Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gołda Tencer: „Historia tego teatru nie poszła na śmietnik”

Redakcja
Gołda Tencer: „Historia tego teatru nie poszła na śmietnik”
Gołda Tencer: „Historia tego teatru nie poszła na śmietnik” mat. pras.
„Golem” to nowa premiera Teatru Żydowskiego. Spektakl zostanie po raz pierwszy wystawiony 2 grudnia. Z dyrektor Gołdą Tencer rozmawiamy o sztuce, planach teatru i kłopotach z jego siedzibą.

Gołda Tencer to ikona społeczności żydowskiej. Dyrektor Teatru Żydowskiego przewodzi najważniejszemu festiwalowi kultury jidysz w naszym kraju - Warszawie Singera oraz Fundacji Shalom. Poza tą działalnością można zobaczyć ją na deskach teatru czy usłyszeć w jej wykonaniu piosenki śpiewane w jidysz.

To Pani, jako dyrektor Teatru Żydowskiego, zaprosiła duet Kleczewska - Chotkowski. Wkrótce premiera ostatniej części ich trylogii. Po „Dybuku” i „Malowanym Ptaku” przyszła kolej na „Golema”. Jak Pani ocenia tę współpracę?

Gdyby nie była to dobra współpraca, na pewno nie spotkalibyśmy się przy trzeciej części. Gdy pierwszy raz poznałam Maję Kleczewską, podczas realizacji „Dybuka”, powiedziałam jej: „Maju, chcę troszeczkę przewietrzyć teatr, ale bez przeciągu”. Wydaje mi się, że to się udało. We wszystkich sztukach tej trylogii jest mowa o pamięci. Mówi się, że Teatr Powszechny to teatr, który się wtrąca. Ja mówię, że Teatr Żydowski jest teatrem o pamięci. Większość naszych sztuk jest z tym związana.

W „Golemie” zaburzony zostanie nie tylko podział na widownię i scenę, ale także rytm spektaklu. Każdy będzie mógł oglądać przedstawienie w inny sposób. Na czym to polega?

„Golem” będzie grany przez kilka godzin. Każdy widz może w dowolnym momencie wejść i wyjść oraz wybrać interesujące dla siebie sceny. Nie będzie tam też miejsc siedzących - poza tymi dla osób, które nie będą mogły stać. Innowacją jest to, że to widz decyduje, czy będzie oglądać spektakl tylko przez kilka minut lub też kilka godzin. Więcej nie chciałabym opowiadać, bo w tej chwili trwają próby. Na pewno jest to ciekawy zamysł wspaniałego duetu występującego zawsze razem, czyli Mai Kleczewskiej i Łukasza Chotkowskiego.

W Teatrze Żydowskim występuje Pani w podwójnej roli. Z jednej strony jest Pani aktorką, z drugiej ambasadorką i dyrektorką teatru. Reżyserzy nie boją się, że będą mieli na scenie swojego mocodawcę?

W tej chwili nie chcę dużo występować. Gram w „Golemie”, ale dlatego, że bardzo zależało na tym reżyserowi. Nie jestem typowym dyrektorem, bo wyrosłam z tego zespołu. Jestem też twórcą, reżyserem, który nie reżyseruje, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Ale wiem, co boli autorów. Mam fantastyczny kontakt z reżyserami, a oni wystawiają fantastyczne przedstawienia.

Jak wyglądają plany Teatru Żydowskiego? Bo jest to chyba jeden z najbardziej „zajętych” teatrów w Warszawie?

24 listopada odbyła się premiera „Wiery Gran” w Klubie Dowództwa Garnizonu Warszawa przy alei Niepodległości 141A. Poza premierą „Golema”, która odbędzie się w TR Warszawa/ATM Studio przy Wale Miedzeszyńskim 384, wystawiamy również małe formy na scenie kameralnej przy Senatorskiej 35. W sumie, razem z magazynami, jesteśmy w 17 miejscach w Warszawie. To wielka praca naszych współpracowników, administracji i zespołu. To jest nie do uwierzenia, ale w tym sezonie robimy aż 11 premier. Ciszę się, że nie mając budynku teatru - został sprzedany przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce i zburzony - publiczność idzie za nami. To jest nasz największy sukces. Nie mając swojej sceny, chcę, żebyśmy cały czas coś robili, pokazywali coś nowego. Poza tym rozmawiamy z kolejnymi twórcami, chociażby z Agata Dudą-Gracz, Michałem Zadarą, Olgą Lipińską czy Pawłem Passinim.

Marzeniem moim jest to, żeby mieć swoją siedzibę. Teatr Żydowski zasłużył, żeby w XXI wieku nie musiał się błąkać, jak dawniej teatry żydowskie. Tym bardziej, że jesteśmy ambasadorem swojego kraju. Jeździmy do Meksyku, Stanów Zjednoczonych, Izraela, Rumunii…

Czeka Pani na nowy budynek na placu Grzybowskim?

Teatrowi obiecano dużo, ale na razie nikt się tym nie interesuje. To, że jest napis „tu powstanie teatr”, to trochę mało. Ten budynek powstał dla Idy Kamińskiej (jedna z największych aktorek w historii żydowskiej sceny teatralnej - przyp. red.) i dla naszego teatru. Nikt nie myślał nawet, że zostaniemy z niego wyrzuceni! Chciałabym jednak podziękować zespołowi za chęć ciągnięcia dalej historii tego teatru.

Liczy Pani, że miasto czy inne podmioty przyznają teatrowi nowy lokal?

Wszystkie budynki, w których teraz jesteśmy, znaleźliśmy sami. Widzę, że miasto również włącza się w poszukiwania. Myślimy, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego też nam pomoże. Czekam jednak na konkretniejsze rozmowy. Sporo jest też osób dobrej woli, które nam pomagają. Chciałabym, żeby ten rok był przełomowy. Łatwiej jest pracować mając jakąś perspektywę. Gdy wyrzucono nas z siedziby Teatru Żydowskiego przy placu Grzybowskim, nie pozwolono nam niczego zabierać. O wszystko były kłótnie - drzwi, umywalkę, nawet kurtynę - nie pozwolono. I co się okazało? Pewnego „pięknego” dnia cały teatr został zburzony. Wszystko poszło na śmietnik. Ale na śmietnik nie poszła historia teatru. Na to byśmy nigdy nie pozwolili. Będę kontynuować program Idy Kamińskiej i Szymona Szurmieja - poprzednich dyrektorów teatru.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto