MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Taksówkarze dali ministrowi 40 dni

Marta Sułkowska
Centrum stolicy na dwie godziny zablokował wczoraj protest taksówkarzy. W kondukcie przemieszczającym się Al. Ujazdowskimi, al. Szucha, ul. Bagatela i pl. Na Rozdrożu jeździło około 400 taksówek. Kierowcy domagali się likwidacji tzw. przewozu osób, który jest - ich zdaniem - "taksówkowym piractwem".

- Niech urzędnicy wreszcie zrobią porządek z tym bandytyzmem- mówi pan Andrzej, kierowca w jednej z korporacji.

Samochody przystrojone jak do żałobnych konduktów symbolizowały nieuchronny upadek licencjonowanych korporacji. Na lawecie taksówkarze wieźli także trumnę oraz wieńce.

Część protestujących podeszła pod kancelarię premiera złożyć petycję z żądaniem likwidacji przewozu osób, który według obecnego prawa nie wymaga licencji. Z taksówkarzami spotkał się minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, który obiecał m.in. wnikliwe kontrole przewoźników. Na podjęcie działań taksówkarze dali urzędnikom 40 dni.

- Jesteśmy zadowoleni, że nas wysłuchano, ale kiedy minie ustalony termin i nie będzie żadnych zmian, wrócimy na ulice - mówi Paweł Biedrzycki ze Zrzeszenia Transportu Prywatnego.

- Interesy taksówkarzy powinny być chronione - dodaje Krzysztof Szeniawski z kancelarii Chałas i Wspólnicy. - Fakt powstania "przewozu osób" to pewnego rodzaju skutek luki w prawie. Korporacje nie wiedzą, że chronią je przepisy. Licencjonowani taksówkarze mogą pozywać prywatnych przewoźników o nieuczciwą konkurencję, bo jeśli podobne podmioty świadczą te same usługi na różnych warunkach, to jest to nieuczciwe - tłumaczy.

Warszawscy przewoźnicy korporacyjni od lat walczą z prywatnymi przewoźnikami, którzy podszywają się pod taksówki. Samochody jeżdżące z szyldem "Taki" czy "Taksi" nie posiadają licencji i nie wszędzie mogą dojechać. Zamknięte są dla nich m.in. Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Ceny ich usług najczęściej są bardzo wygórowane. Trasa z Dworca Centralnego na Okęcie może kosztować w "Taki" nawet 300 zł.

- Prywatni przewoźnicy używający w swoich szyldach nazwy podobne do słowa "taxi" są jak firmy podrabiające towary. To jak różnica między Nike i Niki - mówi Szeniawski. - Oznaczenie "taxi" powinno podlegać ochronie. Warto także wyraźnie zaznaczyć, czym różnią się licencjonowane korporacje od prywatnych przewoźników, tak, by klient dobrze wiedział, z czyich usług korzysta - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja radzi jak zaplanować podróż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto