Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fantastyczne powitanie mistrzów

Maciej Stolarczyk
Siatkarze byli pod wrażeniem przyjęcia, jakie zgotowali im kibice w Warszawie. Pod Pałacem Kultury zebrało się 5 tys. fanów, na całej trasie było ich ponad 10 tys.
Siatkarze byli pod wrażeniem przyjęcia, jakie zgotowali im kibice w Warszawie. Pod Pałacem Kultury zebrało się 5 tys. fanów, na całej trasie było ich ponad 10 tys. Sylwia Dąbrowa
Rok temu w Madrycie setki tysięcy ludzi witało piłkarzy reprezentacji Hiszpanii, która zdobyła mistrzostwo Europy. Wczoraj podobna feta, choć na mniejszą skalę, odbyła się w Warszawie. Powodem do świętowania był powrót do kraju naszych siatkarzy - od niedzieli najlepszej drużyny Starego Kontynentu.

Biało-czerwoni wylądowali na Okęciu z godzinnym opóźnieniem. Jego powodem nie było wcale długie świętowanie zdobycia złotych medali, lecz opieszałość tureckich celników. - Wybaczcie nam zmęczenie i nieskładne wypowiedzi. To dlatego, że my potrafimy nie tylko grać w siatkówkę, ale też świętować - tłumaczył prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski.

Jak podkreślali zawodnicy, w hotelu w Izmirze praktycznie nie położyli się spać. Zabawa trwała do rana.

Tureccy urzędnicy, przez których opóźnił się przylot, zagrali na nerwach głównie kibicom, którzy na Okęciu i placu Defilad zbierali się już od rana.

- Są już siatkarze? Właśnie przyjechałyśmy pociągiem z Torunia. Całą drogę bałyśmy się, że nie zdążymy. Musiałyśmy tu być i podziękować chłopakom - niepotrzebnie denerwowały się pod Pałacem Kultury dwie młode fanki. Zawodnicy na miejsce fety dotarli dopiero przed godziną siedemnastą.

W w centrum Warszawy ciężko było spotkać osobę, bez biało-czerwonego szalika, koszulki lub flagi. W kibicowskie akcesoria wyposażeni byli nawet bezdomni, których w okolicy Dworca Centralnego spotkać nietrudno.

Naszych bohaterów jako pierwsza przywitała grupa tysiąca osób zebranych na Okęciu. Wśród nich był telewizyjny showman Szymon Majewski, który przyniósł ze sobą złotą gruszkę. Oczywiście na cześć najlepszego gracza mistrzostw Piotra Gruszki.

Na Okęciu siatkarze, niczym Orły Górskiego w 1974 roku, wsiedli w odkryty autobus, którym udali się do siedziby sponsora, a później pod Pałac Kultury. Widząc ich, kierowcy na warszawskich ulicach zatrzymywali się, trąbili, machali, a nawet śpiewali kibicowskie przyśpiewki. Spora grupa fanów w narodowych barwach "planowo" ustawiła się też na trasie przejazdu.

W pewnym momencie podczas przejazdu zaszalał Paweł Zagumny. Nasz kapitan wyskoczył z autobusu i wsiadł na motor jednego z kibiców. Po krótkiej przejażdżce na jednośladzie "Guma" wrócił do kolegów.

Pięciotysięczny tłum na placu Defilad oczekiwanie skracał sobie różnymi zabawami. Między innymi wymyślaniem nazwy dla drużyny trenera Daniela Castellaniego. Po podobnym sukcesie pań w 2003 roku szybko przylgnął do nich pseudonim Złotka. Z panami było gorzej. Propozycje, by nazywać ich Złotówki lub Złote Orły, nie wzbudzały większego entuzjazmu.

Wreszcie zmęczeni bohaterowie dotarli na miejsce fety. Łatwo sobie wyobrazić, jak gorąco zostali przyjęci przez kibiców. Wiadomo, że sukces ma wielu ojców, dlatego na scenie pojawili się też oficjele: m.in. minister sportu Mirosław Drzewiecki czy dyrektor warszawskiego biura sportu Wiesław Wilczyński. Ci panowie na wiwaty liczyć nie mogli (doczekali się raczej gwizdów). Szmer zadowolenia przeszedł po tłumie jedynie, gdy Wilczyński wspomniał o budowie w stolicy hali sportowej z prawdziwego zdarzenia, by siatkarze mieli gdzie grać.

- Do tej pory nie docierało do nas, co osiągnęliśmy. Dopiero gdy stanąłem przed wami, poczułem się prawdziwym mistrzem Europy - mówił Gruszka.

Trzeba przyznać, że siatkarze, zwłaszcza po takim sukcesie, mają ciekawe życie. Wiele fanek na ich widok piszczało, jak niegdyś dziewczyny widząc Beatlesów. - Widzicie, warto trenować siatkówkę - śmiał się Bartosz Kurek, obejmując dwie dziewczyny. Jednej z nich złożył też podpis na... piersi.

Feta, choć momentami przypominała festyn lub odpust, była udana. Kibice długo nie chcieli się rozejść. Otoczyli autobus, uniemożliwiając Polakom wyjazd. Podróż nie była daleka, bo tylko do jednej z sal Pałacu Kultury.

Gdy podczas historycznej konferencji do dziennikarzy przemawiał trener Castellani w sali nagle rozległy się oklaski. Pojawił się w niej bowiem jeden z wielkich nieobecnych turnieju w Turcji - kontuzjowany Sebastian Świderski.

- Ten medal należy się też jemu. Sebek to ważna część naszej drużyny. O jego zaangażowaniu świadczy chociażby to, że pofatygował się na spotkanie z nami w Warszawie - chwalił kolegę Piotr Gruszka.

Święto siatkarzy nie odbyło się bez zgrzytu. Jak zwykle swoje trzy grosze niepotrzebnie dodali politycy, chcący ugrać coś dla siebie przy okazji sukcesu. Wizyta złotej drużyny u prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który miał wręczyć odznaczenia zawodnikom, została odwołana przez PZPS. Jak dowiedzieliśmy się z wiarygodnego źródła, były naciski na działaczy związku ze strony przeciwników politycznych PiS. Być może Kaczyński przyjmie ekipę dziś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto