Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gronkiewicz-Waltz: Nigdy bym się nie odważyła wziąć kredytu w obcej walucie

Redakcja
- Nie, nigdy bym się na to nie odważyła (wziąć kredytu w obcej walucie - red.), nawet jeśli oferta byłaby bardzo atrakcyjna - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, była wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, w rozmowie z Katarzyną Kozłowską.

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podaje, że Portugalia, która znajduje się na skraju bankructwa, lada chwila może poprosić o pomoc Unię. Czy myśli Pani, że taki scenariusz jest możliwy?
Portugalia należy do tzw. krajów zagrożonych, zwanych PIGS. Ten skrót (Portugalia, Irlandia, Grecja, Hiszpania) zaczyna się zresztą właśnie od Portugalii. Należało się spodziewać, że każdy z tych krajów jest w trudnościach i w związku z tym potencjalnie będzie chciał skorzystać z mechanizmu pomocowego, który stworzono w Unii. W funduszu, o którym mówię, jest 750 mld euro.

Jakiego rzędu mogą to być pieniądze w przypadku Portugalii?
Cały fundusz to 750 mld euro gwarancji łącznie: unijnych, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych. Z samych pieniędzy unijnych do Grecji poszło 80 mld euro (dodatkowych 30 mld wyłożył MFW). Portugalia jest tylko nieznacznie mniejszym krajem pod względem liczby ludności, więc kwota mogłaby być porównywalna... Gdyby o pomoc wystąpiła Hiszpania, to wartość pomocy musiałaby być zdecydowanie większa.

Wołanie Portugalii o pomoc to na razie fakt prasowy. Rząd portugalski nie wystosował jeszcze takiej prośby. Kiedy to może nastąpić, biorąc pod uwagę, że spada wiarygodność kredytowa kraju (agencja ratingowa Fitch znowu obniżyła jej rating)?
Tego nie wiemy. Ale powiem szczerze, że jeśli kraj ma coraz gorszy rating, to taka sytuacja nie bierze się z powietrza. Fitch stwierdził, że sytuacja Portugalczyków się pogarsza i że pomoc UE może być potrzebna.

Czy taka sytuacja jednego z unijnych krajów wywołuje w naturalny sposób jakieś konkretne działania pozostałych?
Generalnie wywołuje. Przede wszystkim wołanie jednego z krajów o pomoc wpływa na wspólną walutę europejską. Euro już osłabło i może dalej słabnąć, jeśli kolejne państwo w strefie euro będzie informować o swoich kłopotach. Druga sprawa to reakcja poszczególnych rządów. Oczywiste jest, że nikt nie chciałby się znaleźć w podobnej sytuacji. Problemy jednego kraju powinny dyscyplinować rządy pozostałych, no, ale to już akurat zależy od polityków i nie zawsze tak się dzieje. Przykład Węgier (mają najwyższe zadłużenie ze wszystkich krajów Wspólnoty - przyp. KK) pokazuje nam, że kryzys wcale nie musi dyscyplinować. Wiadomo, że w takich sytuacjach jak ta, z którą zmagamy się w Europie, nie pomaga życie ponad stan, które obserwowaliśmy w wielu krajach, choćby na przykładzie rynków nieruchomości. Zresztą dziś też już wiemy, że od początku Grecja trochę oszukiwała - manipulowała danymi, gdy wchodziła do strefy euro itd. Każdy kraj ma jakąś swoją historię gospodarczą i powinien w takich momentach jak dzisiejszy umieć się z nią zmierzyć. W szczególności dotyczy to krajów słabszych, które bardzo chciały być w euro, a nie było pewności, że wejdą, i które ostatecznie w różnych okolicznościach spełniły kryteria i do strefy euro się dostały.

Czytaj też:
Warszawska kronika policyjna
Warszawa po godzinach. Gdzie się bawić w stolicy?
Warszawskie bary, restauracje, cukiernie i kawiarnie, czyli gdzie można dobrze zjeść w stolicy!

Polska nie jest jeszcze w strefie euro, a wielu ekspertów twierdzi, że rząd ukrywa przed nami prawdziwy deficyt i jest za mało restrykcyjny. Tymczasem rząd prosi Międzynarodowy Fundusz Walutowy o poszerzenie elastycznej linii kredytowej o dodatkowe 8 mld dol. Czy to wynika z naszej obserwacji tego, co się dzieje w Europie?
Nie znam szczegółowo okoliczności, w jakich wystąpiliśmy o zwiększenie linii kredytowej, ale na pewno mogę powiedzieć, że ta linia nie jest dla krajów, które są w trudnej sytuacji. To jest raczej gwarancja dla krajów, które tą trudną sytuacją mogą być zarażone. Bo trzeba sobie powiedzieć, że życie wokół państw, które borykają się z głębokimi problemami gospodarczymi, jest dość niebezpieczne. Dla Polski, jeśli chodzi o cenę obligacji czy bonów skarbowych, zawsze ogromny wpływ miało to, co działo się u bliskich sąsiadów: na Węgrzech, w Czechach. Dziś coraz bardziej jesteśmy w stanie odklejać się wizerunkowo od krajów z byłego bloku wschodniego, ale to dobrze, że w gotowości jest taka linia, która w razie czego stanowi gwarancję bezpieczeństwa.

Trzeba też powiedzieć, że linia kredytowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego to jedna z tańszych tego typu gwarancji. Wprawdzie trzeba zapłacić pewną opłatę za stand-by, ale i tak jest to jedna z tańszych instytucji udzielająca takich kredytów. Kraje europejskie zaliczające się do byłych krajów komunistycznych korzystają też z pieniędzy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, ale w tym przypadku przeróżne są zasady przyznawania pieniędzy i wszystko zależy od właściwości każdego z krajów - inaczej odbywa się to w przypadku Polski, a inaczej np. w przypadku Kazachstanu. Warszawa korzysta także z tych pieniędzy - wzięliśmy choćby pożyczkę z EBOiR i EBI na zakup nowego taboru tramwajowego dla stolicy.

Mówiła Pani, że dalej będzie osłabiać się euro...
To możliwe, bo jeśli kolejny z krajów unijnych pokazuje słabość swoich finansów, to ma to istotny wpływ na wartość wspólnej waluty.

Niektórzy ekonomiści postulują, żeby KNF zakazał pożyczania Polakom pieniędzy w euro i we frankach. W dzisiejszym wydaniu "Polski" prof. Krzysztof Rybiński twierdzi, że jest to zbyt niebezpieczne dla Polaków. Czy Pani też podpisałaby się pod apelem o taki zakaz?
Według mnie rekomendacja T już znacznie ograniczyła możliwość udzielania kredytów w walucie obcej. I generalnie trzeba przyznać, że mądra jest zasada, która mówi: pożyczaj tylko w walucie, w której zarabiasz. Z tym że fakt, iż jest to słuszna zasada, nie powinien oznaczać, że ma być ona przymusowa.

Pani zaciągnęłaby kredyt w obcej walucie?
Nie, nigdy bym się na to nie odważyła, nawet jeśli oferta byłaby bardzo atrakcyjna.

Czy to, co się dzisiaj dzieje z Europą, to coś naturalnego, jeśli weźmiemy pod uwagę cykle koniunkturalne?
Nie, to nie jest naturalne. To jest wyraz słabości, a ta słabość spowodowana jest problemami konkretnych krajów.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto