Biały pył na drodze

Tumany kurzu, które każdego słonecznego dnia unosiły się nad ulicą Smuga w Zawierciu, w dzielnicy Kromołów, skutecznie uprzykrzały życie jej mieszkańcom.

Brudne okna, samochody, kurz w domach i brak możliwości spędzenia kilku chwil na świeżym powietrzu, to efekt mieszkania przy ulicy, gdzie zamiast asfaltu wysypano kamień wapienny. Dopiero po interwencji mieszkańców i naszej gazety sytuacja się zmieniła.

- Kiedy przed trzema laty zakończono prace związane z budową kanalizacji, na ulicę przywieziono nam biały kamień wapienny, który pod wpływem warunków atmosferycznych rozkłada się i powoduje, że wszędzie unosi się kurz. Wystarczy, że przejedzie samochód i wkoło robi się biało - mówi Aleksandra Gumułka, mieszkanka.

Jeszcze przed rozpoczęciem prac kanalizacyjnych droga wysypana była szlaką. Mieszkańcy bez większych przeszkód mogli, więc się po niej poruszać.

- Droga była utwardzona i znacznie lepiej się po niej poruszało. Każdy z nas zasypywał pojawiające się ubytki. Teraz są koleiny i ogromne dziury, które nie sposób uzupełnić, tym bardziej, że jeździ tędy coraz więcej samochodów - zaznacza Krystyna Skina.

Ulica Smuga, przy której stoi 14 domów łączy się z ulicą Zbożową oraz Zuchową prowadzącą do Bzowa. To połączenie nie tylko ułatwia komunikację, ale także jest doskonałym miejscem do jazdy na quadach i motocyklach, które rozjeżdżają drogę.

- Mieszkając przy tej ulicy, musimy bardzo często sprzątać i myć okna. O ich otwarciu nie ma mowy. Wszędzie pełno kurzu - mówi Bożena Polańska.

Kruszący się wapienny kamień jest bardzo uciążliwy dla mam, które nie mogą wyjść z dzieckiem na spacer.

- Ta nawierzchnia jest fatalna. Odczułam to, jak musiałam tędy przejechać, będąc w ciąży - opowiada Marzena Filipek, mieszkanka ulicy. - Teraz, wychodząc z dzieckiem, trzeba cały czas uważać czy nie jedzie jakiś samochód, bo po ulica jest bardzo wąska, a kurz ogromny. Obawiam się, że u mojego czteromiesięcznego dziecka pojawi się alergia.

Obok unoszącego się białego kurzu, mieszkańcy mają problem z pojawiającymi się w drodze dziurami. Wielu z nich wymieniało już amortyzatory w samochodach.

- Już sam wjazd na ulicę Siewierską jest problemem, ponieważ są tam ogromne dziury. Chwila nieuwagi i zawieszenie idzie do wymiany. Dziury są jednak na całej długości drogi. Ogromne i głębokie kałuże widać, gdy pada deszcz. Ulica jest cała zalana i tak naprawdę nie mamy możliwości wyjścia z domu. Brodzimy w kałużach - denerwuje się Paweł Chmura, inny mieszkaniec.

O poprawę nawierzchni mieszkańcy zabiegali od czasu, kiedy zakończyły się prace w tym rejonie, czyli od listopada 2008 roku.

- Za zmianą nawierzchni chodzimy już dłuższy czas, jednak odpowiedź, jaką słyszymy to brak funduszy. Gmina nie ma zagospodarowanych na to pieniędzy i twierdzi, że jest za mały wskaźnik liczebności domów do długości drogi - podkreśla Michał Zbierański. - Dodatkowo firma, która robiła drogę twierdzi, że wywiązała się z umowy, bo droga jest przywrócona do stanu, jaki zastali. Niestety tak nie jest, a gmina tego nie udowodni, bo nie zrobiła dokumentacji - dodaje.

Gmina od ubiegłego piątku nawozi na nawierzchnię frez. Nie może jednak zrobić z drogą nic innego, gdyż za unijne pieniądze wykonywana jest tylko kanalizacja.

- Początkowo na ulicę nawieziono kamień, jednak po interwencjach rozpoczęto nawożenie frezem - wyjaśnia Karolina Stroba z Jednostki Realizującej Projekt. - W ramach projektu budujemy kanalizację, a nie robimy dróg, ponieważ nie mamy na to pieniędzy unijnych. Odtwarzamy więc nawierzchnie do stanu pierwotnego, tam gdzie były one gruntowe, tam takie będą. Na razie nie możemy zrobić nic, jak tylko starać się polepszyć warunki jazdy, aby mniej się kurzyło - dodaje.

W planach jest położenie innej nawierzchni na drodze, ale nie wiadomo jeszcze dokładnie, kiedy to nastąpi.