Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Futbol amerykański, Warszawa. Sensacja i pierwsze zwycięstwo

Aleksandra Podgórska
Futbol amerykański, Warszawa. Sensacja i pierwsze zwycięstwo
Futbol amerykański, Warszawa. Sensacja i pierwsze zwycięstwo Maciej Urbanowski
W miniony weekend wszystkie warszawskie drużyny - Warsaw Sharks i Warsaw Eagles w Toplidze oraz Crusaders Warszawa w PLFA I - rozegrały swoje mecze ligowe. Były emocje i zaskakujące rozstrzygnięcia.

Futbol amerykański, Warszawa. Sensacja i pierwsze zwycięstwo

Przede wszystkim na uwagę zasługuje mecz Warsaw Sharks z Husarią Szczecin, który Rekiny niespodziewanie przegrały 0:33! Było to pierwsze spotkanie obu zespołów i od razu ambitny beniaminek pokazał, że nie można go lekceważyć. Goście od pierwszych minut lepiej wyglądali na boisku - byli bardziej skupieni i dokładniejsi. Z kolei Rekiny popełniły zbyt dużo błędów. Gospodarze wydawali się zupełnie wytrąceni z równowagi i nie potrafili wyciągnąć wniosków ze swoich pomyłek. Rekiny miały sporo problemów z opanowaniem piłki po snapach, co skrzętnie wykorzystywali przyjezdni. Zdarzały się również podania wprost do rąk przeciwników. Taka masa niedociągnięć sprawiła, że Warsaw Sharks musieli uznać wyższość Husarii.

- Husaria to dobrze poukładana drużyna, która zna i wykorzystuje swoje atuty doskonale. Świetną robotę wykonuje tam trener Olaf Werner. Duży szacunek dla nich za zaprezentowany poziom. Co do naszej gry to można powiedzieć, że pomogliśmy im mocno. Fatalne błędy na początku meczu zadecydowały o szybko straconych punktach. W takich stałych fragmentach nie powinniśmy tak się potykać. Dwa przerzucone snapy dały rywalom przyłożenia niemal za darmo. Musimy więcej trenować, zwłaszcza formacje specjalne, które niestety chyba są u nas szkolone trochę po macoszemu. Ofensywa dzisiaj zupełnie nie mogła nabrać rozpędu. Poza tym mamy mnóstwo innych rzeczy do poprawy. Ale uważam, że jesteśmy w stanie wyciągnąć wnioski, poprawić się i w Szczecinie odwrócić role - podsumował Tomasz Ochnio, skrzydłowy Sharks.

- Zaczęliśmy bardzo dobrze. Wszystko funkcjonowało sprawnie a założenia przedmeczowe zostały wykonane. W drugiej i trzeciej kwarcie mieliśmy za dużo błędów, co przełożyło się na bardziej nerwową grę. Nasi rywale nie prezentowali się źle, ale popełnili więcej przewinień i mieli więcej potknięć. Dlatego cały czas to dawało nam istotną przewagę. Mimo tego sami również byliśmy dalecy od ideału. Dla nas to rok nauki i doświadczeń w Toplidze. Pracujemy ciężko, żeby nasze usterki ograniczyć do minimum – Olaf Werner, trener Husarii.

W niedzielę 26 kwietnia swój mecz rozegrali również Warsaw Eagles, którzy pokonali jedną ze słabszych drużyn ligi - Kozły Poznań. Orły wygrały 36:6 i dzięki temu zwycięstwu, z bilansem 3-2, zajmują trzecią pozycję w tabeli. Z kolei poznaniacy plasują się na przedostatniej, siódmej lokacie. Było to 12 spotkanie pomiędzy tymi drużynami. Do tej pory we wszystkich triumfowali gracze z Warszawy. Podobnie było w niedzielę. Już w pierwszej połowie Orłom udało się zdobyć 20 punktów, a wszystko dzięki dwóm przyłożeniom biegowym Andre Whyte’a i touchdown'owi Marcina Jodłowskiego po podaniu Herberta Lee Bynesa. Po udanych akcjach gracza gospodarzy - Mateusza Patalasa - Kozły przegrywały już tylko 14 punktami. Było to jednak wszystko, co poznaniakom udało się pokazać w tym spotkaniu. Później punktowali już tylko warszawiacy.

- Kozły postawiły nam dzisiaj trudne warunki. Jak zwykle nasi rywale zaprezentowali fizyczny futbol. W naszej grze widać oznaki poprawy, ale przed nami jeszcze bardzo długa droga i bardzo dużo pracy. Za dwa tygodnie poznanianie na pewno przyjadą do stolicy z rządzą rewanżu, szczególnie, że ich celem jest awans do play-off. Na półmetku sezonu to co osiągnęliśmy nas nie zadowala. Plan na drugą połowę rundy zasadniczej zakłada intensywną pracę i wzmocnienia - skomentował Roman Iwański, prezes Warsaw Eagles.

- Od zawsze jest to nasz rywal, do starcia z którym najintensywniej się przygotowujemy. Zawsze jednym z celów przedsezonowych jest pokonanie Orłów. Do tej pory niestety to oni zawsze są górą, ale zamierzamy odwrócić kartę naszej rywalizacji. W pierwszej połowie nasz atak kompletnie zawiódł. W tej części gry nie zdobyliśmy żadnej pierwszej próby. Na wysokości zadania stanęła na pewno nasza formacja defensywna. Eagles na pewno jeszcze długo będą czuć w kościach to spotkanie. Rewanż za dwa tygodnie będzie naszym trzynastym starciem. Liczymy, że ta liczba będzie dla nasz szczęśliwa - powiedział Bartosz Wika, prezes Kozłów Poznań.

Weekend do udanych zaliczy też pierwszoligowa drużyna Crusaders Warszawa, która zdobyła pierwsze punkty w starciu z Wilkami Łódzkimi. W wyjazdowym meczu warszawiacy zwyciężyli 30:8. Był to udany rewanż za spotkanie, które drużyny rozegrały między sobą dwa lata temu. Wówczas triumfowali gracze z Łodzi. Od samego początku niedzielnego meczu było widać, że gospodarze nie mają swojego dnia. Dzięki temu drużyna z Warszawy mogła szybko przejąć kontrolę nad wydarzeniami dziejącymi się na boisku. Mieszanka gry biegowej i podaniowej zgubiła łódzkich defensorów, którzy stopniowo oddawali pola ofensywie rywali. Duet rozgrywającego Saschy Gaveau oraz skrzydłowego Frederika Hermanna skrzętnie wykorzystywał okazje. Ta dwójka przed końcem pierwszej połowy zdobyła jeszcze jedno przyłożenie dla warszawiaków po 10-jadrowej akcji. Gospodarze pierwsze i jak się później okazało ostatnie punkty w meczu zdobyli przed przerwą. Crusaders nadal dominowali, ostatecznie triumfując po raz pierwszy w tym sezonie.

- Byliśmy znakomicie przygotowani do tego meczu. Nasi trenerzy rozłożyli taktykę przeciwnika na czynniki, pierwsze dzięki czemu obie nasze formacje spisywały się bardzo dobrze. Sprawdziły się nasze nowe nabytki: Sascha Gaveau oraz Federik Hermann. Zawodnicy ci stworzyli zgrany duet. Świetnie zaprezentowała się także nasza defensywa, która nie tylko straciła jedynie 8 punktów, ale również sama zdobyła jeden touchdown - skomentował Marcin Miszczak, prezes Crusaders Warszawa.

- Trzeba przyznać, że Crusaders rozegrali bardzo dobre spotkanie. Popełniliśmy bardzo dużo małych błędów które przełożyły się na końcowy wynik. Dodatkowo borykamy się z kilkoma kontuzjami i część z naszych zawodników musiała grać w obu formacjach. Za trzy tygodnie gramy mecz rewanżowy w warszawie. Do tego czasu postaramy się wyleczyć wszystkie kontuzje. Na pewno będziemy lepiej przygotowani niż dzisiaj - powiedział Jakub Ciesielski, trener Wilków Łódzkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto