Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fontanna na pl. Dąbrowskiego to szkarada czy ozdoba?

Magdalena Grochowalska, (msm)
Nawet projektant fontanny nie jest z niej zadowolony
Nawet projektant fontanny nie jest z niej zadowolony fot. Jakub Pokora
Koszmarek, bezzębne usta, wagina - to tylko niektóre opinie łodzian o wyglądzie wybudowanej za grube miliony fontanny na pl. Dąbrowskiego.

Nawet jej architekt twierdzi, że... nie tak miało być.

Pusto, smutno, brzydko

Joanna Palma, Martyna Montewska i Agnieszka Rymarczyk - studentki drugiego roku Akademii Sztuk Pięknych widzą ją z okna swojego mieszkania. Joannie fontanna zdecydowanie się nie podoba. Dla Martyny i Agnieszki ważniejsze od wyglądu jest to, że dzięki niej pl. Dąbrowskiego zaczął tętnić nocnym życiem.

- Gra muzyka, są światła, ludzie przychodzą robić tu sobie zdjęcia. Coś się dzieje - mówią.

Stanisława Raczyńska także mieszka tuż obok fontanny.

- Ona jest po prostu brzydka - mówi. - Plac też wiele stracił. Kiedyś były tu piękne drzewa, jak je wycięli, zrobiła się betonowa pustynia. Brak ławek, starsi ludzie nie mają gdzie usiąść. To wielki niewypał!

Jej zdanie podziela Halina Rudniak, właścicielka budki z kwiatami naprzeciwko placu Dąbrowskiego.

- Wszyscy żałujemy tych wyciętych drzew. Teraz jest tu szaro.

Zaś Bartoszowi Głowackiemu, który pracuje w budynku przy ul. Narutowicza, obiekt kojarzy się z... naleśnikiem.

Przez 24 godziny na dobę przed deskorolkarzami placu pilnują strażnicy miejscy. Przeganiają też dzieci, które wdrapują się na fontannę.

Krystyna Wagner-Krauze, działaczka rady Osiedla Śródmieście-Wschód, codziennie musi wysłuchiwać utyskiwań na "koszmarka na wodę".

- Najbardziej przykre jest to, że Urząd Miasta w ogóle nie liczy się z naszą opinią. Przed wybudowaniem tej fontanny nikt nas nie zapytał o zdanie, a przecież ten teren należy do naszego osiedla.

Pani Grażynie przód budowli kojarzy się z wargami, a tył z... pupą.

- Ludzie wychodzą z teatru i co widzą? - pyta z ironią.

Mimo to fontanna budzi ciekawość i przyciąga zwiedzających.

- Chciałam zobaczyć z bliska, jak wygląda coś, co kosztowało pięć milionów złotych - mówi Henryka Słowik. - Uważam, że za tak duże pieniądze można było zrobić coś ładniejszego.

Jan Bartczak przyjechał ze Zgierza.

- Tyle się o tym mówiło, że chciałem zobaczyć na własne oczy, jak ten wodotrysk wygląda. Mnie się nawet podoba.

Maria Knyp z Pabianic jest odmiennego zdania: - Nie dość, że to nie pasuje do starych kamienic przy ul. Narutowicza, to jeszcze ta część od strony teatru jest jakaś taka nie wykończona...

Nie tak miało być...

Fontannę zaprojektował łódzki architekt Rafał Szrajber. W jego zamierzeniu miała ona przedstawiać morską falę, która wypływa prosto z ziemi, przebija płytę placu i zabiera z sobą wszystko, co napotyka po drodze. To stąd wrażenie braku wykończenia: plac jest pokryty gładkim granitem, a brzeg fali drobną, chropowatą kostką.
- To, co wybudowano, różni się od mojej pracy, która spodobała się jury - mówi. - Wykonawcę wybrano w ramach przetargu. Opierał się na moim projekcie, ale zrobił go po swojemu. Było to możliwe, ponieważ musiałem przekazać prawa autorskie.

Organizatorem konkursu był ZWiK.

- To naturalne, że zwycięzca przekazuje organizatorowi prawa autorskie. Zmiany są minimalne - broni fontanny Marek Wilczak, rzecznik ZWiK. - Dopiero po rozpoczęciu budowy wyszło na jaw, że niecka jest za mała i nie może pomieścić wszystkich dysz, z których wypływa woda. Musieliśmy ją więc nieco poszerzyć. Nie zaburzyło to jednak ogólnego wyglądu.

Inwestorem przedsięwzięcia był Urząd Miasta i on jest zadowolony. Przewodniczącym sądu konkursowego był architekt miasta Marek Lisiak.

- Mnie fontanna kojarzy się z morską falą i wakacjami, a te wszystkie brzydkie skojarzenia, świadczą tylko o ludziach, którzy je mają. Zresztą to nie tylko specjalność łódzka. Brytyjski architekt zaprojektował wieżowiec w kształcie ogórka. On się dopiero źle kojarzył...

* * * * *

Fontanna na placu Dąbrowskiego

Remont powierzchni placu Dąbrowskiego i budowa fontanny kosztowały budżet miasta 16 mln zł. Budowa fontanny pochłonęła 5 mln zł. Zwycięski projekt Rafała Szrajbera został wyłoniony w marcu 2008 roku podczas konkursu. Jednak to, co zostało zrobione na placu Dąbrowskiego znacznie odbiega od tego, co wówczas zapowiadał prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Według jego ówczesnej wizji, plac miał zamienić się w ogromny amfiteatr, w którym będą się odbywać plenerowe koncerty i widowiska. Powierzchnia pomiędzy ul. Narutowicza a budynkiem Teatru Wielkiego miała zostać wydrążona i zamienić się w gigantyczną nieckę, w której niczym w starożytnym teatrze będą mogli zasiąść na stopniach widzowie, a na scenie występować aktorzy. Fontanna miała dzielić scenę i aktorów od widowni i być rodzajem kurtyny, wyłączanej podczas koncertów.

Czy wiecie że...

Niecka fontanny ma długość 35 metrów i szerokość 7 m. Woda tryska z 270 dysz. Strumieniami steruje ukryty pod ziemią komputer. Kilkuminutowe pokazy "tańczącej" w rytm muzyki wody odbywają się o godz. 12, 14, 16 i 18.
O godzinie 20 pokaz trwa pół godziny przy feerii świateł. Puszczane są wtedy dzieła Chopina, Kilara, Czajkowskiego, Verdiego, Wagnera, Vangelisa.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto