Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia świata zatrzymana... w domkach dla lalek. "Nie każdy wie, czym zajmował się sklep bławatny"

Redakcja
Historia świata zatrzymana... w domkach dla lalek. "Nie każdy wie, czym zajmował się sklep bławatny"
Historia świata zatrzymana... w domkach dla lalek. "Nie każdy wie, czym zajmował się sklep bławatny" Ewelina Wójcik
Ponad 100 domków dla lalek będących nie tylko formą rozrywki dla najmłodszych, ale po prostu... cenną lekcją historii. Bo skąd, jak nie z miniaturowych domków, najlepiej dowiemy się, kim był subiekt, co kupowano w sklepie bławatnym i jak wyglądało łóżko w stylu secesyjnym? - To świetny sposób, aby opowiedzieć dzieciom o zdobyczach techniki i przemianach społecznych - zapewnia Aneta Popiel-Machnicka, pomysłodawczyni Muzeum Domków dla Lalek w Warszawie, która sama odrestaurowuje swoje zbiory.

Historia świata zatrzymana... w domkach dla lalek. "Nie każdy wie, czym zajmował się sklep bławatny"

Już od samego wejścia do muzeum czuć magię dzieciństwa. Do sali, w której aż 100 domków dla lalek zabierze nas w podróż w czasie, nie prowadzi zwykłe wejście. - Tutaj? - pytamy, naciskając klamkę do jedynych, jak nam się wydaje, drzwi w korytarzu. Aneta Popiel-Machnicka uśmiecha się tajemniczo i otwiera stojącą w holu... szafę.

Cały świat w jednej sali
W środku w gablotach dumnie prezentują się domki dla lalek z rozmaitych epok i praktycznie ze wszystkich kontynentów. - Nie mamy tylko domków z Australii i Antarktydy - śmieje się Popiel-Machnicka. - Są natomiast domki z Chin czy z kręgów arabskich, ale zdecydowanie najwięcej pochodzi z Niemiec.

Pasja pani Anety zaczęła się tak, jak zwykle zaczyna się kolekcjonowanie - od jednego domku. - Chciałam kupić idealny domek dla lalek mojej córce. Okazało się jednak, że takiego domku kupić nie można, więc trzeba go albo samemu zrobić, albo odrestaurować. Bo, jak się okazuje, takie domki z realnie odtworzonym wnętrzem, ceramiką, metalowymi kranami i zlewami, czy szklanymi oknami, faktycznie istniały - opowiada.

Kolekcja, którą zebrała Popiel-Machnicka, na początku gościła w muzeach w całej Polsce jako wystawa czasowa - łącznie takich wystaw było 17. Po pewnym czasie właścicielka domków uznała, że w ten sposób szybko się zniszczą. - Sama je odnawiam, odmalowuje, naprawiam. Stwierdziłam więc, że trzeba umieścić je w jednym miejscu. A że jestem z Warszawy, to wybór padł akurat na to miasto.

Najstarszy domek na wystawie, czyli ołtarz gotycki, ma 200 lat. Ale najciekawsza historia wiąże się z innym eksponatem - Miss Hope pochodzącym z Anglii. - Kupiłam go na aukcji w Londynie. Kiedy przyjechał do Polski, skontaktowała się ze mną dawna właścicielka domku, córka lotnika z Dywizjonu 304, która powiedziała, że domek zaprojektował, a być może też wykonał jej dziadek. Bardzo się ucieszyła, że domek znalazł się w moich rękach - opowiada pani Aneta. - Remontowałam go 6 lat - dodaje.

Domki dla lalek zgromadzone w muzeum to jednak nie tylko pokaz tego, czym kiedyś bawiły się dzieci. - Domki są z różnych epok, to doskonała lekcja historii, etnografii, historii mody, wnętrz, a nawet przemian społecznych. Kiedy przyjrzymy się domkom, zobaczymy w nich pokoje i sprzęt dla służby. W pewnym momencie to znika i pojawia się... pralka. W świetny sposób można dzieciom opowiedzieć o różnych zdobyczach techniki, np. o maglu. O wiele łatwiej jest im to przyswoić na przykładzie miniatur, niż na przedmiotach realnej wielkości - zapewnia Aneta Popiel-Machnicka.

W gablotach możemy więc oglądać meble przedstawiające style z różnych epok, np. łóżko secesyjne, art deco, z lat 40. lub 60. Na wystawie pokazane są też różne szkoły. Jest szkoła gminna, z jedną salą, w której odbywały się wszystkie przedmioty, jest też szkoła sportowa z Niemiec z lat 40. Dzieciom można pokazać, jak kiedyś wyglądały materiały piśmiennicze, czyli np. tabliczki. - Można wtedy opowiedzieć, że papier był drogi, że nie każda rodzina mogła kupić zeszyt - podaje przykład pani Aneta.

"Ooo, dzieci bawiły się w Boga!"
Muzeum Domków dla Lalek jest świetnym miejscem na zrobienie lekcji muzealnej. - Mamy odzwierciedlony sklep bławatny. Zwykle większość dzieci nie wie, co się tam kupowało albo kim był subiekt czy zielarka. Niewiele z nich wie, że kiedyś w salonie sukni ślubnych można było kupić wszystko, nie trzeba było jeździć w kilka miejsc.

Jest też zupełnie nieznane w Polsce zjawisko, czyli zabawki sakralne. - Dzieci wchodzą do tej sali i mówią „Ooo, dzieci bawiły się w Boga!”. Kiedyś było tak, że dość wcześnie było wiadomo, które dziecko zostanie przeznaczone do stanu duchownego – rodziła się 4 dziewczynka i nie było pieniędzy na posag dla niej, więc wysyłano ją do zakonu. Dostawała wówczas taką celę zakonną do zabawy i musiała się przyzwyczajać, że taka będzie jej przyszłość - opowiada Popiel-Machnicka.

Czytaj też: Warszawa jak ta lala. Zobacz stolicę z perspektywy lalki Barbie [ZDJĘCIA]

Jest też inna zabawka sakralna, z tajskiego kręgu kulturowego – tajski dom duchów. Tajowie mocno wierzą w to, że wszędzie otaczają nas duchy i że budując dom czy nawet budkę telefoniczną, naruszamy ich przestrzeń. Wobec tego musimy im zbudować nowy dom. W Tajlandii na takich wysokich słupach stawiano właśnie takie domy duchów w kształcie świątyni lub zwykłych domów.

W muzeum możemy zobaczyć również domek wiktoriański, który jest archetypem domku dla lalek. - Specjalnie zostawiłam go nieurządzony, aby było widać, jak wygląda jego wnętrze, architektura, misterne wykonanie i wyobrazić sobie, jak można go urządzić - wyjaśnia Popiel-Machnicka.

Zrób to sam!
Im większa skala domku, tym więcej można oddać szczegółów. - W związku z tym, że w Polsce nigdy nie było tradycji robienia domków dla lalek, ludzie nie do końca wiedzą, gdzie są domki, a gdzie repliki wnętrz. Czym innym jest replika wnętrza w miniaturze, którą, jeśli odpowiednio sfotografujemy, trudno odróżnić od oryginału. Na tym opiera się m.in. przemysł filmowy. Domki dla lalek mają z kolei to do siebie, że skala czasami jest zgubiona, mebelki niekoniecznie pasują do wielkości lalki, naczynia są zbyt toporne. Ale wydaje mi się, że to jest właśnie cały urok tych domków - uśmiecha się kolekcjonerka. - Niektóre domki są dość toporne, ale przecież to w ogóle nie jest problem, bo to tylko domek dla lalek! Nie wszystko musi być wycyzelowane, filigranowe i delikatne. Choć oczywiście jest cała kategoria domków kolekcjonerskich, misternie wykonanych i urządzonych - dodaje.

A z czego właściwie wynika to, że w Polsce domków dla lalek nie robiono? Aneta Popiel-Machnicka twierdzi, że ma to związek z naszą burzliwą historią. Robienie zabawek, manufaktur i cały rozwój ruchu zabawkarskiego wiąże się z ustabilizowaną sytuacją w kraju. Kiedy jest wojna, nikt nie myśli o produkowaniu zabawek.

Właścicielka kolekcji zachęca, aby zacząć robić domki samemu. Można je zrobić praktycznie ze wszystkiego: na wystawie są domki zrobione w starym chlebaku, radiu, walizce, szufladzie czy skrzyni po warzywach. Jest też domek własnoręcznie uszyty! W jednej z gablot stoi również amerykański domek zrobiony z metalu. - Ludzie mają ogromną potrzebę tworzenia. Kiedy coś zrobimy własnymi rękami, jesteśmy z siebie dumni i zadowoleni. Jak się nie uda i będzie krzywe, to co z tego? To tylko domek dla lalek! A zawsze można spróbowac zrobić od nowa. Straty materialne są niewielkie, a nie warto też podchodzić do tego śmiertelnie poważnie.

O domkach opowiedzą scenograf, socjolog czy teolog
Poza zwiedzaniem wystawy, muzeum organizuje warsztaty dla dzieci i młodzieży. Jeżeli będzie zapotrzebowanie na grupy dla dorosłych, to też zostaną zorganizowane. - Chcemy robić prelekcje związane z domem, niekoniecznie jako budynkiem, ale też jako rodziną. Możemy zaprosić scenografa filmowego, który opowie, jak poprzez mieszkanie musi sportretować bohatera. Możemy zaprosić teologa, który opowie o zabawkach sakralnych, socjologa, który opowie o tym, czy dom to budynek, czy dom to rodzina. Możemy zaprosić etnografa, który opowie nam o luksusie mieszkania w wielu pokojach – bo kiedyś mieszkało się w jednym pomieszczeniu i było to normalne - wymienia pomysłodawczyni Muzeum Domków.

Będą też pokazy z robienia miniatur właśnie dla dorosłych. Muzeum chce pokazać, że to nie jest trudne i żeby robić coś, co integruje rodzinę. Każdy członek rodziny może dać coś od siebie i może być to wspaniała rozrywka na długie, zimowe wieczory. - Może to być też przyczynek do powstania rzeczy, która później będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie. W Anglii jest powszechne, że w każdej rodzinie jest domek dla lalek prababci przekazywany kolejnym pokoleniom. Zwłaszcza, że ojcowie często zadają mi pytania, oglądając wystawę: "Proszę pani, a te dachówki to z czego pani zrobiła? A prąd do tych małych lampek jak pani pociągnęła? - śmieje się pani Aneta.

Muzeum Domków dla Lalek czynne jest codziennie od 9:00 do 19:00 i znajduje się w pomieszczeniach Pałacu Kultury i Nauki, niedaleko wejścia do Sali Kongresowej. Bilet normalny kosztuje 20 zł, ulgowy 15 zł, a grupowy 13 zł.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto