Awaria samolotu Small Planet. Uczestnicy wycieczki do Bułgarii koczują na lotnisku Chopina od 4 rano

Około 200 osób oczekuje od godz. 4:00 na lotnisku Chopina w Warszawie na wylot do Burgas w Bułgarii.
- Na lotnisku byliśmy o 4:00, wylot miał być o 6:00. Przed 6:00 poinformowano nas, że samolot na pewno nie wystartuje o planowanej porze i mamy czekać na kolejne informacje o 7:00. Wówczas przyszła pani z biura podróży i zaczęła zbierać informacje o tym, kto jest spoza Warszawy, aby mógł przeczekać w hotelu znajdującym się naprzeciwko lotniska. Wkrótce jednak dostaliśmy kolejną informację, że do hotelu zostaną skierowani wszyscy uczestnicy wycieczki - opowiada pan Marek, który również oczekuje na wylot do Burgas.

Grupa wciąż czeka na kolejną godzinę odlotu, która zmieniała się już trzykrotnie. - Najpierw mieliśmy lecieć o 6:00, później o 15:30, potem o 18:30, a teraz o 23:55 - mówi uczestnik wycieczki.

Biuro podróży, które jest organizatorem wyjazdu, poinformowało oczekujących, że to opóźnienie z winy przewoźnika. Rzeczywiście, na tablicy odlotów na oficjalnej stronie portu lotniczego na Okęciu widnieje informacja, że lot nr P7 8039 do Burgas powinien wystartować o 5:55, ale jest opóźniony. Jest to samolot litewskich linii Small Planet, które nie po raz pierwszy zawodzą w tym roku. W lipcu również doszło do kilku awarii maszyn tego przewoźnika, w związku z czym setki osób po kilka godzin musiały czekać na lotniskach na powrót do kraju lub wylot na wakacje.
- Nas nie interesuje czy to przewoźnik, czy nie, ponieważ zawieraliśmy umowę z biurem, a nie z przewoźnikiem - denerwuje się pan Marek. - Osobiście uważam, że wcale nie polecimy o tej podanej godzinie. Na razie cierpliwie czekamy. Najbardziej szkoda mi osób z małymi dziećmi. Niektórzy uczestnicy otrzymali informację, że jeśli wyjazd opóźni się o 24 godziny, to można zażądać zwrotu kosztów. Nam, kiedy zadzwoniliśmy do biura do Katowic, powiedziano z kolei, że po 24:00 będzie można odstąpić od umowy, ale trzeba będzie ich po prostu o tym poinformować. A jeśli polecimy, zwrócą nam koszty pobytu za jeden dzień - wyjaśnia pan Marek.

Czy jednak rzeczywiście trzeba czekać aż tak długo, aby dostać zwrot pieniędzy? Wystarczy, że nasz lot opóźni się co najmniej o 5 godzin, abyśmy mogli żądać zwrotu kosztów od przewoźnika. Jeżeli natomiast na miejsce docelowo przybyliśmy co najmniej 3 godziny później, niż wynikało z rozkładu, możemy zażądać odszkodowania w wysokości od 250 do 600 euro.

Mężczyzna podkreśla, że na miejscu nie ma żadnego przedstawiciela biura podróży. Jest stoisko, ale obecna tam osoba nic nie wie na temat zaistniałej sytuacji.

Jak się okazało, przyczyną opóźnień była usterka samolotu. Tomasz Ostojski, przedstawiciel Small Planet, w rozmowie z TVN24 powiedział, że części potrzebne do naprawy nie były dostępne w Polsce i trzeba było je sprowadzać. Później utknęły we Frankfurcie i miały dotrzeć do Polski w piątek wieczorem.

Samolot został już naprawiony i opóźniony lot zniknął z tablicy odlotów na Lotnisku Chopina. Maszyna musiała wykonać wszystkie opóźnione rotacje. Najpierw zabrała turystów oczekujących w Polsce, a następnie przetransportowała do kraju tych, którzy utknęli w Bułgarii. Do końca dnia wszystkie loty mają zostać zrealizowane.