Bilans drogówki za 2011 rok: coraz więcej wypadków na stołecznych drogach

Wypadkom - tradycyjnie - sprzyjają też brawura, nadmierna prędkość i alkohol. Ale też pogoda, bo przy łagodnej zimie nie mamy odruchu zdejmowania nogi z gazu, a bezśnieżna, choć często mokra lub oblodzona ulica, wydaje nam się bezpieczna. Paradoksalnie, przy dużym śniegu, kiedy najłatwiej o poślizg, wypadków bywa mniej, bo kierowcy, w strachu przed stłuczką, jeżdżą powoli i jak najostrożniej.

Jeśli zima nie nadejdzie, w kolejnych miesiącach drogówka może odnotować kolejne rekordy. Ostatnio wypadków było blisko 90 na miesiąc (w październiku 96, a we wrześniu 93, w czerwcu 94). Zeszłoroczne statystyki pogorszyli też motocykliści. Wśród 76 zabitych było kilkunastu motocyklistów - większość niedoświadczonych, często bez prawa jazdy kategorii A, testujących możliwości cudzego lub swojego pierwszego w życiu motocykla. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wypadków z udziałem motocyklistów będzie przybywać, bo, jak zaobserwowali policjanci, posiadaczy tych maszyn przybywa lawinowo, szczególnie na obrzeżach miasta. Moda na własne dwa kółka rozszerzyła się na pracowników firm, którzy po całym dniu za biurkiem marzą o namiastce wolności.

Ofiarą co trzeciego wypadku w 2011 roku byli piesi. Warszawskie ulice i skrzyżowania nadal nie należą do bezpiecznych. Prym wiodą te w Śródmieściu, na Mokotowie i na Woli - al. Solidarności z al. Jana Pawła II, ulic Andersa i Anielewicza, al. Solidarności i Grzybowskiej, al. Niepodległości - ul. Woronicza. Piesi najczęściej giną z winy kierowców, ale bywa też, że śmiercią kończy się wtargnięcie na jezdnię przy czerwonym świetle.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!