Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alibabki, prekursorki muzyki z Jamajki. "Wtedy w Europie nikt nie znał reggae i ska" [Rozmowa NaM]

Piotr Wróblewski
Alibabki, prekursorki muzyki z Jamajki "Wtedy w Europie nikt nie znał reggae i ska"
Alibabki, prekursorki muzyki z Jamajki "Wtedy w Europie nikt nie znał reggae i ska" mat. pras.
Pierwszą płytę wydały w 1965 roku. Były gwiazdami na Festiwalu w Opolu i Sopocie. Koncertowały razem z Niemenem, Skaldami i Wodeckim właściwie po całym świecie. Poza tym mało kto wie, że były prekursorkami muzyki reggae w Europie. Teraz obchodzą 50-lecie wydania pierwszej płyty. Rozmawiamy z członkami zespołu Alibabki.

Piotr Wróblewski: Jaki to się stało, że olbrzymia popularność zespołu Alibabki przyszła w tak krótkim czasie? Krystyna Grochowska: Część zespołu występowała już jako dzieci, w chórze dziecięcym. Tyle lat ześpiewania na pewno nam pomogło.
Ewa Belina-Brzozowska: Odkrył nas Harcmistrz Władysław Skoraczewski, który śpiewał też w Filharmonii Warszawskiej. Założyliśmy sekstet i pojechaliśmy na giełdę talentów. Tam zaproponowano nam udział w programach telewizyjnych. W 1964 roku po raz pierwszy wystąpiłyśmy na profesjonalnej scenie w Opolu.
Wanda Narkiewicz-Jodko: W Opolu piosenka „Idzie świt” została uhonorowana wyróżnieniem przez jury, z Krzysztofem Komedą jako przewodniczącym.

Z występem w Opolu wiąże się pewna historia. Podobno tego samego dnia zdawała Pani maturę.
Anna Dębicka-Czaplicka: Tak było. Po egzaminie z języka polskiego musiałam, tego samego dnia, dojechać do Opola. Nota bene nasz utwór zdobył nagrodę. Maturę też zdałam, więc był to podwójny sukces.

W 1965 roku wyszedł krążek „W rytmach Jamajka Ska”, który był pierwszą płytą reggae w Polsce.
Anna Dębicka-Czaplicka: W encyklopedii reggae jest informacja, że zaistniałyśmy jako pierwsze
Ewa Belina-Brzozowska: To była nasza pierwsza płyta. Wtedy w całej Europie jeszcze nie znano reggae i ska.

Jak to się stało, że Alibabki były pierwsze?
Anna Dębicka-Czaplicka: W tamtych latach zagraniczne płyty docierały do Polski w różny sposób. Albo przewoziły je stewardesy, albo marynarze. Zbigniew Preisner, jeden z kompozytorów, dostał płytę z Jamajki i pokazał naszemu kierownikowi muzycznemu. Przesłuchał i dał się skusić.
Ewa Belina-Brzozowska: Julian Loranc skomponował muzykę do piosenki „Dykcja dla wszystkich”, a Wojciech Młynarski napisał do niej słowa. Potem utwór znajdował się na czołowych miejscach list przebojów.

Telewizja, płyty, nagrody i występy w Sopocie i Opolu. Były Panie celebrytkami tamtych czasów?
Ewa Belina-Brzozowska: Wtedy nie istniało nawet takie słowo (śmiech). Oczywiście mieliśmy swoich wielbicieli, zakładano nasze fankluby. Grałyśmy mnóstwo koncertów, na których hale były zapełniane. Jednak nie było tego zjawiska...
Anna Dębicka-Czaplicka: ... swoją drogą ciekawe, jakbyśmy się odnalazły, gdyby wtedy media działały tak jak teraz. Kiedyś, w radiu redaktorzy muzyczni prezentowali dużo utworów. Wybierali te, które ludziom się podobały. Managerowie, słuchając stacji radiowych, na swoje koncerty zapraszali najpopularniejsze osoby. Tym sposobem jeździłyśmy po całym świecie.

Kiedy zdały sobie Panie sprawę z tego, że zespół Alibabki odniósł sukces?
Wanda Narkiewicz-Jodko: Warto powiedzieć, że 1969 rok byłbardzo ważny. Zaśpiewałyśmy „Kwiat jednej nocy” i dostałyśmy pierwszą nagrodę w Opolu.

Jako chórki śpiewały Panie z większością znanych, polskich muzyków. Która współpraca była najciekawsza?
Krystyna Grochowska: Bardzo dużo graliśmy ze Skaldami. Wydawali się profesjonalni, a Andrzej Zieliński dobrze pisał aranże na chór.
Wanda Narkiewicz-Jodko: Był też Zbyszek Wodecki, artysta kompletny, który potrafi śpiewać, komponować i grać.
Anna Dębicka-Czaplicka: No i Czesław Niemen. Grając z nim musiałyśmy przestawić się na ostrzejsze śpiewanie. Udało się nam. Ale to była szkoła. Odkrywaliśmy w sobie nowe pokłady.
Wanda Narkiewicz-Jodko: Dla mnie najciekawsza była współpraca z Radiowym Studiem Piosenki. Pracowali tam wtedy m.in. Jan Borkowski, Wojciech Młynarski i Agnieszka Osiecka. To była grupa ludzi, która nagrywała bardzo wartościowe rzeczy.

Czy zawód muzyka w latach 60. i 70. przynosił duże profity?
Anna Dębicka-Czaplicka: Żeby pobrać honorarium za śpiew, trzeba było zdać egzamin przed komisją. Były w niej znakomite nazwiska. Oni decydowali czy otrzymamy prawa zawodowe. Egzamin składał się także z części praktycznej, dotyczącej historii muzyki, sztuk plastycznych itp. Jeżeli się go zaliczyło, można było otrzymywać większą stawkę za koncert. No i nie było wtedy praw wykonawczych, więc nie dostawaliśmy tantiemów za występy telewizyjne, nagrania itp. Stawki były z góry ustalone.
Krystyna Grochowska: Za przebój „Wiatr jednej nocy” zarobiłyśmy 150 zł jednorazowo, a średnia pensja wynosiła wtedy 3 tys. zł!
Ewa Belina-Brzozowska: Wtedy większość muzyków skupiała się tylko na koncertach. Bo nie było innego wyjścia. Nie było czasu dla rodziny, nie można było pracować nad warsztatem. Niektórzy zdzierali gardła. Chwała bogu, że to się zmieniło.

15 listopada w Warszawie odbędzie się koncert „Tribute to Alibabki”. Muzycy reggae zaśpiewają piosenki z repertuaru Alibabek. Panie też zobaczymy na scenie?
Anna Dębicka-Czaplicka: Może na finał wszyscy się zbierzemy i razem zaśpiewamy. To będzie oryginalna ludowa muzyka z Jamajki!

Zobacz też:Tribute to Alibabki. Kultowy zespół obchodzi 50-lecie w Proximie


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto