Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto grzebał w liczniku?

Marek Obszarny
Państwo Szymańscy, starsze małżeństwo z Piotrkowa, jest w szoku. Oskarżono ich o uszkodzenie licznika energii elektrycznej i nielegalny pobór prądu. Zakład energetyczny ukarał ich za to karą pieniężną w wysokości 1,8 ...

Państwo Szymańscy, starsze małżeństwo z Piotrkowa, jest w szoku. Oskarżono ich o uszkodzenie licznika energii elektrycznej i nielegalny pobór prądu. Zakład energetyczny ukarał ich za to karą pieniężną w wysokości 1,8 tys. złotych i zerwaniem umowy na świadczenie usług energetycznych. Państwo Szymańscy uważają, że jeśli ktoś uszkodził licznik, to pracownicy zakładu energetycznego. Ich syn powiadomił o tych podejrzeniach prokuraturę. Ta zapowiada już wszczęcie dochodzenia w tej sprawie.

Monika Szymańska choruje na stwardnienie rozsiane i nie rusza się z łóżka, opiekuje się nią, również schorowany, mąż. Gdy zjawili się u nich energetycy, byli przekonani, że to zwykła procedura wymiany licznika na nowy i nawet nie zwrócili uwagi, że podpisali protokół stwierdzający naruszenie licznika prądu, który pracownicy zakładu energetycznego wynosili z mieszkania. Dopiero ich syn zaniepokoił się sprawą, gdy nadeszła korespondencja dotycząca manipulacji przy liczniku.

- Niemożliwe, żeby którykolwiek z użytkowników mieszkania miał zamiar oszukać dostawcę energii, tym bardziej poprzez umyślną ingerencję w licznik. Ani ojciec, ani matka nie znają się na elektryczności i nigdy nie dopuściliby się takiego oszustwa - podkreśla wstrząśnięty syn gospodarzy, Marcin Szymański.

Z relacji jego rodziców wynika, że wizyta pracowników PGE miała polegać na początku tylko na sprawdzeniu instalacji, a dopiero po odkręceniu licznika stwierdzono zarysowanie na uszczelce.

- Po stwierdzeniu tego faktu, jeden z kontrolerów wyszedł z licznikiem do samochodu, żeby - jak twierdził - poradzić się innego pracownika, czy konieczna jest wymiana - relacjonują Szymańscy. - Po powrocie stwierdzili, że licznik trzeba wymienić, a stary zabezpieczyć do ekspertyzy. W protokole, który podpisali rodzice, napisano, że uszczelka jest odpięta i poszarpana, a metalowa obudowa porysowana - relacjonuje pan Marcin.

Licznik poddano ekspertyzie kryminalistycznej, a ta wykazała, że ktoś musiał przy nim majstrować. To przesądziło sprawę. Za Szymańskimi wstawił się nawet miejski rzecznik konsumentów, ale to już niewiele pomogło. Od września mają być pozbawieni prądu, a zapłatę "należności za nielegalny pobór energii" zaproponowano im na raty. Jedyną nadzieją pozostało gruntowne wyjaśnienie sprawy przez prokuraturę.

- Zakończyliśmy czynności sprawdzające i zostanie wszczęte dochodzenie, którego celem będzie weryfikacja informacji zawartych w doniesieniu - zapowiada Dorota Mrówczyńska, prokurator rejonowy w Piotrkowie. Przyznaje, że to sytuacja odwrotna od tych, z którymi prokuratura spotyka się zazwyczaj, a związanymi z kradzieżami prądu i wszczynanymi na wniosek energetyków.

- Rzucanie podejrzenia na pracowników to jedyna forma obrony osób, które licznik uszkodziły - uważa Bartosz Wiśniewski, rzecznik PGE Dystrybucja Łódź-Teren. Dodaje, że trudno wierzyć w takie teorie, zwłaszcza że pracownicy nie mają interesu, by wmawiać komuś uszkodzenie licznika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto