Schronisko w Celestynowie zostanie zamknięte?

Pół tysiąca psów na bruk? - To jest chore. Najłatwiej pozbyć się zwierząt i mieć wszystko z głowy. A przecież to schronisko istnieje już 37 lat i przewinęły się przez nie tysiące bezdomnych psów - mówi Izabela Działak (zajmuje się placówką od 21 lat).

Problemy w Celestynowie pojawiły się rok temu, kiedy Grzegorz Kurtyłowski, powiatowy lekarz weterynarii, wydał decyzję o wykreśleniu schroniska z rejestru schronisk dla zwierząt.
- Ono nie spełnia wymogów takiej placówki. W kojcach nie ma utwardzonego podłoża; ogrodzenie jest zużyte, łata się je byle czym; nie wszystkie boksy i budy mają wybiegi; brakuje miejsc na kwarantannę nowo przyjętych zwierząt - pomieszczenia techniczne też są w kiepskim stanie - tłumaczy doktor Kurkowski. - To wszystko się zużyło, dlatego w tych warunkach Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, do którego należy schronisko, nie powinno go tu prowadzić.

Problem placówki znają urzędnicy z pobliskiego Otwocka, skąd także trafiają psy do przytuliska.
- Sytuacja jest tragiczna. To jedyna, oprócz warszawskiego Palucha, placówka w naszej pies najbliższej okolicy - tłumaczy Monika Woźniak, rzecznik Otwocka. Dodaje, że urząd wie, iż sprawa jest poważna. Decyzja dot. zamknięcia jest coraz bliżej.

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zdaje sobie sprawę z tego, że schronisko w Celestynowie wymaga generalnych zmian, co niesie za sobą ogromne koszta. Owszem, stowarzyszenia niemieckie i angielskie obiecały schronisku pomoc, ale wcześniej placówka musi zmniejszyć do 150 liczbę zwierząt.

W ubiegłym roku z Celestynowa do adopcji oddano 140 zwierząt. W tym psa o imieniu Celestyn (pisałam o nim na naszym portalu), który znalazł dom po wielu miesiącach pobytu w hoteliku dla zwierząt.

Cały materiał przeczytasz na stronach serwisuWiadomości24.pl