Absurdalny regulamin na placu zabaw. Jest odpowiedź rzecznika: "inny byłby droższy" [ZDJĘCIA]

Plac zabaw znajduje się na ul. Siewierskiej 3 i składa się dokładnie z trzech elementów - karuzeli, ławeczki i zabawy w "kółko i krzyżyk". Może nie ma w tym nic dziwnego, dzieci przecież nie potrzebują wiele, by dobrze się bawić, ale przy miejscu rozrywki dla maluchów stanęła także tablica informacyjna z obszernym regulaminem.

Znajdujemy w nim kilkanaście (dokładnie 11) podpunktów, które opisują - ma się wrażenie - zupełnie inny plac zabaw. Cytując: "zabrania się korzystania z huśtawek i ważek przez więcej niż jedno dziecko" albo "wchodzenia na dachy i górne elementy konstrukcji obiektów". Brzmi profesjonalnie, gdyby nie fakt, że w ochociańskim miejscu rozrywki wymienionych w regulaminie przedmiotów po prostu nie ma.

"No, no, mają rozmach. Proponuję jeszcze punkt o tym, żeby nie używać zabawek zbyt intensywnie, bo się za szybko zużywają..." - złośliwie komentują mieszkańcy. "Najlepszy i tak był trzepak. Amen" - dodają.

Mimo wszystko - dzieciom życzymy miłej zabawy, rodzicom - spokoju, a władzom dzielnicy większych środków na rozwój podobnych miejsc rekreacyjnych.

- Takie regulaminy są zamawiane w pewnej liczbie i mają w swej treści określenia sztampowe, ogólne, które pasują do większości placów, co zapewne wynika z chęci obniżenia kosztów - dedykowany regulamin na konkretny plac byłby droższy - tłumaczy Monika Beuth-Lutyk, rzecznik prasowy w dzielnicy Ochota.
Jeśli chodzi o podpunkty w regulaminie odnośnie dachów - wydają się one zasadne, ze względu na pobliską altankę śmietnikową. - Regulaminy przy placach i innych obiektach np. sportowych, jak plenerowe siłownie, są potrzebne, często domagają się ich sami mieszkańcy, szczególnie zapisów dotyczących spożywania alkoholu, wprowadzania zwierząt i śmiecenia, by móc szybko interweniować jeśli coś takiego się dzieje na podwórku. Kwestie bezpieczeństwa także są bardzo ważne - każdy, kto ma dzieci wie, że w zabawie fantazja czasem nie zna granic i wszystko super, do momentu kiedy coś złego się nie wydarzy, a wtedy zaczyna się sprawdzanie czy i ewentualnie kto jest odpowiedzialny - dodaje rzecznik.