Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Miodek "Zasłony dżdżu"

[email protected]
Zajmiemy się dzisiaj następującymi fragmentami uhonorowanej Literacką Nagrodą Nike 2005 książki Andrzeja Stasiuka "Jadąc do Babadag": 1. "Na Kossuth utca przesuwały się zasłony dżdżu", 2.

Zajmiemy się dzisiaj następującymi fragmentami uhonorowanej Literacką Nagrodą Nike 2005 książki Andrzeja Stasiuka "Jadąc do Babadag": 1. "Na Kossuth utca przesuwały się zasłony dżdżu", 2. "Dokąd się nie wybiorę, szukam jego trójwymiarowych i barwnych wersji".

W pierwszym z nich autor zdecydował się na oryginalny, niepolski szyk nazwy węgierskiej ulicy: "Na Kossuth utca". Zawsze można tak uczynić - tak jak nikogo nie będą raziły konstrukcje typu autoserwis czy autokar kryjące w sobie dwa obce człony - z odróżniającym na pierwszym miejscu. Nie do przyjęcia byłyby natomiast zarówno "Kossuth ulica", jak i "autonaprawa" czy "mięsokar" - niezgodne z naszymi regułami morfologicznymi. Jeśli decydujemy się na obecność polskiego elementu w takich tworach jak powyższe, obowiązują wtedy formy na ulicy Kossutha, naprawa aut i wóz do przewozu mięsa (wóz mięsny).

A jak brzmi pierwszy przypadek postaci dżdżu (takiej jak u Stasiuka) czy zdecydowanie rzadszych dżdżowi, dżdżem? - pytają bez przerwy rodacy. - Należy im odpowiedzieć: deżdż, tyle że takiego mianownika już od wielu stuleci w polszczyźnie nie ma. Zgodnie z polskimi zwyczajami artykulacyjnymi, niepodtrzymującymi dźwięczności na końcu słów, zmienił się on na deszcz - z bezdźwięczną grupą spółgłoskową "-szcz" w wygłosie, od tej zaś wtórnej postaci utworzono najbardziej typowe dzisiaj przypadki zależne: deszczu, deszczowi, deszczem oraz takie formy, jak deszczowy, deszczowo czy deszczyk.

Śladem pierwotnego brzmienia - obok używanych od czasu do czasu dopełniacza i miejscownika dżdżu, celownika dżdżowi czy narzędnika dżdżem - są wywiedzione od prymarnego tematu fleksyjnego dżdż - przymiotnik dżdżysty i rzeczownik dżdżownica (łac. Lumbricus) - oznaczający pospolitego skąposzczeta glebowego, który po deszczu (dżdżu!) bardzo się lubi pojawiać na powierzchni ziemi.

Z drugiego zacytowanego Stasiukowego fragmentu komentarza wymaga konstrukcja "dokąd się nie wybiorę, szukam jego trójwymiarowych i barwnych wersji", a ściślej - zwrot "dokąd się nie wybiorę". Dopisać do niego warto i takie - jeszcze popularniejsze - syntagmy, jak "co by nie powiedzieć", "co by nie zrobił", "co by nie mówić", "jak by na to nie patrzeć" czy "jak by nie było".

Choć niezwykle często używane, wszystkie one uznawane są za rusycyzmy, dlatego w poradnikach i gramatykach ciągle się poleca zgodne z oficjalną normą postacie bez partykuły przeczącej nie, czyli dokądkolwiek się wybiorę, cokolwiek by powiedzieć (cokolwiek by się powiedziało), cokolwiek by się zrobiło, jakkolwiek by na to patrzeć (jakkolwiek by się na to patrzyło), jakkolwiek by było (albo bądź co bądź, w każdym razie - zależnie od kontekstu).

Akurat w wypadku tego problemu nie liczę na zmianę poprawnościowych odczuć, ale dydaktyczny obowiązek spełniłem, przypominając obowiązującą regułę składniową.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jan Miodek "Zasłony dżdżu" - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto