Senator PiS Krzysztof Cugowski, bardziej znany jako solista Budki Suflera, zespołu od ponad 30 lat obecnego na estradzie, zdecydował się po zawiązaniu koalicji rządowej z Samoobroną opuścić szeregi partii, co po raz pierwszy od momentu zdobycia przez niego mandatu senatorskiego wywołało zainteresowanie wykonawcą utworu "Bo do tanga trzeba dwojga". Jestem pewna, że przewodniczący i szef klubu poradzą sobie z problemem wystąpienia z PiS-u senatora Cugowskiego. Inna sprawa, to nieco infantylne zachowanie piosenkarza, mające świadczyć o jego wolności i niezależności. Jak mi się nie podoba, zabieram swoje zabawki.
Wszystkie ugrupowania w parlamencie próbowały pozyskiwać artystów, głównie scenicznych, licząc, że ich popularność ułatwi zdobycie mandatu. I rzeczywiście, często ktoś znany ze sceny, telewizji, kina czy estrady zdobywał miejsce na Wiejskiej. Najczęściej jednak było to pyrrusowe zwycięstwo - zarówno ugrupowania, jak i kandydata. Artyści są indywidualistami. Każdy na swój sposób jest osobny, co w jego zawodzie stanowi cechę pożądaną i konieczną. Ów indywidualizm, rozbuchane ego, bardzo trudno sprawdza się w warunkach interesu ugrupowania, dyscypliny partyjnej, koniecznych kompromisów. Nie będę się rozpisywała o tym, jak trudno wypełnia się parlamentarny mandat. Każdy ma swoje zadania. Jeśli chce się je wypełniać rzetelnie, są to zadania mało efektowne, polegają głównie na pracy w komisjach, wertowaniu dokumentów, analiz, opinii ekspertów. Praca nad jedną ustawą trwa nieraz tygodnie, miesiące, ścierają się opinie, argumenty, głosy merytoryczne i nie tylko. Nie ma w tym nic efektownego.
Zwykle ci gwiazdorzy, na których wszyscy zwracają uwagę, po kilku tygodniach ekscytacji nowym miejscem, nową sceną, czują się znużeni, rozczarowani. Nie grają głównych ról w klubach partyjnych, bo to nie mieści się w ich emploi, więc tym bardziej czują się niepotrzebni, opada zapał, brak im animuszu. Widziałam wybitnych artystów zjawiających się na Wiejskiej na czas głosowań z wypisanym na obliczu rozpaczliwym pytaniem: "Co ja tu robię?!"
Przypadek senatora Cugowskiego nie jest więc czymś wyjątkowym, a dla wielu był przewidywalny. Być może zatęsknił za estradą, za owacjami tłumów, ale czy senatorowi wypada pojawić się w podniszczonym podkoszulku przed publicznością i zaśpiewać "Wszyscy święci balują w niebie"? Raczej będzie się męczył na senatorskiej ławie, cichutko nucąc pod nosem słowa pierwszego, wielkiego przeboju Budki Suflera z 1974 roku: "Znowu w życiu mi nie wyszło, uciec pragnę w wielki sen"...
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?