musi minąć sporo czasu, około półtora roku, żeby ten młody człowiek doszedł do psychicznej równowagi i zaczął normalnie reagować i myśleć. Później on jeszcze ułoży sobie życie.

Maria F.: - Bardzo się martwię o mojego syna. Nic mu w życiu nie wychodzi. Przez swoją lekkomyślność stracił wszystko i wrócił do mnie. Teraz również stracił pracę. Czego się nie tknie, wszystko źle się układa. Proszę o odpowiedź, co z nim dalej będzie. Jak się potoczy jego życie? Czy znajdzie pracę? A może wyjedzie do pracy za granicę? Czy ten pech, który go prześladuje, kiedyś się skończy?

Krzysztof Jackowski: - Sytuacja pani syna spowodowana jest ewidentnie jego charakterem, a konkretnych przyczyn można się doszukiwać wielu. Prawdę mówiąc, każda z tych przyczyn doprowadziła do tej sytuacji. Uważam, że zbawieniem dla pani, a przede wszystkim dla syna, będzie jego praca za granicą. Uważam, że on taką pracę znajdzie w pierwszym półroczu tego roku. Dzięki wyjazdowi za granicę pani syn stanie się innym człowiekiem, wewnętrznie zmobilizowanym.

Będzie tam dość długo, około dwóch lat. Podczas tego pobytu przeanalizuje swoje dotychczasowe błędy, czegoś się nauczy. Pozostanie człowiekiem o ponurej osobowości, ale bardziej pozbieranym, z większą energią do życia. Zarówno na niego, jak i na panią ten wyjazd będzie miał zbawienny wpływ.

Kazimierz B.: - Mam blisko 60 lat, popadłem w poważne tarapaty. Jako firma budowlana razem z synem budowaliśmy dla spółdzielni bloki mieszkalne. Włożyliśmy duży własny wkład finansowy, a spółdzielnia, która miała nam płacić na bieżąco, przestała się wywiązywać z zobowiązań i zalega nam bardzo duże kwoty, przez co ja zalegam podwykonawcom. Żeby odzyskać nasze pieniądze, wziąłem kredyt w banku i wykupiłem budowany blok. Czy odzyskamy swoje pieniądze? Czy podjąłem właściwą decyzję?
Druga sprawa jest taka, że staram się o obywatelstwo niemieckie ze względu na pochodzenie mojego ojca. Kiedy je otrzymam, jak długo będę czekał?

Krzysztof Jackowski: - Obawiam się, że nie podjął pan właściwej decyzji. Trochę to wynika z pańskiego charakteru, pan jest egzaltowany, nie przeanalizował pan dokładnie wszystkich plusów i minusów tej decyzji, nie zabezpieczył się odpowiednio i teraz będą kłopoty z odzyskaniem pieniędzy, które pan wyłożył.

Ten pośpiech będzie się mścił na panu przez trzy do czterech lat. Ta sytuacja może doprowadzić do kłopotów rodzinnych. Do Niemiec pan nie wyjedzie, bo nie uzyska pan obywatelstwa niemieckiego. W rzeczy samej, popadł pan w poważne tarapaty, poważniejsze nawet niż to się panu wydaje.

Krystyna R.: - Szanowny panie jasnowidzu! Wierząc, że jest pan po ojcu Klimuszce największym polskim jasnowidzem, bardzo mądrym człowiekiem, mającym rozeznanie nawet w dziedzinie medycyny, odważyłam się do pana zwrócić z moimi sprawami. Otóż choruję na refleksowe zapalenie żołądka i jelit oraz na niedoczynność tarczycy. Mam nerwicę i źle sypiam. Mój mąż ma powiększony gruczoł krokowy i też jest bardzo nerwowym pesymistą. Moja mama cierpi na silną depresję i jest w szpitalu psychiatrycznym. Martwię się o moją córkę, która ma bardzo trudne życie. Otóż córka ma troje dzieci i bardzo chorego męża - ma stwardnienie rozsiane. Czy ona podoła wszystkim obowiązkom? Martwię się też bardzo o brata, bo właśnie stracił pracę, a ma dwoje małych dzieci z drugą, młodą żoną. Przepraszam, że tak się rozpisałam.

Krzysztof Jackowski: - Nic nie szkodzi, trudno się dziwić, że chce się pani z kimś podzielić swoimi problemami, bo trochę ich dużo jak na jedną osobę. No i trudno się dziwić, że pani się denerwuje. A z powodu nerwów cierpi pani na dolegliwości żołądkowe i jelitowe. Nerwica jest główną przyczyną pani problemów zdrowotnych. Dolegliwość męża trwa już dłuższy czas i ma spokojny przebieg. Tak będzie nadal, nie wywoła ona jakichś poważniejszych komplikacji. Jeśli chodzi o zięcia, to niestety, nie widzę pomyślnych rokowań, ta choroba będzie postępować.

Na szczęście, ma on bardzo dobrą opiekę; pani córka jest wspaniałą, dzielną kobietą. Poradzi sobie ze wszystkimi problemami, ale niech jej pani pomaga i podtrzymuje na duchu. Natomiast zupełnie proszę się nie przejmować bratem. To urodzony leser i bawidamek. On potrafi tak oczarować kobiety, że wierzą mu bezgranicznie. Jego młoda żona będzie z nim klepać biedę i jeszcze na niego pracować. Proszę częściej myśleć o sobie, pozytywnie myśleć, a nie tylko się zamartwiać.

Dziękuję za słowa uznania. Moje rozeznanie w dziedzinie medycyny i innych to nie wiedza, ale dar widzenia, który staram się wykorzystywać do podtrzymania na duchu cierpiących, gdy tylko jest to możliwe, bo przecież nie mogę ludzi oszukiwać, a zwracają się także do mnie z przypadkami beznadziejnymi, przynajmniej według ludzkich ocen. Zawsze proszę o skonfrontowanie moich opinii ze stwierdzeniami fachowców - lekarzy i kierowanie się ich ustaleniami.

Ludmiła N.: - Chciałabym wiedzieć, czy najmłodszy syn będzie w przyszłości z tą dziewczyną, z którą jest teraz. Co go czeka w życiu? A jak ułoży sobie życie średni syn? Czy małżeństwo najstarszego syna będzie trwałe, kiedy urodzi się im dziecko? Czy mój mąż zmieni pracę na lepszą? Chciałabym też wiedzieć, co z naszym zdrowiem, męża i moim?

Krzysztof Jackowski: - Najmłodszy syn na pewno nie będzie z tą dziewczyna, z którą jest obecnie. Syn jest milczącym, skrytym człowiekiem. Przed nim długa droga w samotności. Nieprędko dokona wyboru życiowej partnerki, tymczasem będzie miał jeszcze kilka znajomości.

Najstarszy syn, ten żonaty, to urodzony szczęściarz. Człowiek pogodny, mający wiele dobrych pomysłów, potrafiący zrobić coś z niczego. Mam przekonanie, że jeszcze w tym roku jego żona zajdzie w ciążę. To jest udane małżeństwo, bo oboje mają dobre charaktery.

Średni syn jest najbardziej ambitny i najbardziej się nadaje do kierowania, zarządzania jakimś przedsiębiorstwem. W przyszłości będzie miał swoją firmę. Trochę się odsunie od rodziny, będzie miał lepsze mniemanie o sobie aniżeli o reszcie rodziny, do której będzie miał pretensje o zbyt skromne ambicje. Będzie kierował firmą, albo już to robi. Będzie miał dobry związek małżeński i dwoje dzieci. Pytając o to, czy mąż zmieni pracę na lepszą, pani chyba sama nie wierzyła, by tak mogło się stać.

Mąż nie zmieni pracy na lepszą, bo ta którą wykonuje, nie jest zła. Mąż się cieszy dobrym zdrowiem, kłopoty ze zdrowiem mogą się pojawić w dość odległej perspektywie i nie będzie to jakaś nagła choroba, gwałtownie postępująca.

Jacek J.: - Proszę pana o pomoc w sprawie, w której moje działania nie przynoszą do tej pory żadnych wymiernych efektów. Mój przyjaciel Bogumił W. zginął w wypadku 23 lipca 2005 roku. Wcześniej poinformował mnie i zaufaną osobę, że zrobił testament, ale nie podał, gdzie i u którego notariusza. Przesyłam panu zdjęcie przyjaciela i akt zgonu, prosząc o ukierunkowanie, gdzie szukać testamentu, którego miałem być wykonawcą.

Krzysztof Jackowski: - Mam odczucie, że ten testament przestał istnieć, że został zniszczony. Testament nie został zdeponowany u notariusza, pański przyjaciel przekazał go jakiejś starszej, zaufanej kobiecie. To mogła być matka, ale niekoniecznie. Ta osoba doszła do wniosku, że lepiej będzie, jak testament nie zostanie ujawniony. Takie jest moje odczucie.

Joanna L.: - Mam 32 lata i jestem w trakcie rozwodu. Sama wychowuję 6-letniego synka. Dwa lata temu postanowiłam odejść od męża, kierując się dobrem dziecka i swoim, bo w domu dochodziło do awantur i rękoczynów. Bałam się męża, zupełnie nie potrafiliśmy się porozumieć. Teraz jest jeszcze gorzej. Mam wrażenie, że dręczenie nas sprawia mężowi przyjemność. Nie jest mi lekko, ale nie żałuję mojej decyzji i wiem, że dobrze zrobiłam. Nasz synek jest poważnie chory. Na dzień dzisiejszy jego choroba jest nieuleczalna, a chore na nią dzieci nie dożywają pełnoletności. Strasznie się tego boję, stojąc przed tą wielką niewiadomą. Codziennie sobie wmawiam, że jakoś to będzie. Moje życie wygląda tak, że staram się maksymalnie wypełnić wolny czas, by nie myśleć, nie mieć wolnej chwili. Praca - dom, praca - dom, jak najmniej wolnego czasu dla siebie. Czy mam szanse na normalny, szczęśliwy związek, na normalne życie?

Krzysztof Jackowski: - Głowa do góry, pani Joanno. Jest źle, ale będzie lepiej. Słusznie podjęła pani decyzję o rozwodzie. Pani mąż jest złym, złośliwym człowiekiem i mocno pani dokuczy. Po kilku latach jednak się uspokoi, zaprzestanie panią dręczyć.

Spotka pani mężczyznę, z którym ułoży sobie pani życie. Za trzy lata mniej więcej pozna pani mężczyznę, starszego od pani o 8-9 lat, poważnego, mądrego człowieka i stworzycie udany związek. Będzie pani szczęśliwa. Choroba synka jest poważna, krytyczny będzie dla niego 16 rok życia.


Krzysztof Jackowski czeka na Państwa listy

Na liczne prośby Czytelników, po uzgodnieniu z panem Jackowskim, powtarzamy numer jego telefonu komórkowego: 506 18 04 40.
Zaznaczamy, że bardzo trudno się dodzwonić i polecamy wówczas korzystanie z naszego pośrednictwa telefonicznego (889 23 93 23) oraz korespondencyjnego, listem pod adresem: Tadeusz Woźniak, ul. Władysława IV nr 43,
81-395 Gdynia

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 30-31.01.2010. Krzysztof Jackowski odpowiada na pytania - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto