W Saska Disco Club za wstęp płaci się 25 zł, ale wino czy wódkę kupują na własną rękę i - zgodnie z instrukcjami - przynoszą w dużych butelkach po dwulitrowej coli. Właściciel w rozmowie z Gazetą Wyborczą deklaruje, że w czasie imprezy można kupić alkohol również w barze, a butelki po coli mają "zapewniać bezpieczeństwo" - tak, aby nikt nie został przypadkiem uderzony szkłem.
Urząd dzielnicy deklaruje jednak, że klub nie ma koncesji na sprzedaż alkoholu, a jeśli faktycznie dochodzi tam do sprzedaży alkoholu, jest to złamanie art. 43 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, który głosi: "Kto sprzedaje lub podaje napoje alkoholowe w wypadkach, kiedy jest to zabronione, albo bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom, podlega grzywnie". Funkcjonariusze komendy rejonowej policji mają sprawdzić, czy w lokalu rzeczywiście alkohol jest sprzedawany i podawany bez zezwoleń.
W międzyczasie właściciel z deklaracji o sprzedaży się wycofał - twierdzi, że klub nie jest organizatorem imprez, a jedynie udostępnia przestrzeń zewnętrznym firmom, które posiadają koncesję na sprzedaż alkoholu.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?