Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa. Bezbramkowy remis na Podlasu [ZDJĘCIA]

Tomasz Dworzańczyk aip
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa. Bezbramkowy remis na Podlasu
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa. Bezbramkowy remis na Podlasu Anatol Chomicz
Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 0:0. Oznacza to, że drużyna Jacka Magiery wciąż pozostaje liderem tabeli, a zespół z Podlasia zajmuje drugie miejsce.

Spotkania Jagiellonii z Legią nie trzeba było specjalnie reklamować. Białostoczanie przy komplecie publiczności liczyli na zwycięstwo, które pozwoli im wrócić na pozycję lidera, którą stracili w minioną środę. Ten plan się nie powiódł, bowiem mistrzowie Polski wywieźli ze stolicy Podlasia bezbramkowy remis, który powoduje, że to zespół Jacka Magiery nadal jest w uprzywilejowanej sytuacji przed decydującą rozgrywką.
- Spokojnie, do końca jesteśmy w grze. Zostały jeszcze dwa mecze i wiele może się zdarzyć. My celujemy w sześć punktów, a Legię czekają tak samo trudne mecze, które jeszcze musi wygrać - mówi Michał Probierz, trener żółto-czerwonych.

W Białymstoku od wczorajszego poranka dało się wyczuć, że to nie będzie zwykły mecz. W noc poprzedzającą spotkanie fani Jagi zrobili wszystko, by piłkarze Legii nie mieli spokojnego snu. Pod hotelem, będącym bazą stołecznej ekipy, dwukrotnie zakłócano ciszę nocną, odpalając petardy. - Mieliśmy dwie takie pobudki. Pierwszą około drugiej, a kolejną po czwartej - przyznaje Michał Pazdan, obrońca Legii. Piłkarze Jagi, wyruszający na stadion, mieli także wsparcie w postaci sporej grupy kibiców, która uformowała się przy klubowym autokarze, stacjonującym przy Hotelu Cristal i w każdy możliwy sposób dawała oznaki sympatii. To zresztą była tylko namiastka tego, co czekało na nich przy Słonecznej.

Po obu zespołach od początku było widać sporą nerwowość, jaka towarzyszyła stawce tej potyczki. W pierwszym kwadransie żaden z zespołów nie stworzył zagrożenia pod bramką przeciwnika. Pierwsi nerwy opanowali przyjezdni, którzy w 19. minucie przeprowadzili groźną akcję. Lewą stroną zabrał się Adam Hlousek, który znalazł w polu karnym Kaspera Hamalainena, lecz strzał Fina z 14 metrów minął w sporej odległości poprzeczkę bramki Mariana Kelemena. Jagiellończycy odpowiedzieli za sprawą dość przypadkowej akcji, która mogła się jednak skończyć golem. W swoim polu karnym poślizgnął się Artur Jędrzejczyk, do piłki dopadł Fedor Cernych, ale miał zbyt ostry kąt, by w tej sytuacji pokonać Arkadiusza Malarza. Kilka sekund później po rzucie rożnym w dogodnej sytuacji znalazł się Ivan Runje, lecz Chorwat nieczysto trafił w piłkę i ta przeszła nad poprzeczką.

To podrażniło legionistów, którzy w końcówce pierwszej połowy nieco przycisnęli i stworzyli sobie jedną niezłą okazję, jednak strzał Guilherme okazał się niecelny. - Spotkanie przypominało piłkarskie szachy. Oba zespoły dobrze przygotowały się taktycznie i nikt nie chciał podjąć ryzyka - tłumaczy Marian Kelemen, bramkarz Jagi.

W drugiej połowie białostoczanie też nie chcieli za bardzo naskoczyć na legionistów, żeby nie nadziać się na kontrę, dlatego przez pierwszy kwadrans po przerwie na boisku trwał piłkarski klincz. W miarę upływu czasu warszawianie cofali się jednak głębiej, jakby podświadomie mieli na uwadze, że remis daje im bardzo wiele. Jagiellończycy mieli jednak spore problemy z konstruowaniem ataków, choć jeden z nich mógł zakończyć się powodzeniem. Harujący na całym boisku Jacek Góralski, który od początku obrzydzał życie asowi stołecznych Vadisowi Odjidji-Ofoe, pokazał się też w fantastycznej akcji ofensywnej. Długą piłką uruchomił Sheridana, Irlandczyk mógł odegrać do nabiegającego Arvydasa Novikovasa, jednak wybrał gorzej ustawionego Cernycha, a ten posłał piłkę obok bramki.

W polu karnym legionistów gorąco było jeszcze tak naprawdę tylko raz - w 75. minucie, kiedy Novikovas zagrał do Sheridana, a ten ograł Malarza i trafił do siatki. Irlandczyk był jednak na wyraźnym spalonym i sędzia słusznie gola nie uznał. W końcówce białostoczanie mieli jeszcze szansę na wykreowanie okazji, bowiem od 87. minuty grali z przewagą zawodnika. Odjidja-Ofoe otrzymał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić boisko. Jagielloni nie udało się już jednak zagrozić bramce Malarza i mecz zakończył się podziałem punktów.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto