Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwie wizje miasta

Anna Rokicińska
Przedwojenną Warszawę nazywano Paryżem Wschodu. Ale nie tylko dlatego, że niemal wszystkie ulice błyszczały kolorowymi neonami. W ówczesnej stolicy kwitło życie towarzyskie. Przerwał je wybuch wojny
Przedwojenną Warszawę nazywano Paryżem Wschodu. Ale nie tylko dlatego, że niemal wszystkie ulice błyszczały kolorowymi neonami. W ówczesnej stolicy kwitło życie towarzyskie. Przerwał je wybuch wojny Narodowe archiwum cyfrowe
Piękne zabytki, tętniący życiem deptak nad Wisłą, kilka linii metra, nowoczesna infrastruktura - taka byłaby Warszawa, gdyby nie wojna. Zupełnie inną stolicę mieli naziści. Chcieli zrobić z Warszawy prowincjonalne miasteczko. O dwóch odmiennych wizjach - pisze Anna Rokicińska.

Prezydent Stefan Starzyński lubił planować z kilkunastoletnim wyprzedzeniem. Przed wybuchem wojny było wiadomo, jak w 1973 roku (!) będzie wyglądało stołeczne metro, że tysiące ludzi będzie spacerowało pięknym, nadwiślańskim bulwarem. Dziś Warszawa miałaby już za sobą organizację igrzysk olimpijskich, więc nie byłoby problemu Stadionu Narodowego.

Mielibyśmy też halę ekspozycyjną z prawdziwego zdarzenia, w której mogłyby się odbywać duże targi. Na Polu Mokotowskim stałaby monumentalna dzielnica marszałka Józefa Piłsudskiego i Świątynia Opatrzności wysoka na 110 m. Stare Miasto lśniłoby jak klejnot w koronie i przypominało włoskie miasta. Planom tym nie brakowało rozmachu, a prezydentowi Starzyńskiemu wizji stolicy. Jest tylko jedno ale...

Nie tylko Starzyński lubił wybiegać w przyszłość. Jeszcze przed wybuchem wojny Niemcy zaplanowali wyburzenie Warszawy. Dokładnie skatalogowali też polskie zabytki , które chcieliby mieć u siebie. W pierwszych miesiącach wojny swoje wizje przelali na papier. Zniknąć miało 95 procent zabudowy. Zamek Królewski i kolumnę Zygmunta miały zastąpić nazistowskie symbole władzy. Warszawa z ponadmilionowej metropolii miała stać się prowincjonalnym miastem Rzeszy. Polacy mieli w niej stanowić mniejszość i mieszkać tylko po prawej stronie rzeki.

Pabst decyduje o architekturze
Do realizacji swojej wizji Warszawy Niemcy zabrali się długo przed wybuchem wojny. Etapem pierwszym było rozpoznanie terenu. Chcieli wiedzieć jak najwięcej o dziedzictwie kulturowym miasta. - Było to możliwe, bo w tym celu współdziałały ze sobą wszystkie niemieckie uczelnie i specjalnie powołane do tego instytuty - twierdzi Andrzej Sołtan, wicedyrektor Muzeum Historycznego Warszawy. Dobrze znane ekspertom są działania historyka sztuki Dagoberta Freya, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego. On od 1938 r. odwiedzał Polskę i penetrował najcenniejsze zbiory. To dlatego natychmiast po wkroczeniu wojsk niemieckich we wrześniu 1939 r. okupanci wiedzieli, co rabować i rekwirować.

Szokującą dla Polaków informację przywieźli w lipcu 1939r. nasi delegaci na Międzynarodowy Kongres Urbanistyczny w Sztokholmie. Poufnymi drogami dowiedzieli się o nominacji Friedricha Pabsta na naczelnego architekta Warszawy. Miał on objąć to stanowisko już 1 października. To właśnie od jego nazwiska pochodzi nazwa planu tego, co miało się stać w stolicy pod niemieckimi rządami. - Plan miasta Warschau opracowany w 1940 r. i 1942/43 jest błędnie nazywany planem Pabsta. Pabst był autorem tylko części planów. Te generalne robił Hubert Gross - mówi dr hab. Marta Leśniakowska z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu im. Jana Pawła II w Krakowie.

Autorzy "Raportu o stratach wojennych Warszawy" nazwali niemiecką wizję "haniebną". Udowadniali też, że założenia tzw. planu Pabsta powstały na długo przed wybuchem wojny. Świadczyć miało o tym zestawienie w albumie dedykowanym generalnemu gubernatorowi Hansowi Frankowi planów nowego miasta niemieckiego ze stanem zniszczeń spowodowanych bombardowaniem i ostrzałem artyleryjskim we wrześniu 1939 r. Opracowanie to datowane jest na 6 lutego 1940 r. Późną jesienią 1939 r. na deskach kreślarskich widział je po kryjomu prof. Jan Zachwatowicz.

- Oglądał je w budynku na zapleczu pałacu Blanka. Jego wnioski były jednoznaczne. Praca była tak zaawansowana, że musiała być rozpoczęta jeszcze przed wybuchem wojny - mówi prof. Andrzej Fałkowski, współautor raportu.- Bombardowanie było tylko fazą realizacji koncepcji.

Nowe Niemieckie Miasto Warschau
A ta dla większości mieszkańców Warszawy oznaczała zagładę. - Zgodnie z opracowywanymi planami niemieckich urbanistów i niemieckiego prezydenta miasta Oskara Dengela, opartymi na teoriach kolonializmu kulturowego i koncepcji tabula rasa, Warszawa miała być zlikwidowana jako miasto Polaków - tłumaczy Leśniakowska.

Przewidywał to plan Huberta Grossa "Abbau der Polenstadt", czyli "Likwidacja miasta Polaków". - Z miasta ludność polska miała być wysiedlona, częściowo osiedlona w dzielnicy Polaków planowanej po praskiej stronie Wisły. Stolica miała być przekształcona w "nowe miasto niemieckie" o liczbie ludności nieprzekraczającej 40 tysięcy - dodaje. W chwili wybuchu wojny stolica liczyła około 1,5 mln. mieszkańców.

Polskie Symbole wycięte w Pień
Wszystko, co kojarzyło się z Polską, jej symbole oraz co świadczyło o metropolitalności Warszawy, miało zniknąć z jej ulic. - Plany przewidywały więc zburzenie istniejącej zabudowy poza Starym Miastem jako symbolem ciągłości osadnictwa niemieckiego, Ogrodem Saskim jako symbolem panowania Augusta Mocnego w XVIII w. oraz Krakowskim Przedmieściem, Alejami Ujazdowskimi i Alejami Jerozolimskimi, Cytadelą i ulicami wylotowymi - tłumaczy Leśniakowska. - Zbudowane na oczyszczonym terenie miasto miało być symbolem władzy niemieckiej w tej części Europy i ważnym węzłem komunikacyjnym kontynentu - dodaje.

Według Niemców, Warszawa na węzeł komunikacyjny nadawała się idealnie, bo była usytuowana na przecięciu osi północ-południe oraz wschód-zachód.

Bezlitośnie miała zostać potraktowana ta część miasta, która była zamieszkana przez Żydów. - O tym decydowały względy ideologiczne, a przecież te dzielnice też kulturowo wiązały się z Warszawą - stwierdza Sołtan. Niemcy zachowywali jedynie to, co było im przydatne z praktycznego punktu widzenia. - Gdzieś musieli pomieścić administrację. Ówczesne nowoczesne biurowce nie były więc zagrożone - dodaje wicedyrektor.

Warszawa zmieniała się w Neue Deutsche Stadt Warschau. - W Belwederze zamieszkał Hitler. Plac Piłsudskiego przemianowano na Adolf Hitler Platz - przytacza Leśniakowska. Na osi Ogrodu Saskiego miał stanąć nowy wielki budynek z dziedzińcem, ciągnący się dalej na północ i tworzący tzw. Gauforum z budynkami partyjnymi i wieżą, jako znakiem nowego centrum miasta.

Duże zmiany czekały też pl. Zamkowy. -Na miejscu zburzonego Zamku Królewskiego zaplanowano wielką halę ludową - mówi historyk sztuki. W miejscu kolumny Zygmunta stanęłaby statua podkreślająca niemieckość grodu. - Nad placem miał górować pomnik Germanii - mówi Sołtan.

Dzielnice mieszkaniowe miały być ulokowane wokół Ogrodu Saskiego, poza Dworcem Głównym i w stronę parku Łazienkowskiego nazwanego "Seegarten". - Wokół miasta, na oczyszczonych przedmieściach miały powstać wzorcowe osiedla niemieckie, będące prototypami niemieckich dzielnic mieszkaniowych, zbudowanych przez Niemiecką Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową i Osiedlową - wyjaśnia Leśniakowska.

Bombami jak skalpelem
Żeby ułatwić realizację planu, bombardowania były przeprowadzane precyzyjnie. - One niejako wycinały tę według okupantów "chorą miejską tkankę", po to by zostawić tę część godną ocalenia - ocenia Sołtan. Dowodem na to miało być bombardowanie Zamku Królewskiego. - Starówka pozostała we wrześniu prawie nietknięta, mimo że po nalotach Warszawa płonęła przez trzy dni - dodaje historyk.

Podobnie było z pałacem Krasińskich. Jego najbliższe otoczenie niszczono bombami zrzucanymi z niskiego pułapu. Chciano zachować główny korpus pałacu zwieńczony tympanonem, którego autorem był niemiecki rzeźbiarz Andreas Szluter.

Tylko we wrześniu zniszczono aż 12 proc. zabudowy miasta. Tak obraz stolicy po wrześniowym bombardowaniu przedstawiała w liście sanitariuszka Alina G. : Wychodzę na puste ulice. Jeden, dwa, trzy, Marszałkowska. Serce mi zamiera. Miasto jest jednym rumowiskiem. Warszawo, śliczne, kochane miasto, gdzie jesteś?

Warszawa jak Wiedeń i włoskie Miasta
Te niemieckie bomby bezpowrotnie przekreśliły przyszłość Warszawy jako jednej z piękniejszych europejskich stolic. Pięciolecie przed wojną to rozkwit stolicy, a to wszystko dzięki prezydentowi Stefanowi Starzyńskiemu i ludziom, którymi się otaczał. - Prezydent miał wizję, wizję Warszawy europejskiej. Stolica przypominałaby miasta włoskie. Miałaby piękne centrum i rozbudowane przedmieścia - mówi prof. Marian Marek Drozdowski, historyk, varsavianista i biograf Starzyńskiego.

Prezydent lubił planować i nie brak mu było w tych planach rozmachu. - On mimo trudnej sytuacji i kryzysu potrafił zjednywać sobie ludzi i przekonywać ich do swoich pomysłów - wyjaśnia Sołtan. - Gdyby nie przeszkodziła mu wojna, Warszawa dziś wyglądałaby jak Wiedeń, Budapeszt czy Praga - dodaje.

- Planowanie miasta obejmować musi wszystkie szczegóły, wszystkie punkty miasta, że chociaż dzisiaj brak jest środków na wiele, musimy planować, aby w razie sprzyjających warunków móc w każdej chwili przystąpić do realizacji - twierdził Starzyński. Jego architekci opracowali plany szczegółowe obejmujące ok. 6,5 tys. ha, czyli blisko połowę wszystkich terenów miejskich.

Właśnie wtedy powstały takie koncepcje, jak: połączenie ul. Bonifraterskiej z Żoliborzem, przebicie ulicy Marszałkowskiej przez Ogród Saski, bulwary nad Wisłą, trasa N-S, ulice Grochowska, Waszyngtona i Wał Miedzeszyński, wielki Park Sportowy na Siekierkach i aleja Na Skarpie. - Planowano nawet, że Warszawa będzie organizatorem igrzysk olimpijskich w 1956 roku - stwierdza Sołtan. W miejscu dzisiejszej budowy Stadionu Narodowego miało powstać wielkie centrum ekspozycyjne. Nowoczesna hala wystawowa miała być gotowa dla przygotowywanej na 1944 rok Powszechnej Wystawy Krajowej oraz Wystawy Światowej.

Miasto zwrócone Twarzą do Wisły
Królowa polskich rzek miała być jedną z głównych osi rozwoju miasta. Stolica miała zyskać nabrzeże porównywalne z paryskim. Pierwszy bulwar, Gdański, zaczęto budować w 1935 r., gdy tylko Starzyński objął rządy w stolicy. Zlokalizowano go pomiędzy mostem Kierbedzia a mostem kolejowym, u podnóża Zamku Królewskiego oraz Starego i Nowego Miasta. Do wybuchu wojny udało się zbudować jedną trzecią deptaka. Zachowało się sporo archiwalnych fotografii, na których widać spacerujące tam tłumy warszawiaków.

Dzisiaj bulwar jest w opłakanym stanie. Jednak kiedy na chwilę zapomnimy o odrapanych ścianach, popękanym tynku czy szpecącym graffiti i uruchomimy wyobraźnię, dostrzeżemy tam piękno przedwojennej konstrukcji. Bulwar składa się z dwóch poziomów. Pierwszy trotuar biegnie na górze betonowej ściany tuż nad wodą. Nieco dalej wznosi się druga ściana wyłożona piaskowcem. Nad nią biegnie kolejny chodnik.

Do dziś na jednej ze ścian bulwaru zachowała się tablica informująca, że prace rozpoczęto w 1935 r., a ukończono w 194... Na ostatnią cyfrę zostawiono wolne miejsce.

Piłsudski w metrze
Starzyński powrócił też do koncepcji budowy metra. Gdyby nie wybuch wojny, mielibyśmy dziś nie jedyną, a sześć jego linii. Powstałe w 1938 r. projekty jeszcze dzisiaj zaskakują rozmachem i śmiałością. Te sześć linii miało powstać do 1973 r. - Dwie z nich miałyby być tzw. liniami obwodowymi, które łączyłyby peryferia Warszawy - tłumaczy Sołtan.

Linia "A" biegnąca z południa na północ i linia "B" zorientowana w kierunkach wschód-zachód miały być gotowe jeszcze w latach 40. Projekt zakładał, że ta pierwsza pobiegnie od pl. Unii Lubelskiej, wzdłuż ul. Marszałkowskiej do Dworca Głównego, następnie przez pl. Napoleona (obecnie Powstańców Warszawy), Piłsudskiego, Nalewki aż do pl. Wilsona na Żoliborzu. Druga nitka miała rozpoczynać się przy ul. Płockiej i dalej pod ul. Wolską, Chłodną, wzdłuż Osi Saskiej, mostem przez Wisłę, na wysokości ul. Karowej docierać do Dworca Wschodniego. W sumie metro miało liczyć 46 km długości, z czego 15 km na powierzchni. Wybuch wojny zniweczył te plany. Na domiar złego w czasie Powstania Warszawskiego zniszczeniu uległa prawie cała dokumentacja.

Wieżowce widzę ogromne
Warszawa w oczach przedwojennych planistów miała sięgać nieba. Drapacze chmur miały królować nad miastem. - Przykładem jest choćby awangardowy projekt z 1935 roku autorstwa Bohdana Lacherta, Józefa Szanajcy oraz Barbary i Stanisława Brukalskich. Ta wizja zmienia prowincjonalną panoramę miasta o niskiej zabudowie w nowoczesne city - ocenia Leśniakowska.

Wieżowcem miała być nowa siedziba Polskiego Radia. W 1937 r. ogłoszono konkurs na jej projekt. W wytycznych znalazł się zapis, że ma być to budynek na wskroś nowoczesny, wznoszący się na wysokość ok. 70 m. Zlokalizowano go w miejscu dawnego ronda Mokotowskiego, u zbiegu ul. Batorego i Puławskiej. Zwyciężył projekt Bohdana Pniewskiego. 22-kondygnacyjny wieżowiec miał być najwyższym budynkiem w Polsce. Miały go otaczać niższe gmachy studiów radiowych i telewizyjnych, a na ich tarasowych dachach zaplanowano ogrody. Ówczesna prasa wyrażała się o projekcie bardzo pochlebnie: mógł się stać jednym z symboli nowoczesnej stolicy.

Prace rozpoczęto na początku 1939 r. W ciągu kilku miesięcy wykopano olbrzymi dół pod fundamenty. Po wkroczeniu Niemców do Warszawy prace stanęły.

Na projekt siedziby Polskiego Radia trzeba patrzeć jednak z szerszej perspektywy. Miał on być jednym z głównych akcentów architektonicznych dzielnicy marszałka Józefa Piłsudskiego - największego niezrealizowanego projektu przedwojennych planistów. - Ta dzielnica miała robić na gościach z zewnątrz kolosalne wrażenie, dlatego projektowano ją z takim rozmachem - mówi Sołtan. Zdecydowano, że powstanie ona w rejonie niezabudowanego Pola Mokotowskiego.

Dość szybko udało się przenieść stamtąd w inne rejony miasta lotnisko i tor wyścigów konnych. W tym samym czasie architekci nakreślili projekt dzielnicy, którą nazwano imieniem marszałka Józefa Piłsudskiego. Wstępną koncepcję stworzył urbanista Jan Chmielewski, szczegóły dopracował Bohdan Pniewski.

Oś nowej dzielnicy stanowić miała szeroka arteria, aleja marszałka Józefa Piłsudskiego, biegnąca od pl. Na Rozdrożu aż do ulicy Opaczewskiej. Od zachodu głównym akcentem architektonicznym miała być gigantyczna 110-metrowa Świątynia Opatrzności Bożej. Od strony Skarpy Wiślanej taką funkcję miał pełnić pomnik Marszałka na skraju pl. na Rozdrożu. Wzdłuż alei Piłsudskiego miały stanąć monumentalne gmachy urzędów państwowych i uczelni.

Projektu nie zrealizowano ze względu na wybuch wojny. Wybudowano jedynie część fundamentów świątyni. Pozostałością po tamtym pomyśle jest też budynek SGGW przy Rakowieckiej (obok pętli tramwajowej). Po wojnie z wiadomych względów nie wrócono do koncepcji tej dzielnicy, ale zbudowana w latach 70. Trasa Łazienkowska pobiegła niemal w miejscu planowanej alei Marszałka.

Spuścizna po Starzyńskim
Niezrealizowanych, a genialnych jak na tamte czasy pomysłów było jednak dużo więcej. Jednym z nich jest projekt placu Saskiego, obecnie Piłsudskiego, z Grobem Nieznanego Żołnierza.

- Zaaranżowano go jako nowoczesne przestrzenne założenie reprezentacyjne, połączone z funkcjami miejskimi - wyjaśnia Leśniakowska. - Dla tych celów projektanci planowali nie tylko obudowę placu nowymi gmachami i ukształtowanie jego wnętrza, ale także tak rewelacyjne rozwiązanie jak tunel pod płytą pl. Piłsudskiego - dodaje. Miał on połączyć centrum miasta ze stroną praską i biec od pl. Żelaznej Bramy pod Ogrodem Saskim i pl. Piłsudskiego do nowej arterii mostowej wzdłuż ul. Karowej i projektowanego placu Niepodległości oraz do dwupoziomowej stacji metra. Projekt z 1935 roku zakładał też budowę nowego mostu.

Na terenach dzisiejszego Gocławia byłoby nowoczesne lotnisko, a na terenie obecnego Dworca Śródmieście stanąłby w 1940 r. nowy wielki Dworzec Centralny, planowany jako najnowocześniejszy w ówczesnej Europie. - Jesteśmy ubożsi o te idee i tak naprawdę żylibyśmy w zupełnie innym mieście - przyznaje Sołtan. Ale zdaniem Drozdowskiego, do tej beczki miodu trzeba dolać parę kropel dziegciu. - Nie byłoby tak sielankowo, bo miasto musiałoby się zmierzyć z problemem biedy. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że jedna trzecia ludności miasta zamieszkiwała biedną żydowską dzielnicę. Podobnie jak Paryż, Warszawa długo by ją modernizowała - stwierdza profesor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto