BZ WBK z powrotem w ręce państwa?

Ale chętnych jest znacznie więcej. Na BZ WBK ostrzą sobie zęby dwa francuskie banki - Société Générale i działający już na polskim rynku BNP Paribas, brytyjski HSBC, hiszpański Santander, rosyjski Spierbank. - Pytanie, czy po oświadczeniach ministra Grada, że kto z zagranicznych inwestorów kupi BZ WBK będzie miał ciężkie życie, część z nich nie zrezygnuje - zastanawia się Maciej Kossowski z firmy doradczej Welth Solutions. - Druga rzecz, że jak rząd jest zdeterminowany, by coś kupić, wszystkich przelicytuje. Jak z tą determinacją jest - trudno orzec. Pewne jest, że choć BZ WBK oficjalnie wystawiono na sprzedaż w marcu, koncepcja, by przejął go PKO BP pojawiła się tuż przed wyborami prezydenckimi. Słychać głosy, że to nie przypadek.

Zarówno przedstawiciele BZ WBK, jak i PKO BP milczą na temat ewentualnej transakcji i jej skutków. Oficjalnie nie chcą się wypowiadać także inni bankowcy. Jednak w środowisku wrze. - To pomysł bez precedensu - mówi jeden z nich. - Przejęcie BZ WBK przez PKO BP w praktyce będzie oznaczało likwidację tego pierwszego. Chyba, że Skarb Państwa będzie chciał z zyskiem odsprzedać BZ WBK, ale to mało prawdopodobne.

W grę wchodzą duże pieniądze. Mowa o ok. 10 miliardach złotych. Na tyle wyceniono bowiem BZ WBK. Za tę sumę kupujący wejdzie w posiadanie 620 oddziałów z ponad 9 tysiącami zatrudnionych. BZ WBK to nie tylko bank. W skład grupy wchodzą też towarzystwa funduszy inwestycyjnych, dom maklerski, spółki prowadzące działalność leasingową, faktorin-%07gową, a także BZ WBK Nieruchomości, właściciel pałacu w Zakrzewie. W ubiegłym roku zysk grupy wyniósł ok. 886 milionów złotych.

Dla prawie wszystkich, którzy ostrzą sobie zęby na ten bank to idealna inwestycja. Ale nie dla PKO BP. Ten ma w całej Polsce 1224 oddziały, nie licząc 2132 agencji. Ich lokalizacja pokrywa się w ogromnym stopniu z lokalizacją oddziałów BZ WBK. A to - w razie połączenia banków - oznacza likwidację wielu z nich i znaczne redukcje zatrudnienia. Ile osób z ponad 9 tysięcy pracowników straciłoby posady? Mówi się nawet o 4 tysiącach osób.

Co innego, gdyby BZ WBK przejął któryś z zagranicznych banków startujących w wyścigu. Nawet dla tych, które już w Polsce działają, właśnie spora sieć oddziałów jest wielkim kapitałem, bo sami praktycznie ich nie mają.

Gdyby do przejęcia BZ WBK przez PKO BP faktycznie doszło, teoretycznie byłoby możliwe utrzymywanie dwóch oddzielnych marek. - Ta opcja nie jest raczej prawdopodobna - ocenia Kossowski. - Gdyby były to banki działające w różnych segmentach rynku, takie rozwiązanie byłoby logiczne. Oba są jednak uniwersalne, więc trudno sobie wyobrazić w jednym ręku dwie konkurencyjne instytucje.

Pewne jest, że do sprzedaży BZ WBK dojdzie i to jeszcze najprawdopodobniej w tym roku. Zastrzyk dużej gotówki ma uratować grupę AIB przed poważnymi perturbacjami, a to dla irlandzkiego właściciela jest cel nadrzędny. Minister Grad stwierdził, że Polsce jest potrzebny rodzimy bank, by ułatwić Polakom dostęp do pieniędzy. W tej materii akurat zdania wśród bankowców są podzielone. Jedni podzielają opinię ministra, inni twierdzą, że niezależnie od narodowości właściciela banku, gwarancje Skarbu Państwa wystarczą, by ten dostęp zagwarantować.

Powtarzają się jednak opinie, że pomysł odkupienia BZ WBK od Irlandczyków przez bank z większościowym udziałem państwa ma charakter polityczny. - Za tym, że to zagrywka propagandowa przemawia fakt, że nie zapadła żadna decyzja w kwestii dywidendy, odroczono ją tylko w czasie - mówi jeden z bankowców. - Ale całkiem możliwe, że politycy szykują sobie miejsca na przyszłość. PKO BP jest obsadzane z klucza partyjnego. Przejęcie BZ WBK to kolejne lukratywne stanowiska.