Mowa o sytuacji, która wydarzyła się na Dworcu Zachodnim w Warszawie w piątek, 26 kwietnia 2019 roku, o godz. 21:20 w autokarze przewoźnika Voyager (tak napisano na bilecie zakupionym przez platformę Flixbus), który docelowo jechał do miejscowości Kołobrzeg. W momencie "odprawiania" pasażerów okazało się, że biletów sprzedanych na ten kurs jest więcej niż miejsc w związku z czym część pasażerów podróżujących do Poznania/Kołobrzegu... siedziała na ziemi przy toalecie lub obok kierowcy.
- Odjechaliśmy później niż planowano ze względu na to, co się stało. To był piątek przed długim weekendem majowym, więc jest oczywiste, że każdy chciał jechać tym autokarem. Na inne terminy trudno było o jakikolwiek bilet - relacjonuje jeden z pasażerów i dodaje: Ci, którzy usiedli, mieli szczęście. Ale ci, którym się nie udało, bo zwyczajnie stali na końcu kolejki, usiedli na schodkach przy toalecie albo z przodu, tuż obok pierwszych siedzeń w autobusie. To był kurs nocny, więc nikt nie zastanawiał się, co musiałby zrobić, gdyby nie udało mu się w ogóle wejść do tego autokaru. Spałby na dworcu?
Przejazd realizował przewoźnik - firma Voyager. I, jak się okazuje, sytuacja nie zmieniła się po pierwszym, większym przystanku na trasie. - Jak zatrzymaliśmy się w Poznaniu, część osób wysiadła, ale wsiedli kolejni jadący do Kołobrzegu - dodaje pasażer. - Młoda dziewczyna usiadła na końcu autokaru, na ziemi, między siedzeniami. Inny chłopak stał przy toalecie. To nie do pomyślenia, że takie zdarzenia mają miejsce w dzisiejszych czasach!
Na ten przejazd bilety można było kupić bilet za pośrednictwem platformy internetowej Flixbus, a także u kierowcy. Za kurs z Warszawy do Kołobrzegu trzeba było zapłacić 79,99 zł za osobę.
Jak to możliwe, że doszło do zdarzenia, w wyniku którego niektórzy nie mieli zagwarantowanego miejsca siedzącego? O to zapytaliśmy przedstawicieli firmy pośredniczącej w sprzedaży biletów. To nie pierwszy raz, kiedy spotykamy się z nieporozumieniami na pokładzie autokaru w związku z zakupionymi miejscami. - Kiedyś jechałem w nocy z Berlina do Warszawy. Tam również był problem z miejscówką. Jedno miejsce zostało sprzedane dwóm osobom - dodaje podróżnik.
Co na to przewoźnik?
O komentarz zwróciliśmy się do rzecznika prasowego firmy Flixbus. Spytaliśmy, dlaczego doszło do takiej sytuacji i co pasażerowie mogą zrobić w takim wypadku. Co przysługuje poszkodowanej osobie, gdzie powinna się zwrócić i co mogą zrobić inni pasażerowie, którzy w związku ze zdarzeniem muszą liczyć się z opóźnieniem, a także niebezpieczeństwem, jakie ta sytuacja niesie za sobą? Jak powinien zachować się kierowca?
- Zbadamy dokładnie sprawę i możliwie najszybciej prześlemy nasze stanowisko - otrzymaliśmy w odpowiedzi. Czekamy na dalsze wyjaśnienia.
POLECAMY TEŻ:
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?