Festiwal Pięć Smaków. Przygotujcie się na mocne wrażenia
W tym roku organizatorzy Pięciu Smaków zadbali o to, aby stężenie grozy było na festiwalu wyjątkowo wysokie. Co więcej, po raz pierwszy widzowie będą mogli w głosowaniu wybrać najlepszy film sekcji.
Atrakcyjnych filmów grozy powstaje w Azji wyjątkowo dużo, ich twócy wykazują się nieprzeciętną wrażliwością wizualną i umiejętnością grania na emocjach widzów. Dzieła te są odzwierciedleniem lęków i problemów społecznych, a przy tym są po prostu świetną zabawą.
Oto siedem filmów, które (nawet jeżeli nie wszystkie są stricte horrorami) dostarczą na Pięciu Smakach mocnych wrażeń i przyspieszą bicia serc.
W ciemnościach (In the Dark, reż. Yeo Joon-han)
Fani nastrojowych ghost stories łączcie się! Oto horror z miłością poza grób a nawet poza gender. Zrealizowany wedle najlepszych wzorców ustanowionych przez „Szósty zmysł” i „Shutter – Widmo” śmiało zrywa z konwencją typowego dla malezyjskiego kina horroru okultystycznego. Zamiast czarnej magii, wszechobecne duchy – symbole pozamaterialnego wymiaru egzystencji. Istoty z zaświatów wyłaniają się z mroku niczym skrywane w przeszłości tajemnice bohaterów. Nie tylko strasznie, ale też melancholijnie, smutno i refleksyjnie – coraz rzadsza cecha w światowym kinie grozy.
Zagubiona dusza (Soul, reż. Chung Mong-hong)
Mroczny, a zarazem uderzająco piękny thriller, rozgrywający się w zamglonych lasach Tajwanu. Pracujący w restauracji mężczyzna nagle traci przytomność. Koledzy odwożą go do mieszkającego na prowincji ojca, w samotności opiekującego się rozpiętą na górskich zboczach uprawą kwiatów. Szybko okazuje się, że bohater nie jest już sobą: być może to opętanie, być może wyrafinowana forma obłędu, prowadząca do rodzinnej psychodramy. Mong-hong precyzyjnie buduje napięcie i mistrzowsko łączy stylowe kino grozy z autorskim podejściem, dyskretnie wplatając w scenariusz niebłahą filozoficzną refleksję na temat związku duszy z ciałem.
Czytaj też: Zbigniew Herbert: wystawa w Bibliotece Narodowej w Warszawie [ZDJĘCIA]
Rigor Mortis (Rigor Mortis reż. Juno Mak)
Hongkong. Ponury wieżowiec. Nawiedzony apartament. Czarna magia. Ktoś powołuje do życia wampira. Obraz Juno Maka, „Rigor Mortis” utkany jest z dobrze znanych elementów kina grozy. Jego wartość nie leży jednak w tym, co pokazuje, ale jak. Efekty cyfrowe zgodnie współistnieją tu z taoistyczną magią, a reżyser błyskotliwie łączy ze sobą dwa azjatyckie gatunki: konwencję kina wampirycznego z J-horrorem. To hołd oddany klasycznym hongkońskim obrazom o krwiopijcach z lat 80., a zarazem udana próba reinterpretacji tematu. Jednak przede wszystkim „Rigor Mortis” jest elegią o przemijaniu, o śmierci jako nieodłącznej części ludzkiego życia.
Kanako w krainie czarów (The World of Kanako, reż. Tetsuya Nakashima)
Pogrążony w nałogach były detektyw dowiaduje się, że jego nastoletnia córka zniknęła bez śladu. Choć nie widział jej od lat, nagle zyskuje w życiu cel: odnaleźć jedynaczkę. Kanako nie była jednak grzeczną dziewczynką, a pozostawione przez nią tropy znaczone są krwią, łzami i narkotykowym proszkiem we wszystkich kolorach tęczy. Hiperbrutalna opowieść montowana jest w zawrotnym tempie, z ukłonami wobec japońskiej klasyki kina eksploatacji spod znaku Seijuna Suzuki i Takashiego Miike. Kanako porównuje się do Alicji, jednak Kraina Czarów, przez którą nas prowadzi, wygląda jak barwny przedsionek piekła, skąpany w dźwiękach japońskiego technopopu.
Po twoim trupie (Over Your Dead Body, reż. Takashi Miike)
Podobno Miike w jednym z wywiadów wyznał, że nie cierpi horrorów. Może dlatego, gdy sięga po ten gatunek, końcowy efekt jest tak nieprzewidywalny. Tym razem inspiracji szuka w klasycznej sztuce teatru kabuki, „Yotsuya Kaidan”, opowiadającej o mściwym duchu Oiwy. Nie dokonuje jednak kolejnej adaptacji, traktując tekst legendy jako punkt wyjścia dla postmodernistycznej opowieści o przenikaniu się życia i sztuki. Znów bawi się kinem grozy: jego inspiracjami, konwencjami i ikonografią. Nie zapomina jednak o miłośnikach gatunku, oferując im wizualnie dopieszczoną ucztę okraszoną surrealistycznymi wizjami i makabrą.
Zabawmy się w piekle (Why Don’t You Play in Hell, reż. Sion Sono)
Bezkompromisowy pean na cześć japońskiego kina sensacyjnego – i na cześć filmu jako takiego. Sono powraca do nieskrępowanego więzami logiki i dobrego smaku filmowego szaleństwa. Sięga w tym celu po własny scenariusz z czasów, gdy powstawał kultowy dziś „Klub samobójców”. Estetyka gore posłużyła mu tym razem do zrealizowania dynamicznej czarnej komedii, w której pośród fontann krwi grupa filmowców-amatorów o wdzięcznej nazwie Fuck Bombers realizuje wymarzone dzieło z udziałem... prawdziwej yakuzy. Będą samurajskie miecze, pościg z tasakiem, nietypowy francuski pocałunek a także najbardziej chwytliwa piosenka z reklamy pasty do zębów.
Czytaj też: Ulica Próżna w Warszawie doczekała się własnej publikacji
Miss Zombie (reż. Sabu)
„Miss Zombie” – to mógłby być tytuł komedii o żywych trupach. Ale nie tym razem. Obraz kultowego reżysera jest dramatem egzystencjalnym, w którym w figurę zombie wpisany jest przejmujący dramat o wyobcowaniu i utraconej tożsamości. Czarno-biały, kameralny film, o urzekającej, impresjonistycznej warstwie wizualnej, z niemą rolą Ayaki Komatsu to opowieść o Sarze, pół kobiecie, pół zombie, która w świecie traktujących ją przedmiotowo, wrogo nastawionych ludzi stara się znaleźć odpowiedź na pytanie: kim jest? Zombie, kobietą, matką? Film Sabu to oryginalne spojrzenie na problem granic człowieczeństwa.
Szczegółowy program Pięciu Smaków i informacje o biletach znajdziecie na stronie festiwalu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?