Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Halina Mlynkova wydała drugi solowy krążek "Po drugiej stronie lustra"

Adrianna Calińska
Halina Mlynkova o nowej płycie [WYWIAD]
Halina Mlynkova o nowej płycie [WYWIAD] materiały prasowe
Halina Mlynkova wydała 29 listopada drugi solowy krążek. Album "Po drugiej stronie lustra" pełen jest przekornych tekstów, odzwierciedlających duszę "dojrzałej kobiety". Wokalistka zdradza nam, czym nowy projekt różni się od poprzedniego, dlaczego tak wiele dla niej znaczy i jak zmieniło się jej podejście do koncertowania.

Halina Mlynkova wydała drugi solowy krążek "Po drugiej stronie lustra"

Artystkę spotkaliśmy na tegorocznej gali wyborów Miss i Mistera Politechniki Warszawskiej. Podczas koncertu gościnnego, zaprezentowała swoje autorskie utwory z "Etnoteki" i "Po drugiej stronie lustra".

Czy koncerty gościnne sprawiają Pani satysfakcję równie wielką, jak te odgrywane w ramach trasy koncertowej? Stanowią większe czy mniejsze wyzwanie, biorąc pod uwagę na przykład zróżnicowane preferencje muzyczne publiczności?
Halina Mlynkova: Na pewno te gościnne koncerty odbieramy troszeczkę inaczej. W takich momentach, najważniejsza jest dla nas stała ekipa, która z nami pracuje - dzisiaj przykładowo, musieliśmy się ratować naszym nagłośnieniem. To jest podstawa, słuchacz musi mieć komfort w odbiorze - zwłaszcza w trudnych warunkach akustycznych. Absolutnie jednak nie dzielę koncertów na lepsze i gorsze. Kocham koncertować, kocham stać na scenie. Pod Lublinem, w Szczecinie, na gali w Warszawie - pod względem emocjonalnym nie ma to znaczenia. Z roku na rok więcej od siebie wymagam i to dotyczy również tych, którzy ze mną pracują więc czasem mają przechlapane [śmiech].

Czytaj także: Miss Politechniki Warszawskiej 2013. Znamy Miss i Mistera uczelni [ZDJĘCIA]

Usłyszeliśmy utwory ze świeżo wydanego albumu "Po drugiej stronie lustra". Jaka jest ta płyta, o czym opowiada? Co chciała Pani przekazać? Wyraźnie zauważyć można silne inspiracje melodiami irlandzkimi. Skąd pomysł i zamiłowanie do tego typu aranżacji?
Halina Mlynkova: Już na poprzedniej płycie pojawiły się pewne elementy muzyki irlandzkiej - jeden z muzyków, grając na flecie szczególnie dodawał nam tej Irlandii. Teraz chciałam się skupić na jednym regionie. Kiedy przygotowywaliśmy "Po drugiej stronie lustra", zastanawiałam się jak to wszystko ująć instrumentalnie, bo zdecydowanie uwielbiam etniczne instrumenty. Właśnie w owej etniczności się odnajduję. I jestem szczególnie dumna, bo w Polsce na scenie, którą reprezentuję (klimaty etniczne), działają w zasadzie sami mężczyźni.

Ta płyta jest bardzo kobieca. Lubię kobiety, lubię z nimi przebywać, podziwiam je za dokonania życiowe. Dzisiejsze czasy nie są łatwe dla nas wszystkich (kobiet). Czy to w krajach trzeciego świata, gdzie niejednokrotnie widywałam kobietę z gigantycznym worem pełnym drewna na plecach i mężczyznę idącego obok z papierosem w ręce, czy to w naszym kraju, gdzie kobiety pracują cały dzień, a potem muszą jeszcze zająć się dziećmi, domem i jakimś cudem radzą z tym sobie świetnie.

Czytaj także: MoMo w Huśtawce! Potężny zastrzyk synth-art-popu już 3 grudnia

Ciąg dalszy rozmowy na drugiej stronie.

Zatem, do kogo w szczególności skierowane są teksty? Czy udałoby się stworzyć portret osoby, która byłaby w stanie w pełni zrozumieć ten album?
Halina Mlynkova: Przede wszystkim, w tych klimatach odnajdą się kobiety - to jasne. Aczkolwiek, myślę, że niejeden mężczyzna, który kocha swoją kobietę, również może tę płytę polubić.

Ten album nie jest feministyczny. Sama absolutnie nie identyfikuję się z feminizmem. Jestem dorosłą kobietą. Nie myślę zatem o "dzieciakach", które pojawiają się na koncertach. Ojej brzydko to zabrzmiało. Chodzi o to, że po prostu jestem nastawiona na słuchacza dojrzałego, który potrafi zrozumieć wszystkie teksty.

Poruszam w nich dość istotne tematy, np. problem matki, która jest zmuszona oddać swoje dziecko ze względów ekonomicznych, czasem zdrowotnych. Pojawiają się też piosenki o wojnie, beznadziei, strachu. Mimo wszystko, to są pozytywne piosenki, tylko dotyczą osób, które znają temat. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem jedyną kobietą, która śpiewa o tym, żeby mężczyzna jej nie pragnął (śmiech). Ależ jasne, niech pragną, ale niech zdają sobie sprawę z konsekwencji. To są takie małe niuanse, na które mogę sobie pozwolić, bo przecież wszystko odbywa się "po drugiej stronie lustra".

Czyli inspiracje czerpie Pani z życia, z doświadczeń własnych i innych?
Halina Mlynkova: Na pewno. To jest odzwierciedlenie mojej duszy. Szukając w sobie emocji, o których piszemy, zawsze sięgamy do własnych doświadczeń - to jest nieuniknione. Najchętniej piszę o innych, o tym, co obserwuję. Na poprzedniej płycie jest to szczególnie dostrzegalne. Miałam okres kilkuletniego wycofania się z życia, stałam z boku i obserwowałam. Nie brałam nawet czynnego udziału w rozmowach. Teraz, troszkę inaczej czerpie z życia i podczas tworzenia drugiej płyty, sięgałam po swoje emocje. Jestem bardzo związana z nią związana. Jest to ważna część mnie i mam ogromna ochotę tworzyć następne piosenki, kolejny płyty. Coś się we mnie otworzyło, czerpię ogromna przyjemność z pisania i nie boję się tego!

Kolejna płyta będzie inspirowana innym regionem, czy wciąż pozostajemy w Irlandii? Czy w ogóle możemy w tej sprawie wybiegać w przyszłość?
Halina Mlynkova:: Chciałabym zostać w tym klimacie, bo z tą muzyką się utożsamiam. Zmiana, na dzień dzisiejszy, nie jest planowana. Kiedy robiłam "Etnontekę", miałam potrzebę zrobienia drugiej płyty w zupełnie innym klimacie. Długo nie wiedziałam, jak się za to zabrać i bardzo mnie męczyła ta niepewność. Cieszyłam się, że jest pierwsza płyta, ale równocześnie dręczyło mnie pytanie, co dalej? "Etnoteka" była moją wycieczką po świecie, różnych krajach i ich kulturach... ale ileż można podróżować? Teraz nareszcie wróciłam do domu. W końcu mi sie to udało. Muzyka irlandzka w mojej duszy gra, jest mi bardzo bliska. Poza tym, aktualnie nie ma takich klimatów w Polsce. Jest dużo muzyki bałkańskiej i innych, a ja chcę pokazać właśnie Irlandię szerszej publiczności.

Jak nową płytę odebrali fani?
Halina Mlynkova: Moi fani, są tak oddani, że mam wrażenie będą słuchać wszystkiego (śmiech). Jest grupa dziewczyn z fanklubu, która jest ze mną praktycznie na każdym koncercie. Oczywiście, nie zawsze w całym komplecie, bo pracują, mieszkają w różnych miastach, ale nigdy nie było koncertu, na którym zostałabym sama. Na ich zdaniu szczególnie mi zależy. Mam cudowny fanklub. Dzisiaj przytrafiła mi się niesamowita rzecz. Otrzymałam kopertę, w której znajdują się listy pisane do mnie od 2000 roku. Wręczyły mi ją dziewczyny, które przyjechały aż z Radomia. Na przestrzeni tych lat, nigdy nie miały okazji się ze mną spotkać. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam całą zawartość, to jest niesamowite.

Kiedy i gdzie kolejny występ?
Halina Mlynkova: Koncert promocyjny odbędzie się 16 stycznia 2014. Jeszcze nie mamy potwierdzenia gdzie, ale na pewno w którymś z warszawskich klubów. Serdecznie zapraszamy! Nie mogę się już doczekać, bo wtedy będę grała z całym swoim zespołem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto