Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy gładkiego jazzu

Marek Świrkowicz
Mistrzowie łagodnej muzyki nawiedzą w tym tygodniu stolicę

Smooth, czyli gładki. Gdy ten przymiotnik coraz częściej zaczął pojawiać się obok słowa "jazz", wielu ortodoksyjnych artystów i krytyków zaczęło drzeć szaty i rwać włosy z głowy. Wszak "prawdziwy" jazz zawsze był przeciwieństwem gładkości: miał porywać swym rozimprowizowanym szaleństwem, bezlitośnie targać słuchaczy za emocjonalne fraki, a nie towarzyszyć mdłym i rozwlekłym kolacjom w drogich restauracjach czy umilać podróże windą w centrach handlowych.

Tłumy słuchaczy mają jednak na ten temat inne zdanie. Dlatego smooth jazz jest dziś jednym z najbardziej chodliwych towarów na rynku muzyki dla dorosłych. Szczególnie tych z grubszymi portfelami, którzy potrzebują do codziennej egzystencji dźwięków równie eleganckich i wypolerowanych co wnętrza ich apartamentów. Na całe szczęście wśród tej stylowej konfekcji można znaleźć muzyków, którzy znakomicie potrafią wynieść ową gładkość smooth jazzu na artystyczne wyżyny, nie tracąc przy tym nic z komercyjnego potencjału. Dwójka z nich już w tym tygodniu wystąpi w Warszawie.

Najpierw swym niskim, uwodzicielskim głosem i fortepianową biegłością oczaruje nas sama cesarzowa nastrojowych brzmień Diana Krall. Kanadyjska diwa, która swą globalną sławę zawdzięcza głównie niedościgłym interpretacjom słynnych standardów (zarówno jazzowych, jak i popowych), cieszy się dziś w muzycznym świecie estymą, jakiej inne jazzujące damy mogą jej jedynie pozazdrościć. Która z nich byłaby w stanie przez trzy noce z rzędu zapełnić słynną londyńską Royal Albert Hall? A w zeszłym tygodniu powabna Diana nie miała z tym najmniejszego problemu. Ma na koncie osiem nominacji do nagrody Grammy (z których dwie zamieniła na statuetki), a jej emanujące zmysłowym romantyzmem nagrania od lat towarzyszą milionom mieszkańców naszej planety w najbardziej intymnych chwilach.

Diana Krall to jednak nie tylko mistrzyni nastrojowego mruczenia, które sączy się w dusze słuchaczy niczym miód zmieszany z odrobiną najlepszej kanadyjskiej whiskey, ale też naprawdę wytrawna instrumentalistka. W końcu zanim w 1993 r. wydała swój debiutancki krążek "Stepping Out", przez ponad 10 lat grywała na fortepianie w rozmaitych jazzowych składach. I o ile na jej płytach instrumentalne popisy zdecydowanie ustępują miejsca wygładzonemu piosenkarstwu, stanowiącemu prawdziwą esencję smooth jazzu, o tyle podczas koncertów naprawdę daje z siebie wszystko. A jeśli dodamy, że w Kongresowej będzie jej towarzyszyć zestaw znakomitych muzyków z gitarzystą Anthonym Wilsonem na czele, żaden miłośnik synkopowanych kompozycji nie powinien być zawiedziony.

Podczas stołecznego koncertu kanadyjska supergwiazda zaprezentuje świeżutki materiał z wydanego wiosną tego roku albumu "Quiet Nights". To prywatny hołd Diany Krall dla ociekającej namiętną zmysłowością muzyki rodem z brazylijskich plaż. Nie zabraknie zatem kompozycji ojca bossa novy Antonio Jobima i paru innych ponadczasowych standardów zagranych i zaśpiewanych na latynoską nutę. Ale nie zabraknie też z pewnością stylowych ballad, dzięki którym nazwisko Diany Krall nieodmiennie kojarzy się z wyrafinowanym afrodyzjakiem.

Nie mniej pobudzająco - tyle że głównie na płeć piękną - działa trąbka Chrisa Bottiego. Jej właściciel, zaliczony ongiś przez magazyn "People" do 50 najpiękniejszych ludzi świata i uznawany za najlepiej sprzedającego się smoothjazzowego instrumentalistę w USA, zadmie w nią już we wtorek na scenie Teatru Wielkiego.

Dawny etatowy współpracownik m.in. Paula Simona i Stinga od kilkunastu lat z powodzeniem oddaje się urokom kariery solowej, łącząc instrumentalne wyrafinowanie rodem ze szkoły Milesa Davisa z klasyczną wrażliwością i popową przystępnością.

Nie boi się przy tym sięgać po jazzowe standardy, kompozycje rodem z muzyki poważnej czy włoskie piosenki ludowe, a zarazem zapraszać do wspólnego grania tak różnych artystów, jak choćby Jill Scott, John Mayer, Yo-Yo Ma czy nawet Steven Tyler z grupy Aerosmith! Ciekawe, kiedy połączy siły z Dianą Krall. To byłby dopiero duet!

Diana Krall
6.11, Sala Kongresowa
pl. Defilad 1 (PKiN); godz. 20, bilety: 100-500 zł

Chris Botti
10.11, Teatr Wielki - Opera Narodowa
pl. Teatralny 1
godz. 20, bilety: 150-400 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto