Do szkoły, sześciolatku!

Pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej nie jest nowością. Jeszcze w zeszłym roku, kiedy ministrem był Roman Giertych, mówiono o wcześniejszym wysyłaniu dzieci do szkół. Teraz jednak zamierzenie ma szansę na realizację, bowiem już we wrześniu projekt odpowiedniej ustawy trafi pod obrady Sejmu.

Rok wcześniej do podstawówki

Obecnie dzieci swoją przygodę z prawdziwą nauką rozpoczynają mając siedem lat. Wtedy też stają się uczniami pierwszej klasy podstawówki. Wcześniej, jeśli chcą tego rodzice, mogą chodzić do przedszkola. Co miałoby się zmienić?

MEN chce, aby już od przyszłego roku, dzieci szły do podstawówek mając sześć lat, czyli rok wcześniej, niż teraz. Reforma szkolnictwa zakłada, że przez najbliższe trzy lata do szkoły mogłyby chodzić dzieci w wieku sześciu i siedmiu lat, natomiast od 2012 roku – do bram podstawówek zawitałyby już tylko sześciolatki. Przez te trzy lata rodzice jeszcze mogliby zdecydować, czy chcą posłać swoją pociechę rok wcześniej czy też później do szkoły.

Obowiązkowe przedszkole

To jednak nie koniec zmian, które zakłada MEN. Kolejnym ulepszeniem ma być obowiązek chodzenia do przedszkola w wieku pięciu lat. Obecnie przedszkole nie jest obowiązkowe – rodzice, jeśli chcą, mogą sami wychowywać dziecko przed pójściem do podstawówki. Projekt Ministerstwa zakłada jednak, że od września 2010 roku każdy pięciolatek będzie miał obowiązek pójścia do przedszkola. To oznacza, że w każdej państwowej placówce będzie musiało się znaleźć miejsce dla wszystkich pięciolatków z rejonu.

Co to da?

Zmiany, jakie niesie za sobą reforma, mają na celu przede wszystkim zwiększenie swobody samorządów w zarządzaniu szkołami. Tym samym lokalne władze nie będą musiały mieć zgody kuratora, jeśli będą chciały np. zlikwidować placówkę.

Istnieją jednak również obawy przed zmianami. ZNP obawia się, że reforma pogorszy jakość nauczania w szkołach, bo zarządzać będą nimi osoby, które nie mają do tego odpowiednich uprawnień ani kompetencji. MEN jednak oponuje. Według resortu, już teraz obowiązki dyrektora szkoły może pełnić osoba bez pedagogicznego wykształcenia. A reforma zakłada jedynie pominięcie opinii kuratora, która dodatkowo wydłuża wszystkie procedury.

Dzieciaki – czy są przygotowane?

Według badań pomorskiego kuratorium, dzieci w wieku sześciu lat nie potrafią jeszcze na tyle pracować w grupie, aby można było je w tym wieku wysyłać do szkoły. Rezultatem współpracy często jest obrażanie się i ogólna niechęć do grupy. Jak więc miałyby współpracować ze sobą w trakcie lekcji?

Z raportu wynika również, że tak naprawdę większości sześciolatków nie jest potrzebna wcześniejsza edukacja. Potrafią już czytać, część potrafi pisać i posługiwać się komputerem. Rozwój intelektualny nie ma jednak większego związku z rozwojem emocjonalnym, jakiego oczekuje się już od uczniów klasy pierwszej podstawówki. Dzieci nie są jeszcze gotowe na krytykę. Mało tego, same nie potrafią budować na tyle konstruktywnych uwag, aby móc współpracować z klasą podczas lekcji.

Przedstawiciele kuratorium zapewniają: dzieci w tym wieku powinny jeszcze biegać po podwórku, grać w piłkę i przez zabawę uczyć się współpracy. Nie powinny jeszcze siedzieć nad książkami czy przed monitorem, tylko rysować, malować czy wyklejać. To, a nie posłuszne siedzenie w szkole nad zeszytami, wyrobi w nich chęć do pracy i dalszego uczenia się.

Przedszkolny problem Warszawy

Obowiązkowe przedszkole dla wszystkich dzieci to nie lada wyzwanie dla lokalnych władz. Z problemem tym borykać się będą również władze stolicy. Wiadomo bowiem, że w Warszawie problem z miejscem w przedszkolu to norma. Brakuje miejsc nie tylko w publicznych placówkach. Oblężenie przeżywają także przedszkola prywatne.

Dodatkowo, MEN zamierza przeprowadzić konsultacje społeczne, które mają wykazać, czy pomysł faktycznie ma szansę spotkać się z ogólną aprobatą. Już 14 sierpnia w siedzibie MEN w Warszawie poprowadzona będzie dyskusja na temat reformy i jej założeń.

Projekt ustawy trafi pod obrady Sejmu we wrześniu.