Bezmięsne dni
Po II wojnie światowej komunistyczne władze znacjonalizowały przemysł, handel i rolnictwo. Centralnie planowana gospodarka zupełnie nie radziła sobie z zaspokojeniem podstawowych potrzeb ludności. Brakowało mieszkań, artykułów codziennego użytku, a na co dzień szczególnie odczuwalny stał się deficyt mięsa. W latach 50. jego konsumpcja rosła. Lecz produkcja, w wyniku wieloletnich zaniedbań, zupełnie nie nadążała za potrzebami. Władze starały się ograniczyć na nie popyt wprowadzając m.in. dzień bezmięsny. W poniedziałki nie można było nabyć mięsa i wędlin w sklepach, a także zamówić dań mięsnych w restauracji. W prasie prowadzono kampanie propagujące dietę wegetariańską. Na niewiele to jednak się zdawało. Kryzys mięsny trwał. Wówczas, w październiku 1959 r., ekipa Gomułki zdecydowała się ustabilizować rynek mięsny radykalnie podnosząc jego ceny. I wtedy na szerszą skalę rozkwitł czarny rynek, tworzyły się mięsne „mafie”.
Od donosu od procesu
Jedna z największych afer gospodarczych PRL rozpoczęła się od donosu. Pewien pracownik stołecznego Miejskiego Handlu Mięsem w liście do Komisji Kontroli stołecznej PZPR opisał sposób, w jaki funkcjonowała „mafia mięsna”. W rzeźni kradziono mięso, aby mogło trafić do nielegalnego obrotu. W dokumentach wpisywano, że było zepsute, albo wliczano je w straty, albo też skradzioną ilość uzupełniano wodą i odpadami. Tak zdobyty towar trafiał do państwowych sklepów, a tam kierownicy sprzedawali go ze sporym zyskiem poza ewidencją. Dochody z tych nielegalnych transakcji trafiały do kierowników sklepów i dyrektorów nadzorujących handel mięsem w Warszawie. Aby proceder mógł się kręcić, kierownicy sklepów musieli regularnie dostawać „przydział", o czym decydowali szefowie Miejskiego Handlu Mięsem (państwowego przedsiębiorstwa odpowiedzialnego za reglamentację). Naturalnie za przychylne decyzje otrzymywali łapówki. Dzielili się nimi z kontrolerem Państwowej Inspekcji Handlowej, który milczał na temat nieprawidłowości.
Kluczowe role w tej organizacji odgrywali trzej dyrektorzy Miejskiego Handlu Mięsem. To w ich rękach leżała decyzja, ile mięsa skierować do poszczególnych sklepów. To o ich życzliwość zabiegali kierownicy tych placówek. W owym czasie w Warszawie działały trzy główne MHM-y, odpowiedzialne za zaopatrywanie konkretnych dzielnic stolicy: Północ, Południe i Praga. Co ciekawe ten ostatni, trochę wbrew nazwie, miał w swojej jurysdykcji również Śródmieście. Jego szefem był 43-letni Stanisław Wawrzecki.
Po donosie momentalnie ruszyło śledztwo ws. „mafii mięsnej”. Przesłuchano setki osób, przeszło 400 aresztowano. W toku rewizji w mieszkaniu Wawrzeckiego milicjanci znaleźli złoto i dolary. Wieści o tych znaleziskach dotarły do uszu samego Gomułki. Pierwszy sekretarz - ideowy komunista, znany z ascetycznego trybu życia - mocno się tym rozsierdził. Postanowiono ukarać uczestników procederu w sposób zdecydowany i stanowczy. I tak też się stało.
Kryże i krzyże
20 listopada 1964 r. przed Sądem Wojewódzkim rozpoczął się proces oskarżonych w „aferze mięsnej”. Przewodniczącym składu sędziowskiego był Roman Kryże, znany ze swojej działalności w latach stalinizmu, gdy sygnował wiele wyroków śmierci, w tym m.in. na rotmistrza Witolda Pileckiego. Z tego powodu ukuto nawet powiedzenie: „jest Kryże – będą krzyże”.
Co ważne, oskarżonych sądzono w trybie doraźnym, uniemożliwiającym odwoływanie się od wyroku i poszerzającym katalog orzekanych kar do kary śmierci włącznie.
Na ławie oskarżonych zasiadło dziesięć osób, w tym Tadeusz Skowroński (dyrektor Stołecznego Zjednoczenia Przemysłu i Handlu Artykułami Spożywczymi), Stanisław Wawrzecki (dyrektor Miejskiego Handlu Mięsem Warszawa-Praga), Henryk Gradowski (dyrektor MHM Warszawa-Północ), Kazimierz Witowski (dyrektor MHM Warszawa-Południe), a także Mieczysław Fabisiak (naczelnik w Państwowej Inspekcji Handlu, odpowiedzialny za kontrolę handlu mięsem).
Proces stał się widowiskiem, obszernie relacjonowanym przez prasę i Kronikę Filmową (patrz film). Zakończył się w 2 lutego 1965 r.: Wawrzecki otrzymał karę śmierci; Gradowski, Witowski i Fabisiak – dożywocie; pozostali – od 9 do 12 lat więzienia.
Bezskuteczne okazały się zabiegi obrońców Wawrzeckiego. 19 marca 1965 r. został on powieszony w więzieniu mokotowskim.
W 2004 r., prawie 40 lat po ogłoszeniu wyroków w „aferze mięsnej”, Sąd Najwyższy uchylił wyrok z lutego 1964 r. Żaden ze skazanych niestety nie dożył tej chwili. Ich dzieciom przyznano odszkodowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?