Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Baltica Project. Przepłyną 861 km na tratwie z butelek [zdjęcia]

Redakcja
Kilkoro młodych ludzi, wakacyjna przygoda i idea, która płynie ...
Kilkoro młodych ludzi, wakacyjna przygoda i idea, która płynie ... Kamil Fejfer
Młodzi ludzie, wakacyjna przygoda i idea, która płynie na tratwie.
Udostępnij artykuł na Facebooku

- Grupa młodych ludzi organizuje spływ Wisłą na tratwie zbudowanej z butelek. Celem projektu jest zwrócenie uwagi na potrzebę ochrony środowiska i prezentacja mało znanego piękna Wisły - tak przedstawia się na swoim facebookowyn fanpage’u Project Baltica.

Idea jest prosta. Kilkoro młodych ludzi zorganizowało się w grupę projektową. Pozyskali materiały do wybudowania tratwy, stworzyli jednostkę pływającą i wyruszyli. Z Krakowa do Gdańska Wisłą. We wtorek wieczorem team przybił do brzegu przy Cudzie Nad Wisłą. Rozmawiamy z Zulą Łukasik, kapitanką jednostki i koordynatorką projektu.

MM: Ile Was jest?
Kapitanka Zula Łukasik: Nie sposób nas policzyć. Za każdym razem, kiedy dopływamy do jakiegoś miasta dołącza się ktoś nowy. Ktoś, kto nam pomaga. Mówi na przykład: "Słuchajcie, u mnie nie ma dzisiaj w domu rodziców, więc możecie rozwiesić u mnie swój namiot i go wysuszyć". Albo: "Wyglądacie na zmarzniętych" i przynosi nam herbatę. Zaczynamy rozmawiać z tymi ludźmi na brzegu i każdy z nich w jakiś sposób jest zaangażowany w to co robimy.

A ten główny, płynący team?

Płynie sześć do dziewięciu osób. Wymieniamy się na różnych odcinkach. Wyprawa trwa 6 tygodni i nie wszyscy są w stanie tyle czasu spędzić na łódce.

A jest ktoś, kto jest stałym członkiem?
Jestem tylko ja, kapitan Zula Łukasik.

Z czego jest wykonana tratwa?
Elementy konstrukcyjne to puste butelki, sztuk 2500. Wciśnięte zostały do plastikowych worków, takich na ziemniaki. Worki dostaliśmy za darmo na targowisku. Wystarczyło o nie zapytać. Wszystko zostało zabezpieczone siatką ogrodzeniową ze złomowiska. W ten sposób powstało 7 pływaków. Każdy w nich ma ponad 5 metrów długości. Konstrukcja musi być tez bardzo sztywna, bo na swojej drodze mamy mielizny, niespokojny nurt. Żeby zapewnić sztywność konstrukcji wykorzystaliśmy sporo drewna. Przede wszystkim europalety, które również zostały nam ofiarowane oraz drewno pochodzące z rozbiórek domów.

Czy był tutaj w ogóle jakiś wkład własny?
Musieliśmy kupić rzeczy, które decydują o naszym bezpieczeństwie. Śruby, którymi skręciliśmy tratwę. Kupiliśmy też liny cumownicze. Kotwica i koła ratunkowe zostały wypożyczone z jachtklubu w Krakowie. Wystarczyło poprosić.

Czyli niemalże bezkosztowo?
Tak i o to właśnie chodziło. Żeby ludzie, którzy się włączają w ten projekt nie musieli być Bóg wie jak bogaci. Wystarczy, że są kreatywni.

Ile czasu trwało zbudowanie tego sprzętu?
Około 10 dni. W budowę było zaangażowane około 10 osób. Wszystko robiliśmy w okolicach matur. Skończyliśmy pisac arkusz z biologii i zajęliśmy się projektem. Wypłynęliśmy 2 czerwca.

A wiec to taka przygoda zamykająca jakiś okres w życiu?
Tak jest. Chociaż nie nazwałabym tego sposobem na spędzenie wakacji. Oczywiście robimy to, ale nie tylko.

Bo z Wami płynie idea?
Dokładnie. O nią głównie chodzi. Chodzi o recykling. Zbudowaliśmy naszą łajbę z czegoś, co jest uważane za śmieci. Elementy konstrukcyjne dostawaliśmy od ludzi za darmo. Wręcz z radością się ich pozbywali. Całemu projektowi towarzyszy tez kampania edukacyjna w wielu szkołach. Mówimy o ekologii. Przekonujemy uczestników spotkań, że powinniśmy wziąć odpowiedzialność za nasze najbliższe otoczenie.

Jak wygląda Wasz dzień?
Budzimy się w jakichś zaroślach, jeśli nie udało nam się dobrze zacumować albo na pięknej rajskiej plaży z krystalicznie czystym piaskiem. Tylko laguna nie jest lazurowa. Ale to nic nie szkodzi.

A później jedzenie?
Mamy kuchnię gazową oraz butlę. Śniadanko jemy na wodzie, żeby było z większym klimatem. Jemy zdrową żywność: Nutella, dżemy.

Biedronka, Lidl…
Do tego wspieramy lokalnych producentów, truskaweczki, owoce. W międzyczasie pływamy od lokalnej inicjatywy ekologicznej do drugiej. Od jednego pięknego brzegu do drugiego, odwiedzamy rezerwaty ornitologiczne.

A wszystko jest napędzane za pomocą…
Naszych własnych mięśni. Jako, że jest to tratwa low cost, to nie mamy napędu mechanicznego.

Często macie takie imprezy takie jak w Cudzie nad Wisłą?
To jest pierwsze duże miasto od czasu wypłynięcia z Krakowa. Ale wieczorami bardzo fajnie bawimy się na brzegach. Zawsze jest jakieś ognisko. Dajemy radę w każdych warunkach.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto