- Doszło do absurdalnej sytuacji - mówi Beata Rączka, główny specjalista ds. techniczno-organizacyjnych Huty "Jedność" SA w likwidacji. - Ludzie mieszkający w budynku, wobec którego toczy się egzekucja komornicza sami przyłączają się do egzekucji! Wśród wniosków złożonych u komornika jest kilka takich pism. W pozostałych przypadkach sąsiad po prostu chce sprzedać sąsiada...
Przypomnijmy, że likwidacja huty trwa niespełna sześć lat. W tym czasie komornik, który zajął wszystkie ruchomości zakładu, zaspokajał wierzycieli. W jednej z uprzywilejowanych grup znaleźli się hutnicy, którzy otrzymali już w sumie 3,1 mln zł. - Byli pracownicy dostali w ten sposób trzy średnie krajowe, średnio około sześć tysięcy złotych na osobę - mówi Grzegorz Dyrda, likwidator zakładu. Hutnicy chcą jednak odzyskać i resztę pieniędzy - ok. 2 mln zł. To zsumowana kwota za skrócony czas wypowiedzenia, ekwiwalent za urlop, odprawy i odszkodowania, którą przyznał zwolnionym hutnikom sąd. - Są hutnicy, którzy dostali 5,6 tys. zł, a chcą jeszcze 3 tys., są też i tacy, którzy przyłączyli się do egzekucji komorniczej z powodu 800 zł - przegląda dokumenty Beata Rączka. Teraz jednak - zgodnie z prawem - o swoje upomniał się Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, wobec którego należności huty sięgają 14 mln zł (8 mln należności głównej plus odsetki). Fundusz swoje roszczenia skierował na mieszkania zakładowe, w których żyje ok. 600 osób. Przypomnijmy, że mieszkania wraz z lokatorami mają trafić na licytację, a protesty mieszkańców, jak dotąd, niewiele zmieniły.
- Nasi prawnicy skończyli analizować wszystkie dokumenty w tej sprawie. Stanowisko Funduszu nie ulegnie zmianie, musimy trzymać się prawa. Sytuację może zmienić jedynie decyzja naszego dysponenta, czyli Ministerstwa Pracy. Byłaby to jednak sytuacja wyjątkowa - powiedziano nam w Biurze Krajowym FGŚP.
Teraz do egzekucji komorniczej prowadzonej na wniosek Funduszu dołączyli się byli pracownicy huty. - Przyznam, że jestem nieco zaskoczony sytuacją - mówi Marcin Gołda, zastępca komornika w kancelarii komorniczej przy Sądzie Rejonowym w Siemianowicach Śląskich. - Sprawa jest o tyle dziwna, że chodzi o nieruchomości, w których ci ludzie mieszkają. A te kamienice muszą znaleźć właściciela. Kiedy odbędzie się licytacja? Trudno powiedzieć. Nieruchomości przy ulicach Świętej Barbary i Powstańców są już po opisie i jeśli nie będzie żadnych skarg (a podejrzewam, że będą), to odpowiedni wniosek trafi do sądu. I dopiero sąd wyznaczy termin licytacji - wyjaśnia. Beata Rączka przyznaje, że wnioski byłych hutników mogą praktycznie uniemożliwić dalsze prowadzenie likwidacji zakładu. - Poza tym teraz bardzo ciężko będzie pomóc lokatorom mieszkań zakładowych. Był już ustalony termin rozmów z miastem, wcześniej rozmawialiśmy z ZUS i Funduszem, ale teraz sprawa znów utknęła w martwym punkcie. Jak nakłonić niemal czterystu hutników do rezygnacji z roszczeń?
Tymczasem lokatorzy mieszkań zakładowych nie rezygnują z walki o swoje prawa. List do wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka napisał Janusz Tarasiewicz, pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców. Znalazła się w nim propozycja powołania Komisji Inwentaryzacyjnej działającej przy Urzędzie Wojewódzkim. W jej skład mieliby wejść m.in. poszkodowani lokatorzy i stowarzyszenia lokalne. Podobny list otrzymał także marszałek województwa Bogusław Śmigielski.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?