Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kina studyjne - Warszawa obroni się przed dominacją multipleksów? Mieszkańcy stolicy doceniają kameralne obiekty

Sylwia Arlak
Sylwia Arlak
Są dwie szkoły. Jedna mówi, że wypad do kina bez popcornu, tłumów i wielkiej hollywoodzkiej produkcji to żadna atrakcja. Druga, że prawdziwe emocje oferują tylko kina studyjne. Fakty są jednak nieubłagane - sieciówki powoli, ale skutecznie wypierają małe placówki. Sprawdzamy, jaka czeka je przyszłość w wielkim mieście. Dalsza część artykułu poniżej.

Historia kina studyjnego w pigułce

Przed wojną w Warszawie było niemal siedemdziesiąt kin, dzisiaj zaledwie 35. I choć tylko jedna trzecia z nich to multipleksy, to właśnie do nich wybieramy się najczęściej. W 2004 roku ze stołecznej mapy zniknęła Femina, kino z najdłuższą tradycją w Warszawie. Powstało tuż przed II wojną światową, a w czasie okupacji działało jako teatr. W latach 50-tych - ponownie jako kino - było jednym z najpopularniejszych w tej części miasta. Pod koniec ubiegłego wieku stało się czterosalowym minipleksem.

Wszystko skończyło się, gdy prywatny właściciel budynku wypowiedział umowę i przekazał obiekt nowemu najemcy - firmie Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci dyskontów Biedronka. Nie pomogły protesty mieszkańców i apel miasta. Po kinie został tylko neon i nazwa zespołu przystanków. Na jego miejscu powstał nowy sklep.

Kino Praha
Inna smutna historia wiąże się z kinem Praha. 1 kwietnia tego roku placówka na Pradze-Północ (przy Jagiellońskiej 26) poinformowała o zakończeniu działalności. I - jak szybko się okazało - nie był to primaaprilisowy żart. Spółka Meteora Films, która zarządzała kinem przez ostatnich siedem lat ma problemy finansowe.

To już kolejna likwidacja w historii kina. Od 1950 roku Praha "przeżyła" już trzy likwidacje, zburzenie starej oraz przenosiny do nowej siedziby. Przez ten czas zmieniła się też nazwa na Nove Kino Praha. Choć mówi się, że w miejscu kina stanie dom kultury, miłośnicy kina są niepocieszeni.

Kino Relax
Kino Relax zakończyło działalność w 2006 roku. Choć było najnowocześniejszym i najpopularniejszym stołecznym kinem ostatnich lat PRL-u, nie przetrwało kolejnej epoki. Właściciel kina, spółka Max Film zdecydowała się na jego sprzedaż (budynek trafił w ręce sieci delikatesów Alma) tłumacząc się malejącymi wpływami oraz budową Multikina w położonych tuż obok Złotych Tarasach. I tu nie pomogły protesty. Sprzeciw zgłosili m.in. filmowcy, wśród nich Agnieszka Holland i Krzysztof Krauze. Klamka zapadła.

Dziś możemy wybrać się chociażby do Luny (ul.Marszałkowska 28), Muranowa (ul. Andersa 5) czy Kina Kultura (Krakowskie Przedmieście 21). Statystyki są jednak nieubłagane - kin tradycyjnych zlokalizowanych w centralnych, drogich częściach miast sukcesywnie ubywa.

Kina studyjne mają pewną przewagę nad multipleksami. Przede wszystkim jeśli chodzi o ambitny repertuar. Nikt też nie będzie się kłócił co do znacznie atrakcyjnych cen biletów. No i kto lubi ciągnące się w nieskończoność reklamy w wielkich sieciach? Ale to nie wszystko. W małych kinach często organizowane są wydarzenia towarzyszące, takie jak spotkania z twórcami filmu. Okej, są też minusy. Na premiery w kinach studyjnych czeka się znacznie dłużej. Ale przecież nie można mieć wszystkiego.

"W kinach studyjnych atrakcją są różnego rodzaju eventy i spotkania. Multipleksy to filmy familijne, gwarancja doskonałego dźwięku, jakości obrazu, agresywny design pełen świateł i reklam oraz obowiązkowy popcorn, żelki i cola z dystrybutorów, których w kinach studyjnych nikt nie oczekuje. Zresztą upodobnianie do multipleksów dla kin studyjnych czy minipleksów byłoby wręcz katastrofą" - czytamy w "Historii warszawskich kin” autorstwa Jerzego S. Majewskiego.

Czy małe kina mają szansę w w starciu z wielkimi multipleksami? Czy boją się o swoją przyszłość? O to zapytaliśmy przedstawicieli kina Luna oraz Iluzjon (Ludwika Narbutta 50A).

-Oczywiście, że boimy się konkurencji. Nie mamy takich dużych środków na marketing i nie jesteśmy w stanie wygrać z promocjami, które mają kina sieciowe. Multipleksy często są w stanie pozyskać dużych partnerów, którzy częściowo finansują koszt biletu (Środy z Orange, promocje z Blik i Mastercard, itd.) - mówi nam Magdalena Borgus, rzecznika kina Luna. Jej zdaniem kina studyjne "wygrywają" jednak repertuarem, takim, jakiego nie znajdziemy w kinach sieciowych. Poza tym niższymi cenami biletów oraz bardziej familijną i "domową" atmosferą.

"Iluzjon nie boi się konkurencji"

Byliśmy ciekawi w jaki sposób kina studyjne się utrzymują. Czy mogą liczyć na dotacje? Dofinansowanie z zewnątrz? Nasze wątpliwości rozwiała Borgus. - Jeżeli kino studyjne jest prowadzone przez spółkę z o.o. (tak, jak Luna), to jedynymi źródłami dotacji są: Polski Instytut Sztuki Filmowej - dotacje celowe np. na cyfryzację lub modernizację kina (dotacja pokrywa jedynie część z poniesionych kosztów), Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych - dofinansowanie wybranych imprez lub dopłaty do seansów studyjnych. Zaznaczam, że kwoty uzyskane z tego źródła są niewielkie, kino może liczyć na około 10.000 zł rocznie oraz Europa Cinemas – po spełnieniu określonych warunków, tzn. wyświetlania odpowiedniego procentu repertuaru filmów europejskich można liczyć na dotację.

Przedstawiciela Iluzjonu, Kinga Zabawska nie podziela tych obaw. - Iluzjon (dotowany, w ramach Filmoteki Narodowej - Instytutu Audiowizualnego, przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego) jest wyjątkowym kinem wśród kin studyjnych; to kino z „muzeum” w nazwie. Ma szczególny status kina archiwalnego. Nie jest kinem rywalizującym z multipleksami - mówi nam dodając:

- Kina studyjne, to najczęściej małe kina z wielkimi tradycjami. Kina blisko widzów dbające o różnorodny repertuar, o edukacje filmową. To małe centra kultury filmowej, gdzie poza regularnymi seansami odbywa się wiele filmowych i nie tylko inicjatyw. Kina studyjne to miejsca, które są punktem odniesienia dla mieszkańców. Jako małe centra kultury wrastają w dzielnice, są tańsze od multipleksów, umiejscowione poza centrami handlowymi.

Alternatywą dla małych kin studyjnych i wielkich multipleksów może stać się nowe kino Helios w Blue City w Alejach Jerozolimskich. Na wielkim ekranie zobaczymy najnowsze hity, takiej jakości dźwięku i obrazu próżno szukać gdzie indziej, ale klimatem bliżej mu jednak do Relaxu czy Feminy. Wyglądem (rozświetlone neony, fototapety z archiwalnymi zdjęciami) nawiązuje do starych kin. Punkt za pomysł. Oby nie były to jednak jedyne relikty przeszłości jeśli chodzi o kinematografię w stolicy.

POLECAMY TEŻ:



od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto