Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

DZIEŃ - Plaga strażaków - podpalaczy

Kuba Czekała
Ogień strawił 100 balotów
Ogień strawił 100 balotów fot.ARCHIWUM
Szalejący od dwóch tygodni piroman został ujęty. Przyznał się do winy. Mieszkańcy Opalenicy i Dakowych Mokrych mogą odetchnąć z ulgą

Dzień po naszym artykule dotyczącym ochotniczego strażaka podpalacza zatrzymanego w Kuślinie, kolejna młoda osoba z niewyjaśnionych dotąd przyczyn chciała, w niechlubny sposób trafić na okładki i mieć swoje przysłowiowe pięć minut w lokalnych mediach.Wszystko rozpoczęło się w nocy 2 września. Wtedy to w płomieniach stanął pierwszy stóg w Dakowach Mokrych.

W sobotę w tym samym tygodniu płonęły dwa baloty. Trzy dni później, a więc w kolejną środę, piroman bezczelnie spalił dwa stogi. Warto tutaj dodać, że pierwszy podpalił około godz. 21, a drugi cztery godziny później, tuż pod nosem służb ratowniczych, gaszących pierwszy pożar.Idąc prawem serii zaniepokojeni mieszkańcy bali się sobotniej nocy. Nie bezpodstawnie. Wielu z nich koczowało przy stogach, pilnowało swojego dobytku. Niestety, nie wszystkim udało się w pełni zabezpieczyć zbiory słomy.- W wiosce panuje psychoza strachu – powiedział sołtys Daków Mokrych Grzegorz Stachowiak. – Mieszkańcy pilnują swojego dobytku. Niebezpieczeństwo jest ogromne. Niektórzy gospodarze wywożą swoje stogi w inne miejsca, poza Dakowy. Ostatnio podobną sytuację mieliśmy w latach siedemdziesiątych, wtedy również piroman terroryzował wioskę.

W nocy 12 września policjanci patrolujący Dakowy, w których trwała zabawa wiejska zauważyłli nad polami łunę. Jak nietrudno zgadnąć - płonął stóg. Z ogniem walczyły cztery jednostki straży pożarnej z Opalenicy, Nowego Tomyśla, Daków oraz Uścięcic. Tym razem część stogu udało się uratować, jednak mimo to ogień strawił 100 balotów. Tej nocy jednak w sprawie nastąpił przełom. Na chwilę przed pożarem widziano bowiem strażaka ochotnika z Daków Mokrych, który pospiesznie oddalał się z miejsca późniejszego pożaru.

- W poniedziałek, dzięki zgromadzonym dowodom, policjanci z Opalenicy zatrzymali 19-letniego mieszkańca Daków Mokrych, który od początku września tego roku dokonał kilku podpaleń. Mężczyzna podkładał ogień pod zgromadzone na polach baloty słomy. Straty szacuje się na blisko 20 tysięcy złotych. Jest to już drugi zatrzymany w ostatnim czasie przez policję podpalacz, działający na terenie naszego powiatu. Jak się okazało zatrzymany 19-latek jest jednocześnie strażakiem ochotnikiem.

Piroman natychmiast trafił do policyjnego aresztu. W trakcie przesłuchania przyznał się do niedzielnego podpalenia, jak również do trzech innych, jakie miały miejsce we wrześniu w miejscowości Dakowy Mokre. 19-latek nie potrafił wytłumaczyć swojego postępowania. Teraz grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Na wniosek policjantów prokurator wobec mężczyzny zastosował policyjny dozór - powiedział rzecznik nowotomyskiej komendy Paweł Głódź.

Sprawa nareszcie znalazła swój finał. Przerażające jest jednak to, że coraz więcej młodych ludzi - strażaków ochotników schodzi na złą drogę i zamiast gasić, podpala. Przez takie zachowania OSP traci społeczne zaufanie.Dlaczego młodzi strażacy podkładają ogień? Być może ze względów finansowych. Wszak za godzinę pracy podczas akcji strażak ochotnik otrzymuje kilkanaście złotych. Dla młodych ludzi to dobre źródło dodatkowego zarobku. Inną możliwością jest choroba określana jako piromania. Piromana podnieca to co robi, a jeśli do tego jest strażakiem, to może łączyć dwie emocjonalne pasje na raz. Selekcja na strażaka ochotnika jest praktycznie zerowa. Przyjmuje się wszystkich. Przeprowadzane są co prawda badania, jednak polegają one na ocenie stanu zdrowia fizycznego członka względem przydatności do służby. Ponadto, nawet jeśli chętny badań nie przejdzie, to i tak w akcjach uczestniczy. Praktykuje się to szczególnie w mniejszych jednostkach, które mają problemy kadrowe oraz rzadko uczestniczą w akcjach.

- Analizując okres kilkunastu ubiegłych lat, z przykrością stwierdzamy, że przypadki strażaków podpalaczy się zdarzają – mówi dowódca jednostki Ratowniczo - Gaśniczej w Nowym Tomyślu Andrzej Łaciński. – Na dzień dzisiejszy nikt nie weryfikuje kadry Ochotniczych Straży Pożarnych, a zwłaszcza narybku, który się tam dostaje. Każdy, kto chce zostać strażakiem, praktycznie zostaje przyjęty. Myślę, że przy rozpatrywaniu kandydatury należałoby rozpatrywać aspekty psychologiczne takiego członka, jego zachowania oraz bliskie przyglądanie się jego postępowaniu po przyjęciu, podczas akcji. Wydaje mi się, że dzięki temu takie przypadki, z jakimi się ostatnio spotkaliśmy powinny być szybciej wykrywane.

Póki co dwóch strażaków piromanów czeka na rozprawy. Od czasu zatrzymania podpalacza w Kuślinie, jest spokój, nie doszło do żadnego pożaru. W Dakowach psychoza powoli mija. Szczególnie ważna dla mieszkańców była środowa noc 16 września. Na szczęście pożar nie wybuchł i wiele wskazuje na to, że gehenna skończyła się. Na koniec warto zwrócić się do naczelników ochotniczych straży – przyjrzyjcie się swoim strażakom. Być może dzięki temu zapobiegniecie podobnym sytuacjom jak te w Dakowach i Kuślinie oraz unikniecie wstydu jaki spada na jednostkę, która w swych szeregach ma podpalacza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto