Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kibic z wyższej półki

Karolina Kowalska
Profesor zna kibicowskie przyśpiewki, ale wstydzi się przyznać
Profesor zna kibicowskie przyśpiewki, ale wstydzi się przyznać Bartłomiej Ryży/POLSKA
Na co dzień nikt nie podejrzewałby ich o noszenie klubowego szalika i przekrzykiwanie się z kibicami przeciwnych drużyn. Pod mundurem, kitlem i sutanną kryją się jednak serca kibiców, a za swoje drużyny gotowi są dać się pokroić. O nietypowych kibicach przed startem wiosennej rundy ekstraklasy pisze Karolina Kowalska.

Na portalu Legia.net nie wszyscy lubią Pablo*. Należy do najbardziej bezkompromisowych użytkowników. Jak już pisze, to dosadnie. Najdosadniej, kiedy chodzi o konflikt kibiców z władzami klubu i budowę nowego stadionu. Miażdży krzykaczy lansujących spiskową teorię dziejów i podburzających kibiców. - Piszę ostro, bo dobro klubu jest dla mnie najważniejsze - tłumaczy. I z godnością przełyka wyzwiska.

Inną opinię ma Pablo na portalach kobiecych: "Ogromna wiedza, przyjazne podejście. Głowa na karku, nie wynajdują problemów, gdy ich nie ma. (…) niedługo poród. Polecam serdecznie" - pisze Slim_777 z Pruszkowa na forum www.wizaż.pl.

Chirurg i położnik kupują karnet na Legię

Pablo, czyli profesor dr hab. n. med. Paweł Kamiński, zastępca kierownika I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i kierownik oddziału ginekologii operacyjnej, w świecie medycznym znany jest jako ekspert w zakresie technik endoskopowych. Na co dzień nic nie zdradza jego futbolowej pasji, może poza małą odznaką Legii, którą wpina w klapę marynarki. Tylko pielęgniarki wiedzą, że do pracy przychodzi kwadrans wcześniej, żeby sprawdzić najnowsze wiadomości na portalu Legia.net. A grafik dopasowuje do tabeli ligowej. Od paru lat znowu chodzi na mecze, które jako młody lekarz musiał porzucić na rzecz wyczerpujących dyżurów. - Zawstydził mnie przyjaciel chirurg, profesor Krzysztof Paśnik, który od lat chodzi na Legię. Zapytał, dlaczego nie widać mnie na trybunach i kupił mi karnet - opowiada profesor Kamiński.

Od pięciu lat na Legię chodzą we trzech, z profesorem Jackiem Malejczykiem, dyrektorem Instytutu Biostruktury Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Obowiązkowo w szalikach i z bojowym nastawieniem. Dopóki nie zlikwidowano "żylety", zdzierali sobie gardła na trybunie odkrytej. - Ale krzyk nie jest ważniejszy od samego widowiska - zastrzega z uśmiechem profesor Kamiński. Uwielbia krytyczne momenty, kiedy ważą się losy meczu, a wygrana zależy od koncentracji zawodnika. Chwile, kiedy każda sekunda trwa wieki, a trybuny falują od emocji. - Atmosfera na stadionie zawsze była dla mnie ważniejsza od samej gry, taktyki i statystyk. Nie jestem fanem piłki, raczej samego klubu i właśnie tej atmosfery - przyznaje profesor.

Z klubowym szalikiem, ale przeciw kibolom

Kibicowaniem zaraził się jako ośmioletni zawodnik Legii. Sala szermiercza znajdowała się pod trybuną główną stadionu na Łazienkowskiej, gdzie w środowe wieczory rozgrywano mecze. - Wrzawa z trybun docierała na salę i działała na szermierzy. Nawet trochę pomagała w ćwiczeniu koncentracji. Na Legię chodził z całą szkołą podstawową.

Potem, w liceum Modrzewskiego, na Łazienkowską szli całą męską częścią klasy matematycznej. Schody zaczęły się na studiach. Trudno było godzić długie ćwiczenia i egzaminy z wyprawami na stadion. Nie bardzo było też z kim chodzić. Żona okulistka i córka - dziś 24-letnia absolwentka SGH - nie podzielały futbolowej pasji głowy rodziny. Strach też było je prowadzić na stadion, gdzie kibice przeciwnych drużyn potrafili się obrzucać kamieniami.

Ale na nowy stadion z profesorem się wybiorą. Już im to zapowiedział. - Takiej okazji nikt nie może przepuścić. Nareszcie będziemy mieli stadion z prawdziwego zdarzenia, jak każde większe miasto europejskie - przekonuje. Od kiedy w listopadzie 2008 roku podpisano umowę na budowę nowego stadionu, a kibice pożegnali legendarną trybunę "żyletę", zabierając na pamiątkę krzesełka, na bieżąco śledzi postępy prac - w gazetach i na stronie internetowej nowego stadionu. Wierzy, że nowoczesny obiekt na ponad 33,5 tys. widzów da okazję do normalnego, kulturalnego kibicowania. Takiego jak w Europie, gdzie na mecze, bez strachu, chodzi się całymi rodzinami, z żonami i dziećmi - podkreśla profesor Kamiński.

Choć za drużynę dałby się pokroić i nie ma kibicowskiej przyśpiewki, której by nie znał, jest wrogiem kibolstwa. I napadania z nożem na każdego, kto nosi inny szalik. Bezsensownego samczego pędu do mordowania. Po ponad ćwierć wieku pracy w sfeminizowanym zawodzie i kobiecej gałęzi medycyny jest stuprocentowym orędownikiem kobiet. Wie, że one na pewno nie umawiałyby się na ustawki.

Walki na szaliki nie rozumie także podinspektor Maciej Karczyński, od grudnia rzecznik komendanta stołecznego policji. Kiedy świeżo po przeprowadzce ze Szczecina prezenter telewizyjny zapytał go, której z warszawskich drużyn kibicuje, bez wahania wskazał na Legię, która ma przymierze z jego ukochaną Pogonią.

Nie mógł zrozumieć, że taka deklaracja może budzić kontrowersje w mieście, w którym policja często interweniuje w sprawach konfliktu między kibicami Polonii a Legii. - To było dla mnie niepojęte, bo w Szczecinie jest tylko jeden klub. Nie wyobrażam sobie, żeby sąsiedzi z podwórka i koledzy z ławki napadali na siebie tylko dlatego, że kibicują innej drużynie. To jakiś absurd - tłumaczy Maciej Karczyński. W rodzinnym Szczecinie sześć lat temu udało mu się połączyć dwie futsalowe drużyny piłkarskie w jedną - Pogoń 04 Szczecin - i awansować najpierw do pierwszej ligi, potem do ekstraklasy. Na początku sam nie tylko woził zawodników na mecze na drugi kraniec Polski, ale we własnej pralce prał im stroje i sam cerował dziury. Pukał do sponsorów i przekonywał, że warto inwestować w lokalny sport. Dziś jego drużyna jest szczecińską chlubą. Pogoni 04 brakuje dwóch punktów do halowego wicemistrza Polski. A w grudniu zeszłego roku młodsi piłkarze Pogoni 04 zdobyli tytuł młodzieżowego mistrza Polski.

Nigdy nie rozumiał stadionowych chuliganów, kodeksu kiboli, ich nienawiści do policji. Chociaż sam gorzko jej doświadczył. Kiedy, jako wybitnemu działaczowi piłkarskiemu, zaproponowano mu stanowisko dyrektora "dużej" Pogoni Szczecin, część kibiców uznała, że "wprowadzi do klubu policyjny terror". Bojkot Pogoni podczas październikowego meczu i porozwieszane w całym mieście prześcieradła z napisem: "Prezesi! Wasz wybór podzieli. Do rozmowy z Karczyńskim nie staniemy!", przekonały go, że nie warto

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto