Problemy z uciekającą wodą z jeziora Wilczyńskiego zaczęły się 10 lat temu. Kiedy okoliczni mieszkańcy zorientowali się, że lustro wody maleje, rozpoczęli walkę o budowę przepompowni. - Przejechałem pół Polski zanim znalazłem czystą wodę. Tutaj kupiłem kawałek ziemi, a wtedy jezioro było przy samym lesie. Jak tak dalej będzie to nie wiem, chyba będzie trzeba to wszystko sprzedać - mówi Jan Prusicki. - Wody z roku na rok ubywa. Kopalnia zamiast ją dolewać do nas to odprowadza do swoich odkrywek i to degraduje.
Mieszkańcy boją się, że jezioro wyschnie
Mieszkańcy boją się, że niedługo jedno z najczystszych w okolicy jezior przestanie być dostępne również dla turystów. - W ubiegłym roku przybyło nam prawie dwa metry wody, a teraz ubyło półtora. Na skutek obniżenia lustra, jezioro podzieliło się już właściwie na dwa. Na środku wyrosła wyspa i łódka już raczej nie przepłynie - mówi Ryszard Neumann, wiceprezes stowarzyszenia "Natura 2006". - To co się dzieje nie jest związane z opadami, tylko z działalnością kopalni. W ubiegłym roku kopalnia zakryła jedną odkrywkę, a drugiej nie ruszyła i wtedy przybyło wody, bo nie było żadnych depresyjnych stanów. Jezioro ginie w oczach.
Podobne zdanie ma Grzegorz Skowroński, wójt Wilczyna. Gmina żyje bowiem z turystyki i w nią inwestuje. Niedawno na wilczyńskiej plaży zamontowano pływające pomosty. Teraz, stoją bezużyteczne. - Co z tego, że mamy pomosty jak w trakcie jednego sezonu stanęły one w piasku. Chcemy się promować przez turystykę, ale jak? Przez wysychające jeziora? - pyta wójt. - Nie podoba nam się taki opad wody i to, że nie ma żadnego zainteresowania. Powinniśmy współpracować z kopalnią. Jeśli nie rozwiążemy problemu dostarczania wody do Wilczyna to mówię stanowcze "nie" na współdziałanie z kopalnią.
Arkadiusz Michalski, główny inżynier ochrony środowiska KWB "Konin" w Kleczewie odpiera zarzuty. - Natura udowodniła, że to nie jest wina kopalni. Czasze jeziorne wypełniły się po obfitych deszczach. W 2011 roku zima i wiosna są suche, więc jeziora się wahają i poziom wody się zmniejsza - tłumaczy Michalski. - Decyzja wymagała monitoringu przedrealizacyjnego. Przyrodnicy z Poznania stwierdzili, że w wodach znajdują się ramienice. W związku z tym stworzono tam obszar Natura 2000, a to jest dodatkowy problem i więcej formalności.
Urzędnicy i kopalnia czekają na decyzję RDOŚ
Monitoring wykazał również, że jakość wód z odkrywki jest inna niż wód jeziornych. Przekroczone w niej są bowiem związki żelaza i fosforu. W związku z tym, woda z kopalni musiałaby być czyszczona, a to wiązałoby się z budową stacji uzdatniania. - Dokumentacja była przygotowana tylko na przerzut wód, a tu doszła oczyszczalnia i rekultywacja jeziora Suszewskiego, które jak stwierdzono w monitoringu nie może być mieszane z wodami innych jezior - mówi Michalski. - Pomimo oczekiwań społecznych i nacisków ze strony gminy, realizacja stanęła pod znakiem zapytania.
Marian Jacolik, dyrektor konińskiej delegatury Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Poznaniu podkreśla, że decyzja co do kontynuowania inwestycji zależy od Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. - Marszałek wystąpił z wnioskiem o wycofanie się z uzdatniania wody i rekultywacji jeziora Suszewskiego, które oddziela Budzisławskie od Wilczyńskiego. Teraz czekamy na decyzję RDOŚ - mówi Jacolik. - Jeśli będzie ona pozytywna to możemy zacząć realizację inwestycji jesienią, lub wiosną przyszłego roku.
**Chcesz skontaktować się z autorem informacji?
[email protected]**
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?