Powiedzieć o nim, iż jest płodnym artystą, to zdecydowanie za mało. W czasie, gdy na świecie święci triumfy właśnie płyta „BKO” jego projektu Dirtmusic, Race powraca do Polski promować swój kolejny album „Fatalists".
Hugo Race to nie tylko wokalista, gitarzysta, poeta i znakomity producent zarazem, Hugo to też, a może przede wszystkim, prawdziwy wizjoner performer. Artysta pochodzi z Melbourne w Australii, lecz jego podróże już dawno uczyniły z niego „obywatela świata“. Od dwudziestu pięciu lat mieszka i tworzy na przemian w Australii, Włoszech, Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA.
Pierwsze, dość nieśmiałe muzyczne kroki Race’a to wczesne lata osiemdziesiąte i projekt pod nazwą Plays With Marionettes, z którym muzyk nagrał jeden singel. Dwa lata później Race odpowiedział na zaproszenie Nicka Cave’a i jako członek - współzałożyciel zespołu Bad Seeds pojawił się na pierwszej znakomitej płycie „From Her To Eternity” oraz jako basista i wokalista na kilku kolejnych albumach. Rok 1985 i trzy kolejne lata to czas świetlności jego kultowej australijskiej art-punkowej formacji The Wreckery, a wraz z nią znakomity utwór „Ruling Energy” i pierwszy dość kontrowersyjny wideoklip.
Jednak triumf Race’a to zdecydowanie lata dziewięćdziesiąte i zespół Hugo Race & The True Spirit. Pod tym szyldem wokalista wydał czternaście albumów, z czego przy okazji promocji krążka "The Goldstreet Session" w 2003 roku, dał się pierwszy raz poznać polskiej publiczności na żywo. Każdy kolejny rok obfitował w kolejne znakomite wydawnictwa, i kolejne pochlebne recenzje. Jego surowa, psychodeliczna, czasem wręcz maniakalna wersja blues’a grana z The True Spirit przyrównywana była nieraz do twórczością Jona Spencer’a czy Tom’a Waits’a, a Henry Rollins określił go niegdyś mianem „jednego z bogactw narodowych Australii”.
Wszelkie formy współpracy Hugo Race’a z kolejno poznawanymi muzykami (jak mówi „pokrewnymi duszami”) to kolejne dziesięć lub więcej płyt, rozłożonych na kilka kontynentów. Pierwszy z nich to sycylijska współpraca z wokalistką Martą Collicą pod nazwą Sepiatone, z którą na koncie ma dwa wspaniałe albumy (jak nam wiadomo, trzeci jest właśnie w trakcie realizacji!), dalej kolejno projekty Merola Matrix, Transfargo, francusko - amerykański projekt Lilium stworzony z muzykami z 16 Horsepower, brazylijski Moses Complex wraz z Marco Butcher’em (Jesus & The Grupies) i Luis Tissot’em, uformowany podczas jego ostatniej trasy koncertowej po Brazylii, berliński Rogall's Electric Circus Sideshow, no i oczywiście, wspomniany wcześniej Dirtmusic, założony z Chrisem Eckmanem i Chrisem Brokawem, z którymi, przy współudziale afrykańskiej grupy Tamikrest, wypuścił na światowy rynek dwa kolejne longplaye.
W ubiegłym roku, za pośrednictwem wytwórni Gustaff Records Race wydał swój pierwszy solowy album zatytułowany „Between Hemispheres”. Krążek ten to prawie pięćdziesiąt minut elektro-akustycznej, bardzo emocjonalnej podróży artysty wgłąb siebie. Surowe akustyczne instrumenty mierzą się tu z analogowymi brzmieniami, a Hugo swym połączeniem wielkiego dramatyzmu i przeszywającej umysł melancholii zadziwia nas, jak nigdy wcześniej. Bez wątpienia jest to zbiór utworów, o wiele bardziej eksperymentalnych niż jego post-bluesowe płyty z The True Spirit.
Hugo, podczas swego niespełna tygodniowego pobytu w Polsce, wystąpi czterokrotnie. Koncerty mają na celu przedstawienie polskiemu słuchaczowi, materiał z jego drugiego solowego albumu pt. „Fatalists”. Krążek został nagrany we Włoszech wraz z gitarzystą Antonio Gramentieri’m (Sea of Cortez, Delavega, Sacri Cuori), perkusistą Diego Sapignoli (Delavega, Sacri Cuori), pochodzącą z Arizony skrzypaczką Vicky Brown i holenderskim kontrabasistą Erikiem Van Loo (Willard Grant Conspiracy). Album, jak jego poprzednik, zyskał wiele pochlebnych recenzji na całym świecie, a włoska prasa muzyczna, nie wahając się ni chwili, jednogłośnie okrzyknęła go "arcydziełem".
Kompozycje Race'a wyrastały zawsze z rock'n'rolla, soulu i delta-bluesa, często też były mocno zabarwione awangardową elektroniką. Ze swoim zespołem The True Spirit i wieloma projektami pobocznymi, Hugo stworzył własny, niepowtarzalny obszar między rockiem, eksperymentem i szeroko pojętą psychodelią. I chociaż na pierwszy rzut oka bardzo melodyjny i liryczny „Fatalists” wydaje się być sporą ucieczką od utartych wcześniej schematów, to przy kolejnym odsłuchaniu albumu, szybko powraca to charakterystyczne uczucie niepokoju i surowości, które tak przyciąga nas do twórczości Race’a.
Hugo Race w Polsce wystąpi wraz z współtwórcami promowanego albumu, gitarzystą Antonio Gramentieri’m oraz perkusistą Diego Sapignoli i poczynając od jutra w Zielonej Górze (Zielona Jadłodajnia), będzie to kolejno środa 11.05 Poznań w Klubie Dragon, 12.05 Warszawa (CDQ) oraz 13.05 Kraków (RE).
Hugo Race „Fatalists” Poznań
11 maja, środa. godz. 20
Klub Dragon, Zamkowa 3
bilety: 35 zł
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?