Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Kamienie na szaniec", wersja poprawiona. Recenzja filmu Roberta Glińskiego

Karolina Kowalska
"Kamienie na szaniec".
"Kamienie na szaniec". materiały prasowe
Film „Kamienie na szaniec” jeszcze przed oficjalną premierą wzbudził wiele kontrowersji. Czy słusznie? Przeczytaj naszą recenzję najnowszego filmu Roberta Glińskiego.

"Kamienie na szaniec", wersja poprawiona. Recenzja filmu Roberta Glińskiego

Środowiska prawicowe i związane z harcerstwem zarzuciły „Kamieniom na szaniec”, wyreżyserowanym przez Roberta Glińskiego, szarganie pamięci o bohaterach narodowych (m.in. z powodu scen łóżkowych i braku posłuszeństwa bohaterów wobec dowództwa) i brak dbałości o realia historyczne.

Co ciekawe, oskarżenia padły jeszcze przed oficjalną premierą "Kamieni na szaniec", która miała miejsce w miniony wtorek w Teatrze Wielkim. I może dlatego nie są specjalnie adekwatne do finalnego efektu. Bo o ile z tymi ostatnimi zarzutami można się zgodzić – sceny pogoni za więźniarką z Pawiaka na Szucha i chaos akcji pod Arsenałem nie mają przełożenia na historię – to w czasie seansu raczej trudno się zgorszyć.

Mamy za to bardzo dobre aktorstwo nieznanych dotychczas szerszej publiczności młodych absolwentów szkół filmowych, świetne zdjęcia Pawła Edelmana, dobre tempo i odpowiednio dawkowane napięcie, które czyni z „Kamieni na szaniec” atrakcyjne dla młodych ludzi współczesne kino akcji.

Legendy "Kamienie na szaniec" schodzą z cokołu

Pierwsze sceny adaptacji powieści Aleksandra Kamińskiego mogą trochę zbić z tropu. Oto bowiem widzimy grupę młodych chłopaków, którzy w rytm ostrej muzyki przemierzają Warszawę niczym drobne złodziejaszki z filmów o Robin Hoodzie. – Chciałem odbrązowić pomnikowych bohaterów „Zośkę”, „Rudego” i „Alka” – mówi o swoim filmie Gliński. I to mu się na pewno udaje, bohaterowie z krwi i kości postawieni w miejsce nachalnego moralizatorstwa sprawiają, że młodzież szkolna z pewnością nie będzie się na „Kamieniach” nudzić. A dzięki sugestywnie zagranym przez Tomasza Ziętka i bardzo przejmującym scenom przesłuchań „Rudego” w siedzibie gestapo na ulicy Szucha może nawet zrozumieją, co tak naprawdę w wojennej Polsce znaczyły takie słowa, jak: przyjaźń, patriotyzm i lojalność. I odpowiedzialność, która coraz bardziej ciąży w momencie wchodzenia w dorosłość, co doskonale obrazuje spotkanie po śmierci „Rudego” „Zośki” (w tej roli Marcel Sabat) i matki „Rudego” (Danuta Stenka).

Zobacz: Premiera "Kamieni na szaniec" w Teatrze Wielkim

Pewne jest jedno. „Kamienie na szaniec” to nie jest po prostu kolejna nudna, filmowa lekcja historii. „Kamienie na szaniec” od piątku można oglądać we wszystkich kinach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto