Liczne puste miejsca podczas sesji Rady Miasta były czymś naturalnym w poprzednich kadencjach. Zresztą, czemu tu się dziwić, skoro radni dostawali pełną dietę bez znaczenia na procent sesji, w których brali faktyczny udział. Faktyczny, bo proceder zapisywania na "listę obecności" urzędników, którzy w takich zebraniach brali udział co najwyżej duchem był na porządku dziennym.
- Doświadczenie poprzedniej kadencji pokazuje, że warto by ten system uszczelnić i rzeczywiście te diety uzależnić od obecności na sesji w większym stopniu - mówi Jarosław Szostakowski, radny PO, cytowany przez tvnwarszawa.pl.
Teraz ma być inaczej. I chociaż tego rodzaju hasła swoim patosem i szlachetnością w przypadku polityki mogą raczej bawić niż być zwiastunem nadchodzących zmian, to planowane zmiany mają zrewolucjonizować miejskie urzędy. Plan jest prosty. 100 proc. frekwencja na sesjach i obradach komisji oznacza 100 proc. diety. Niewątpliwie jest to interesujący postulat, zwłaszcza zważywszy, że w minionej kadencji Rady Miasta ani jeden (!) radny nie wykazał się 100 proc. frekwencją.
W Radzie m. st. Warszawy najlepiej pod względem obecności prezentowali się dotychczas członkowie PO ze średnią frekwencją na poziomie 91 procent. Tuż za nimi znaleźli się przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej z 89 proc. frekwencją. Najrzadziej na sesjach pojawiali się radni Prawa i Sprawiedliwości (średnio z 80 proc. frekwencją).
Chociaż może to nieco dziwić, pomysł radnych PO zyskał powszechną aprobatę w Radzie Miasta. Nawet opozycja uważa go za perspektywiczne rozwiązanie. - To dobry pomysł. Jeżeli zobaczymy już taki sformułowany do końca projekt uchwały, myślę, że nie będzie problemu, żebyśmy go poparli - mówi przewodniczący klubu PiS, Maciej Wąsik.
Nie wiadomo jeszcze jak bardzo uszczuplona zostanie pensja niezdyscyplinowanych i niesumiennych radnych. Prace nad uchwałą już trwają i jeśli wszystko pójdzie sprawnie, już tym roku wyborcy mogą się doczekać ważnej i sensownej zmiany w warszawskim urzędzie. A jest o co walczyć. Radny m. st. Warszawy zarabia 2,2 tys. zł miesięcznie. Aby odebrać całą sumę musi jedynie pojawić się na sesji i wpisać na listę obecności. Raz w miesiącu.
- Często zdarza się, że radni pojawiają się tylko na początku sesji, podpisują listę obecności, a potem nie biorą udziału w głosowaniach - komentuje aktualną sytuację Sebastian Wierzbicki z SLD.
Łukasz Rogojsz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?