Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hulajnogi w Warszawie. Czy to się opłaca? Prześwietlamy nowy biznes, który podbił stolicę

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
mat. pras. / zdjęcie ilustracyjne
Hulajnoga, do tego elektryczna, podbija Warszawę. Na ulicach spotkamy kilka tysięcy małych pojazdów, którym jeżdżą przede wszystkim dorośli. Skąd wzięła się moda na e-hulajnogi i czy jesteśmy – pod względem przepisów i zachowań na drodze – na nią gotowi?

Pierwszy „boom” na hulajnogi to okolice roku 2000. Dwukołowe pojazdy stały się prawdziwym hitem komunijnym. Na podwórkach dzieci urządzały wyścigi, dojeżdżały hulajnogami do szkoły czy wychodziły po prostu na przejażdżkę.

Moda powróciła, jednak w nieco innej formie. Dziś hulajnogi szturmują całą Europę, a także Amerykę Północną. Tam producenci nie nadążają za zamówieniami. Nie nadążają także przepisy, o czym za chwilę. Co ciekawe, na topie są hulajnogi elektryczne, co oznacza podróż bez większego wysiłku. Taki środek transportu wybierają nie dzieci, a dorośli. Nie dla zabawy, a z eko-obowiązku. Hulajnoga nie produkuje spalin, jest poręczna i szybsza, szczególnie w centrum, gdzie w godzinach szczytu stoimy w korku.

Hulajnoga: jak to działa?

Pierwsze elektryczne hulajnogi pojawiły się w Warszawie jesienią zeszłego roku. Na początku stolicę zaczął podbijać kalifornijski start-up Lime wspierany przez takie potęgi jak Google czy Uber. Amerykanie przywieźli do Warszawy ponad tysiąc elektrycznych hulajnóg. Dziś jest już ich kilka razy więcej.

- Nasza usługa, mimo zimowej aury, od początku cieszyła się dużym zainteresowaniem użytkowników. Łącznie w Polsce Lime udostępnia 3600 hulajnóg, z czego w Warszawie około 2000 – mówi nam Paulina Mróz, dyrektor Lime w Polsce. Zachęceni sukcesem „limonki”, inni gracze postanowili udostępnić kolejne setki małych pojazdów. Dziś w stolicy jest już pięciu operatorów: amerykański Bird, litewski CityBee, niemiecki Hive, a także polski Blinkee City.

- Byliśmy czwartym operatorem, który udostępnił te pojazdy w stolicy, a dzisiaj działa już pięć firm oferujących łącznie prawie trzy tysiące hulajnóg. W naszej opinii stołeczny rynek mobilności jest jeszcze bardziej pojemny - opowiada Bogdan Marszałek z CityBee Polska. „Pszczółka” wystartowała pod koniec kwietnia z 400 e-hulajnogami Segway Ninebot ES4 (większość firm korzysta z podobnych). Teraz deklaruje, że podwoi swoją flotę. E-hulajnogami przejedziemy maksymalnie 25 kilometrów. Rozwijają one prędkość do 25-30 km/h. Zasięg jest dość umowny, ponieważ zależy od wielu czynników m.in. wagi użytkownika czy sposobu jazdy.

To zdecydowanie najtańszy system w Warszawie. Stawka za minutę zaczyna się od 25 groszy, a za kilometr – od 65 groszy. Oznacza to, że 10 kilometrów pokonane w 20 minut kosztować będzie 11,5 złotego. Jest jednak haczyk, bo samochody Omni można zwracać tylko w miejscu, z którego się je wypożyczyło – jeśli zaparkujecie samochód w innym miejscu, w dalszym ciągu będzie naliczać się opłata minutowa.

Porównujemy warszawskie systemy carsharingowe. Gdzie jest najtaniej?

Żeby skorzystać z hulajnogi musimy zainstalować aplikację na swojego smartfona. Następnie możemy albo przelać środki z których pobierane będą opłaty (podobnie jak w przypadku rowerów Veturilo), albo podpiąć kartę płatniczą (niczym w Uberze czy Boldzie). Jazda e-hulajnogą Lime kosztuje 50 groszy za minutę. Musimy też doliczyć dwa złote opłaty początkowej. Identyczną opłatę ustaliły firmy CityBee oraz Hive (2,5 zł na start oraz 45 groszy za minutę). Drożej będzie u amerykańskiego Birda (trzy złote na start i 50 gr za minutę) i u polskiego Blinkee City (dwa pięćdziesiąt na start i 49 gr za minutę jazdy).

Hulajnoga działa dość intuicyjnie. Znajdujemy pojazd na mapie w aplikacji, odblokowujemy skanując QR kod lub wpisując numer i jedziemy. Wystarczy odepchnąć się delikatnie, by pojazd ruszył. Na kierownicy znajdziemy pokrętło do zwiększania prędkości oraz hamulec. Drugi ulokowany jest nad tylnym kołem.

Hulajnogi to dobry biznes?

- Czy to się opłaca? - zapytaliśmy firmę hive, która od połowy marca również dołączyła do hulajnowego wyścigu na ulicach Warszawy. - Za firmą hive nie stoją inwestorzy finansowi, wymagający szybkich zysków i zwrotów z inwestycji, ale m.in. koncern Daimler, który traktuje ten projekt długofalowo, mający dokonać ewolucji transportu publicznego w miastach. Dlatego hive stawia sobie za zadanie przede wszystkim budowanie rynku mikromobilności, które stanowi cel obliczony na lata – odpowiada Aleksandra Koseła, przedstawicielka firmy. Hive ma już w Warszawie tysiąc hulajnóg. Pozostałe firmy nie odpowiedziały na nasze pytania dotyczące opłacalności. Od jednej usłyszeliśmy, że jest jeszcze „za szybko, by wyciągnąć wnioski”. Nikt jednak na wpływy czy brak chętnych nie narzeka. Widać to także na ulicach.

Hulajdusza, piekła nie ma?

Jest też ciemna strona. W poniedziałek w Santa Fe (USA) 51-mężczyzna pędził e-hulajnogą i wpadł w poręcz. Zmarł. Miesiąc wcześniej doszło do śmiertelnego wypadku w Wielkiej Brytanii. Nastolatek zderzył się z samochodem. W Polsce na szczęście na razie nie było wypadku śmiertelnego. Nie dalej jak w ubiegłym miesiącu doszło jednak do kuriozalnego zdarzenia. Nastolatek jadący po chodniku wjechał w niczego niespodziewającą się turystkę z Czech. Co ciekawe, to ona dostała mandat. Podobnie było kilka dni temu na Woli.

- Co do zasady człowiek na hulajnodze jest pieszym - tłumaczy nam Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji. Funkcjonariusze mają związane ręce, choć przyznają że to dziwna sytuacja, bo teoretycznie hulajnogą można jeździć także pod wpływem.

- Jesteśmy zwolennikami elektrycznych hulajnóg, ale chcielibyśmy jako miasto, żeby działalność firm które weszły na stołeczny rynek była oparta na pewnych zasadach – tłumaczy nam Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich, który monitoruje e-hulajnogi jeżdżące po Warszawie. Co ciekawe, ZDM sam ma kilkanaście hulajnóg na swoim wyposażeniu. Urzędnicy korzystają z nich jeżdżąc na spotkania.

Warszawa w sprawie uregulowania kwestii e-hulajnóg dwukrotnie pisała do ministerstwa infrastruktury. - Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać na śmiertelny wypadek, tak jak to miało miejsce we Francji – dodaje Gałecka. Tam w 2017 roku na skutek wypadów z udziałem e-hulajnóg zginęło pięciu pieszych. Od wiosny nie można już jeździć nimi po chodnikach. - Bez nowelizacji przepisów będzie trudno. Chodzi o to, żeby Warszawa była bezpieczna i żeby nie była śmietnikiem – zaznacza Gałecka. W rozmowie słowo „bezpieczeństwo” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Ministerstwo infrastruktury zapowiada, że wkrótce pokaże projekt zmian w prawie. Na razie czekamy.

Zaczyna swoją trasę w sercu Grochowa, a następnie przez Kamionek, Most Świętokrzyski, Powiśle, Centrum jedzie na Wolę – na Młynów. Za co jej najbardziej nie lubicie? Za to, że się permanentnie spóźnia, jest zapchany i jeździ za rzadko w stosunku do potrzeb. Zwłaszcza mieszkańców Grochowa.

Komunikacyjne koszmary. Najgorsze linie autobusowe w Warszaw...

Wsparcie w kwestii regulacji zapowiadają sami operatorzy. - W naszej opinii naturalnym miejscem dla hulajnóg elektrycznych są ścieżki rowerowe – tłumaczy Aleksandra Koseła z hive powołując się na doświadczenie innych europejskich miast na których działa firma. - Edukujemy naszych użytkowników jak korzystać z hulajnóg bezpiecznie i z poszanowaniem pieszych, rowerzystów i kierowców. Zależy nam na bezpieczeństwie i wygodzie użytkowników, ale również wszystkich mieszkańców stolicy – dodaje Bogdan Marszałek z CityBee Polska. Również przedstawiciel firmy Lime przyznaje, że zależy im na szybkim uregulowaniu kwestii e-hulajnóg.

Swoje zasady wprowadza miasto, które – jak słyszymy - spotyka się co pewien czas z operatorami. Jeżeli firmy nie podejmują działań, ZDM interweniuje. Od lutego zaczęło się „aresztowanie” porozrzucanych pojazdów. - Obecnie w magazynie mamy około pół tysiąca hulajnóg. Nie są one odbierane – tłumaczy Karolina Gałecka. - Jeżeli firma X, Y czy Z chciałaby je odebrać musi okazać dokumenty, że jest zarejestrowana na terenie Polski i jest właścicielem tych hulajnóg – dodaje.

Pięćset hulajnóg „aresztowanych”. Niektóre leżą od lutego w ...

Firma będzie mogła odebrać hulajnogę dopiero po zapłaceniu kary. ZDM wylicza je na postawie uchwały Rady Warszawy o zajęciu pasa drogowego. Kara zależy od miejsca, w którym hulajnoga została porzucona. Przyjmuje się, że hulajnoga ma 1 metr kwadratowy powierzchni. Kary - jak słyszymy w ZDM – wynoszą od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych za sztukę.

Skontaktowaliśmy się się jedną z firm, której hulajnogi zalegają w magazynie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że od „aresztowania” zdążyli już uzupełnić i wymienić swoją flotę. Hulajnogi trzymane w magazynie ZDM nie wrócą na ulicę. Plusem jest to, że od tego momentu stanowczej interwencji miasta zmieniło się podejście firm. - W trosce o ład przestrzeni miejskiej oraz bezpieczeństwo i komfort mieszkańców, firma Lime uruchomiła także oficjalne patrole złożone z osób odpowiedzialnych za prawidłowe parkowanie hulajnóg elektrycznych – odpowiada Paulina Mróz z Lime.

Specjalni pracownicy parkują przewrócone pojazdy i ustawiają je w bezpiecznych miejscach. Zdalnie sprawdzane jest położenie hulajnóg oraz poziom naładowania baterii. Wszystko po to, by użytkownicy nie korzystali z maszyny, która zwyczajnie jest rozładowana i nie działa. Podobne rozwiązania mają także inni operatorzy. Większość z nich uruchomiła infolinię, na której przyjmują wszystkie zgłoszenia użytkowników oraz mieszkańców. Wieczorem hulajnogi są zbierane, przewożone do magazynów i ładowane. Około piątej rano znów trafiają na ulice. I tak każdego dnia.

POLECAMY TEŻ:


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto