Michael Crummey to przede wszytkim poeta, a dopiero potem pisarz. Jednak jego powieści nie brakuje nic z wielkiej literatury. „Dostatek” zachwyca właśnie nietypową narracją oraz mistrzowską precyzją języka.
Zobacz koniecznie: Maciej Jastrzębski: W Rosji wcale nie trzeba mieć mocnej głowy i wątroby [WYWIAD]
Ta pierwsza sprawia, że bohaterowie książki żyją w świecie gdzie czas nie jest najważniejszy. Odliczają go z pomocą mijających pór roku, kwitnących kwiatów i spadających liści. Opowiedzenie dwustu lat życia mieszkańców dwóch rybackich osad mija nieśpiesznie, ale czytelnika wciąga niczym szalejący huragan. Autor opisuje codzienne życie i zmagania się z trudną rzeczywistością kilku pokoleń rybaków z Nowej Funlandii. A jest to świat brzydki, niebezpieczny, a już z pewnością niegościnny. Właśnie od niegościnności, wrogości i strachu zaczyna się powieść Crummey’a.
Kiedy okazuje się, że wyrzucony na brzeg wieloryb skrywa w sobie żywego człowieka, to szybko okazuje się, że ludzie nie tylko boja się nieznanego im przybysza, ale wręcz brzydzą się np. jego rybiego zapachu. Społeczeństwo wioski decyduje, aby przybysza zostawić samego sobie. Ratuje go wdowa, która budzi w reszcie dziwny i tajemniczy szacunek.
Czytaj także: Raja Alem: Booker to dla kobiety z Arabii ważne zwycięstwo [WYWIAD]
Karty powieści wypełniają opowieści i opisy kolejnych rodzin, pokoleń, bohaterów, którzy żyją miłością i nienawiścią. Konflikty rodzą kolejne cierpienia, a walczące o wiernych kościoły, religie nie boją się sięgać po najcięższą oręż. Nie brakuje, więc przemocy, ale i namiętności.
To, co wyróżnia Crummey’a to język. Poeci zawsze są wyczuleni na słowną precyzję, nic więc dziwnego, że ta warstwa książki zachwyca. Nawet, gdyby sama powieść była nudna (a tak nie jest), to byłoby warto ją przeczytać, aby poznać językowe zagrania autora. Należy go też docenić za umiejętne operowanie czasem. Płaszczyzny czasowe zachodzą na siebie w taki sposób, że czytelnik jest porywany przez nurt skojarzeń i dygresji z jednego wątku do drugiego. Całość tworzy oczywiście spójną całość, co sprawa, że od „Dostatku” ciężko się oderwać.
Zobacz: Kuczok: Przeciskam się przez szczeliny, aby się zresetować. Pod ziemią rodzę się na nowo [WYWIAD]
Czytelnikom po lekturze „Dostatku” nie będzie lżej, bo to nie łatwa książka. Nie będzie im wesoło, ale za to doświadczą pewnej prawdy, której zawsze warto szukać w literaturze. Dobrze, że tę prawdę o nas samych dostajemy w „Dostatku”, do którego warto wracać i wciąż odkrywać nowe pytania i sensy.
Michael Crummey, Dostatek, Wiatr od Morza, Gdańsk 2013, s. 360
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?