Foodsharing w Warszawie. Jadłodzielnia stanęła na Wydziale Psychologii UW [ZDJĘCIA]

Na warszawską jadłodzielnię, stworzoną przez społeczność Foodsharing Warszawa, składa się lodówka i szafka z półkami. Każdy może poczęstować się tym, co znajduje się w lodówce lub na półkach, każdy może zostawić też coś od siebie. Taka przestrzeń ma zapobiegać marnowaniu żywności, które jest powszechnym zjawiskiem w dzisiejszych czasach.

Jest jednak szereg produktów, których lepiej do foodsharingowej lodówki nie wkładać. Do lodówki została przyczepiona kartka, która przybliża i wyjaśnia sens działania foodsharingu. Na liście rzeczy, których nie można zostawiać, znalazły się m.in.: surowe mięso, produkty z niepasteryzowanego mleka (ale sery, jogurty i twarogi jak najbardziej), produkty napoczęte, produkty, które przekroczyły termin ważności czy alkohol.

Z kolei mile widziane będą wyroby własne, produkty zapakowane lub w pojemnikach, coś, co sami chcielibyśmy zjeść oraz takie, które przekroczyły termin minimalnej trwałości - "najlepiej spożyć przed", ale nie przekroczyły terminu przydatności do spożycia - "należy spożyć do". Jeśli przynosimy jedzenie ugotowane samemu, powinniśmy zadbać o to, aby było opisane - co to jest i kiedy zostało przygotowane.

Korzystanie z Jadłodzielni jest zupełnie darmowe.

Pomysł foodsharingu narodził się w Niemczech i z powodzeniem działa tam od kilku lat. Społeczność Foodsharing Warszawa postanowiła przenieść to na stołeczny grunt. Jej członkowie chcą, aby w Warszawie pojawiły się lodówki i regały z dobrym jedzeniem, którym każdy może się poczęstować. "To produkty, które nadają się do spożycia i mogły zostać bezsensownie wyrzucone. Zdążyliśmy je uratować zanim trafiły w niepożądane miejsce. Dbamy o jakość i bezpieczeństwo żywności. Każdy może się podzielić i każdy może się poczęstować. Umożliwiamy to! Dołącz do nas i zostań opiekunem żywności" - zachęcają na swoim fanpage'u.

Czytaj też: Kooperatywa spożywcza "Dobrze". Ekologia nie jest fanaberią bogatych