Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 1:3 - Nikt nie umie zatrzymać Skry

Paweł Hochstim
Miguel Falasca odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika sobotniego meczu w Jastrzębiu
Miguel Falasca odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika sobotniego meczu w Jastrzębiu fot. Dariusz Śmigielski
- Musimy jeszcze trochę dorosnąć, żeby wygrać ze Skrą Bełchatów - powiedział trener Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli po meczu, który jego zespół przegrał z mistrzami Polski z Bełchatowa 1:3.

Wydarzeniem meczu był powrót na boisko po pięciu miesiącach rehabilitacji Mariusza Wlazłego. Kapitan PGE Skry, który z powodu urazu kolana nie mógł pojechać na Mistrzostwa Europy do Izmiru, wchodził na boisko w Jastrzębiu w końcówkach wszystkich setów.

- Cieszę się, że choć na krótkie chwile, to jednak mogłem wejść - mówił. - Trenuję dopiero od dwóch tygodni, dlatego jeszcze sporo brakuje mi do dobrej dyspozycji.

Zanim Wlazły po raz pierwszy pojawił się na boisku, kibice w małej i ciasnej jastrzębskiej hali utonęli... w ciemnościach. Awaria oświetlenia przerwała grę na kilkanaście minut w pierwszym secie. Przymusowa przerwa lepiej podziałała na gospodarzy, którzy po powrocie na boisko odrobili niewielką stratę do mistrzów Polski i spisywali się znacznie lepiej, niż wcześniej.

Gdy zawodnicy Santilliego prowadzili 24:21, wydawało się, że emocji już nie będzie. Ale Skra wygrała trzy piłki pod rząd i sprawiła, że set trwał znacznie dłużej. Dopiero przy stanie 34:33 Benjamin Hardy atakiem z lewego skrzydła dał prowadzenie swojej drużynie.

- Wyszliśmy na parkiet zmobilizowani, nie przestraszyliśmy się rywala i walczyliśmy - komentował kapitan miejscowych Grzegorz Łomacz. Te słowa nie dotyczą jednak drugiego seta, przez którego PGE Skra przeszła spacerkiem. Świetnie grał Bartosz Kurek, bardzo dobrze rozgrywał Miguel Falasca, a dwa asy serwisowe z rzędu Stephane'a Antigi odebrały zespołowi z Jastrzębia ochotę do gry.

- Mecz był niezwykle zacięty i wyrównany - mówił trener mistrzów Polski Jacek Nawrocki. Najlepiej jego słowa potwierdza trzeci set, którego Jastrzębski Węgiel przegrał, choć prowadził w nim... 12:4. - Odrobienie tak dużej straty zdarza się raz na pięćdziesiąt meczów - mówił Nawrocki. Bełchatowianie mozolnie odrabiali straty, aż wreszcie Marcin Możdżonek kapitalną zagrywką zniszczył Pawła Abramowa, największą gwiazdę jastrzębskiego zespołu. Dwa asy najwyższego gracza na boisku w odstępie dwóch minut sprawiły, że Skra wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca. A ostatni punkt zdobył Wlazły.

- W tej hali wygrywa ten zespół, który lepiej zagrywa i przyjmuje. Pozostałe elementy mniej wpływają na wynik - twierdził Nawrocki. Akurat w tych dwóch elementach bełchatowianie górowali w sobotnie popołudnie. W czwartej partii nerwowo było tylko przez chwilę w samej końcówce, gdy gospodarze po trzech wygranych piłkach z rzędu doprowadzili do remisu 22:22. Decydujące ciosy zadawał jednak Kurek, który zdobył dwa ostatnie punkty w meczu. - Poziom był bardzo wysoki, a Jastrzębie wysoko postawiło nam poprzeczkę. Wygraliśmy, bo udało nam się uratować trzeciego seta - komentował Wlazły.

- To prawda. Ten set podciął nam skrzydła - dodał Łomacz.

Santili, który zdaje sobie sprawę, że lepszej okazji do pokonania Skry - poważnie osłabionej przez kontuzje - może już nie być, chwalił swój zespół. - Graliśmy na podobnym poziomie jak nasi rywale, ale niestety zdarzało się, że go obniżaliśmy - mówił.

Brązowi medaliści poprzedniego sezonu liczyli, że uda im się złamać Skrę. - Jeszcze to zrobimy w tym sezonie. Bełchatowianie na razie wygrali bitwę, ale wojna jeszcze trwa - odgrażał się Patryk Czarnowski.

Za tydzień siatkarze PGE Skry będą już w Katarze, gdzie 3 listopada rozpoczną udział w Klubowym Pucharze Świata. Wcześniej jeszcze zagrają w kolejnym hicie PlusLigi z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - Liczba meczów trochę nas przeraża - przyznał Możdżonek. W ciągu dwunastu dni bełchatowianie rozegrają bowiem aż sześć meczów. - Teraz musimy przygotować się do meczu z Kędzierzynem, a później myślimy już tylko o Katarze - dodał Możdżonek. Czwartek i piątek zatem Skra spędzi na ćwiczeniu "złotej formuły".

Bełchatowianie po raz pierwszy w tym sezonie awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. Nie są jednak jedynym zespołem bez porażki, bo meczu nie przegrał także AZS Częstochowa. Dawid Murek i spółka wygrali jednak dwa spotkania 3:2, dlatego w tabeli są dopiero na czwartym miejscu.

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 1:3 (35:33, 19:25, 21:25, 23:25)
Jastrzębski Węgiel: Łomacz 2, Hardy 13, Czarnowski 10, Yudin 20, Abramow 16, Nowik 8, Rusek (libero) oraz Master 2, Pęcherz 2, Azenha 1, Cayir. Trener: Roberto Santilli.
PGE Skra: Falasca 5, Bąkiewicz 14, Możdżonek 14, Antiga 14, Kurek 24, Pliński 5, Gacek (libero) oraz Wlazły 3, Wnuk. Trener: Jacek Nawrocki.

Pozostałe wyniki 3. kolejki PlusLigi: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jadar Radom 3:0 (25:16, 25:17, 25:20), AZS Politechnika Warszawa - AZS Częstochowa 2:3 (25:22, 25:20, 23:25, 22:25, 13:15), AZS UWM Olsztyn - Delecta Bydgoszcz 0:3 (21:25, 18:25, 22:25)

Następna kolejka: Środa, 28.10: PGE Skra - ZAKSA (17.30) Czwartek, 29.10: Pamapol - Delecta (18), Jadar - AZS CzęstochowaPiątek, 30.10: Politechnika - AZS Olsztyn, Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto