Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drinki z bekonem, piwo ze śledziem i kaszanka do szampana. Co dzisiaj pije Warszawa?

Red.
Nie ma drugiego takiego miasta w Polsce, w którym moglibyśmy spróbować tak wielu barmańskich, piwnych i kulinarnych nowości. Warszawa to bijące serce polskiej gastronomii i to stąd wychodzą wszystkie trendy koktajlowe, tu pojawiają się najciekawsze piwne premiery i to tu restauratorzy eksperymentują z foodpairingiem na nieznaną dotąd skalę. A czego możemy spróbować w Warszawie? Dalsza część tekstu poniżej.

Lekkie piwo z trudną nazwą
Nawet jeśli starannie omijasz wszystkie warszawskie multitapy, festiwale piwa rzemieślniczego i specjalistyczne sklepy, prędzej czy później potkniesz się w końcu o krzykliwy stand - reklamę przed którąś ze stołecznych restauracji informującą o tym, że od teraz ów lokal oferuje obok jasnego pełnego także pełen zestaw dziwnie brzmiących nazw: APA, IPA, czy swojską,za przeproszeniem, PIPĘ, czyli oksymoroniczną Polish India Pale Ale (polskie Indyjskie Blade Ale).

Nie ma zresztą stylu piwa, którego rodzimi piwowarzy by jeszcze nie uwarzyli. Odwiedzając warszawski multitap przygotujcie się jednak na to, że stylów tych przeważnie nie znajdziecie. Zamiast nich, w pubach królują przede wszystkim mocno chmielone IPA i Pale Ale, oraz sztandarowe style (style, nie gatunki!) piwnej rewolucji pokroju piw kwaśnych: lambic, sour ale, gouze, oude, berliner weisse - warto przyzwyczajać się do tych nazw, bo w modnych lokalach będziecie widywać je często.

Do tego dołóżmy jeszcze piwo ze śledziem, ostrygami albo chilli a otrzymamy napój, którego nikt normalny nie wypije. Na szczęście, piwny geek, jak nazywa się miłośników tego rodzaju tortur, do normalnych nie należy. Oczywiście, świat nie kończy się na ostrygach i kwaśnym piwie. Pozostałych 100 stylów można również spróbować w których z kilkunastu stołecznych multitapów: Cudach na Kiju, Piw Pawiu, Chmielarni, Kuflach i Kapslach, Spiskowcach Rozkoszy... O ile, oczywiście traficie na dzień, gdy akurat zagoszczą one na kranach, bowiem Warszawa przeżywa fascynację wszystkim co inne, dzikie, kwaśne oraz chmielone do granic ludzkiej wytrzymałości. Gdy więc stolicy minie faza fascynacji eksperymentami powrócimy, miejmy nadzieje do nudnych piw pszenicznych, belgijskich, niemieckich pilsów, porterów bałtyckich oraz Grodziszy.

Koktajl od głowy do ogona
Jeśli chcecie dowiedzieć się na co w takich miejscach tym sezonie wydają swoje ciężko zarobione pieniądze prodżekt menadżerowie, zerknijcie na tematykę konkursów World Class Competition. Te międzynarodowe zawody barmańskie ustalają trendy i kierunki nie tylko zresztą dla Warszawy. Stąd przyszła raczkująca moda na zero waste, czyli nie marnowanie niczego w barze, stąd pochodzi moda na sezonowość i domowe mikstury z których korzystają barmani. - Myślimy globalnie, kupujemy lokalnie. Przekładamy na bar znaną z gastronomi zasadę “od głowy do ogona”.Wiele produktów możemy wykorzystać na różne sposoby. To także ograniczanie ilości składników, których przydatność do spożycia szybko się kończy. Składniki nietrwałe przerabiamy np. na syropy - mówi Janusz Lemiesz, który przygotować musiał koktajle zgodne z duchem zerowaste w ramach światowego finału konkursu World Class Competition 2017.

Zero Waste możecie skosztować w Cosmo na Twardej 4, pierwszym warszawskim barze nastawionym na wykorzystanie każdego kawałka owocami każdej kropli soku, którego używa się za barem. Nie zdziwcie się więc, gdy w waszym ulubionym barze któregoś dnia zabraknie jednorazowych słomek, a miejsce cytrusów zajmie ocet z owoców.

Zanim warszawskie bary wprowadzą wzorem niektórych restauracji jadalne naczynia z otrąb, warto po ciekawe sezonowe koktajle warto wybrać się do Zorzy na Żurawią. Jeśli macie nieco bardziej pojemny portfel polecam również zajrzeć do Kity Koguta na Kruczą 6/14. Tu doświadczycie kolejnego trendu, czyli koktajli krojonych na miarę. Żegnaj wódko z sokiem, witajcie drinki robione specjalnie na pod klientów - chciałoby się zakrzyknąć patrząc na uwijających się jak w ukropie barmanów El Koktel, Zorzy, 6 Cocktails czy Welesa.

Na wino, a może coś mocniejszego?
Przypuśćmy jednak, że ani piwo, ani koktajle to nie wasza bajka. Jeśli tak jest, powinniście skierować swój wzrok na jeden z setki stołecznych winebarów. W cieniu piwnej rewolucji rodzi się tam od kilku lat kultura picia wina na kieliszki. Napój ten możemy zagryźć zarówno drogą szynką, jak i tanią kaszanką. Wybór należy do nas. Na to pierwsze warto wybrać do Odkupienia Win (Czeslawa Niemena 1/lokal U5), na to drugie do Bubbles (Pl. Piłsudzkiego 9). Z przyjemnością ugoszczą was oczywiście stare i sprawdzone Kieliszki na Próżnej oraz Hożej, ale pisanie tego to oczywista oczywistość. Z miejsc mniej oczywistych warto wybrać się Winsky na Wioślarskiej, bodaj pierwszego baru będącego połączeniem wine i whisky baru.

Należy przypuszczać, że to właśnie do takich przybytków będzie należała niedaleka przyszłość. Imprezy takie jak Whisky Live, Warszawski Festiwal Piwa oraz swojski Festiwal Wódki i Zakąski utwierdzają nas w przekonaniu, że wciąż nie brakuje w Warszawie osób zainteresowanych nawet najbardziej ekstremalnymi smaki. I chwała im za to, bo bez nich stołeczna gastronomia wyglądałaby znacznie mniej kolorowo i interesująco.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto