„Nie mam kablówki”, „Proszę mi zamówić taksówkę”, czy „proszę podać numer do korporacji” to kwestie, które się zdarzają. Poza tym dyspozytorzy z różnych służb zgodnie przyznają, że żartownisie proszą o zamówienie pizzy lub po prostu głośno się śmieją i odkładają słuchawkę. My zapytaliśmy ich o najdziwniejsze zgłoszenia z jakimi mieli do czynienia.
Zacznijmy od Straży Miejskiej. Okazuje się, że pracownicy pamiętają historie, które wywołały uśmiech i są czasem przypominane jako anegdota. - Pan był bardzo przejęty tym, że kaczki skaczą z drzewa do wody na „główkę”. Obawiał się, że coś im się stanie i kazał pilnie zająć się sprawą – tłumaczy Monika Niżniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
O ile ta historia była przejawem zwyczajnej ludzkiej troski, kolejna sytuacja wydawała się niezwykle groźna. - Pamiętam zgłoszenie, gdy poinformowano nas, że w mieście grasuje tygrys. W tym momencie na nogi postawionych zostało wielu funkcjonariuszy. Na miejscu okazało się, że to był zwyczajny pies. Ktoś się po prostu pomylił - śmieje się rzecznik. - Dobrze, że nie są to dowcipy. Trzeba pamiętać, że zgłoszenie do Straży Miejskiej często uruchamia akcje innych służb – dodaje.
Z dowcipami częściej spotyka się za to Straż Pożarna. - Ktoś, kto wybrał numer 998 usłyszy najpierw komunikat, więc jeśli mimo to dalej czeka i po zgłoszeniu się dyspozytora mówi „chciałbym zamówić pizzę”, robi to z premedytacją – tłumaczy kpt. Michał Konopka rzecznik prasowy warszawskiej Straży Pożarnej.
Strażacy nie są pobłażliwi dla różnego rodzaju dziwnych zgłoszeń. Dyspozytorzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że blokowanie linii opóźnia wyjazd Straży do naprawdę groźnych zdarzeń.
- Zdarzają się głupie teksty. Chociażby ktoś krzyczy: pali się! Potem śmieje się głośno i rzuca słuchawkę – irytuje się rzecznik. - Nie ma reguły, czasem ktoś się uweźmie i dzwoni pół nocy – dodaje.
Nie tylko żartownisie są bohaterami dziwnych zgłoszeń do Straży Pożarnej. - Mamy osoby, które są już nam dobrze znane. Od wielu lat dzwoni do nas starsza pani i pyta się, czy wszystko w porządku. Widocznie potrzebuje kontaktu, a my zawsze odbieramy telefony - wyjaśnia Michał Konopka.
Poprosiliśmy także o krótką poradę związaną z używaniem numerów alarmowych. Jeżeli zdarzy się nagły wypadek warto skupić się i przekazać komunikat w taki sposób, żeby dyspozytor mógł dobrze określić, co się stało. - Najważniejsze jest spokojne podanie informacji – tłumaczą przedstawiciele służb ratowniczych. - Musimy się przedstawić, podać dokładny adres i opisać sytuację oraz odpowiadać na pytania dyspozytora – dodają.
W Polsce i w większości krajów na świecie obowiązuje główny numer alarmowy 112, który działa nawet w telefonach komórkowych bez karty SIM. Dodatkowo wybierając 997 dodzwonimy się na Policję, 998 – do Straży Pożarnej, a 999 na Pogotowie Ratunkowe. W Warszawie istnieje także bezpośredni kontakt ze Strażą Miejską pod numerem 986.
Zobacz też: Escape Room Na Klucz Warsaw. „Rekord należy do kibiców Legii”
Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?