Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Elbląg. Dziadek zaczadzonych dziewczynek dobrowolnie poddał się karze

Anna Dawid
Wczoraj w elbląskim sądzie zapadł wyrok w sprawie Edmunda J. , oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci swoich trzech wnuczek oraz żony.

51-letni mężczyzna jest jedynym ocalałym z tragedii, która rozegrała się w grudniu ubiegłego roku w mieszkaniu przy ul. Królewieckiej w Elblągu. Przypomnijmy, noc poprzedzającą wigilię Bożego Narodzenia trzy siostry, 4-letnie trojaczki Łucja, Karolina i Otylia spędzały u swoich dziadków. Rano rodzice dziewczynek znaleźli w mieszkaniu pięć nieprzytomnych osób, trzy swoje córki oraz ich babcię i dziadka. Wszyscy zatruli się czadem, który ulatniał się z piecyka gazowego. Niestety pomimo długiej reanimacji lekarzom nie udało się uratować Karoliny i Otyli oraz ich 48-letniej babci Danuty. Trzecia z sióstr Łucja oraz jej dziadek przeżyli. Natychmiast zostali przetransportowani do Zakładu Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni, gdzie byli leczeni tlenem. Dziadek po długim leczeniu opuścił szpital i doszedł do zdrowia. Czteroletnia Łucja przez dwa tygodnie walczyła o życie w gdańskim szpitalu. Niestety tę walkę przegrała. Prokuratura oskarżyła Edmunda J. o nieumyślne spowodowania śmierci swoich wnuczek oraz żony. Jak wykazało śledztwo bezpośrednia przyczyną zaczadzenia był brak wentylacji oraz zbyt szczelne okna PCV w mieszkaniu. Dziadek zakleił papierem kratkę wentylacyjną w przedpokoju. Kratka w łazience była tak brudna, że nie mogła spełniać swojej roli.
Wczorajsza rozprawa odbyła się przy drzwiach zamkniętych, gdyż sędzia Tomasz Piechowiak kierując się dobrem rodziców dziewczynek oraz samego oskarżonego wyłączył jawność w procesie. –To dobra decyzja. Jest to ogromna tragedia tej rodziny. Na sali było dramatycznie. Wszyscy płakali, dziadek dziewczynek i rodzice - mówi Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Tego dnia miało zostać przesłuchanych czternastu świadków, m. in. sąsiedzi Danuty i Edmunda J. oraz przedstawicieli administracji budynku. Do przesłuchania jednak nie doszło.
– Edmund J. odmówił składania wyjaśnień, przyznał się do winy i wniósł o wymierzenie kary bez przeprowadzania postępowania dowodowego – mówi Dorota Zientara. Dziadek zmarłych dziewczynek poprosił sąd o wymierzenie mu kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Prokurator oraz sędzia przychylili się do jego prośby. Więc wyrok zapadł na pierwszej rozprawie. –Mężczyzna jest w złym stanie psychicznym. To zrozumiałe, po tak straszliwej tragedii jaką przeżył. Uzasadnienie wyroku jest również utajnione. Ale mogę zapewnić, że sąd wziął pod uwagę wszelkie aspekty tej sprawy. To jest niewyobrażalny dramat dla rodziców, którzy stracili dzieci ale i dla samego oskarżonego, który stracił wnuczki i żonę - mówi Dorota Zientara.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto