Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak komendant poprawia statystyki

Karolina Kowalska
Od pierwszego października policjanci wszystkich wydziałów Komendy Stołecznej Policji odbędą w miesiącu przynajmniej cztery służby na ulicy. Rozporządzenie komendanta stołecznego Adama Mularza, które wczoraj trafiło na biurka naczelników KSP i wywołało prawdziwą burzę na korytarzach Pałacu Mostowskich, dotyczy zarówno wydziałów bojowych (np. realizacyjnego), jak i niebojowych (teleinformatyki, kancelarii niejawnej, inspekcji i kontroli). Oznacza to, że na patrol wyruszą zarówno antyterrorysta, jak i komisarz na etacie specjalisty od zabezpieczeń komputerowych, który na ulicy ostatni raz służył kilkanaście lat temu. Chodzi o to, by poprawić rosnące w kryzysie statystyki przestępczości i nie wypaść blado na tle innych komend wojewódzkich.

- Kompletna paranoja - załamują ręce stołeczni kryminalni zajmujący się rozpracowywaniem grup przestępczych, uwalnianiem uprowadzonych i zatrzymywaniem najniebezpieczniejszych przestępców. - Nasze sprawy rozpisane są często na dwa, trzy tygodnie. Wymagają wielodniowych obserwacji, zaangażowania mnóstwa ludzi i sprzętu. I teraz, w środku realizacji, mamy się odrywać od roboty, żeby odbyć patrol w komisariacie w Wawrze - zżyma się oficer elitarnego wydziału KSP, który w ostatnim półroczu zatrzymał dwóch najgroźniejszych warszawskich gangsterów. Oficer jest poirytowany, ale jego koleżanka z wydziału ochrony informacji niejawnych i archiwum, która ostatnio broń brała do ręki miesiąc temu po to, by pokazać koleżance, jest autentycznie przestraszona. - Nigdy nie pracowałam na ulicy i nie jestem przygotowana, że ktoś da mi w łeb - skarży się policjantka.

Według kryminalnych funkcjonariusze pracujący za biurkami nie tylko nie nadają się do pracy w patrolu, ale wręcz stanowią zagrożenie sami dla siebie: - Kryminalny zawsze da sobie radę. Na bieżąco się kogoś zatrzymuje, konfrontuje z niebezpieczeństwem i agresją. Ale oni? W patrolu mogą najwyżej stracić broń i odznakę - mówi poważnie oficer KSP.

W prywatnym rankingu absurdów, prowadzonym przez warszawskich mundurowych, komendant stołeczny Adam Mularz może dzięki tej decyzji prześcignąć swojego zastępcę Roberta Bałdysa. Komendant ds. kryminalnych zasłynął odsunięciem wydziału terroru kryminalnego i zabójstw od rozwiązywania spraw tajemniczych morderstw, pozostawiając jego funkcjonariuszom rolę nadzorców nad niedoświadczonymi kolegami z komend rejonowych. W praktyce wygląda to tak, że policjant z rejonówki próbuje wykryć sprawę, telefonicznie meldując oficerowi z KSP o postępach śledztwa. Na ściślejszą współpracę nie mają już jednak czasu.

- Źle się dzieje w Pałacu Mostowskich. Świat staje na głowie - kwituje policjant wydziału kryminalnego.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto