Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa Termalika Bruk-Bet Nieciecza 1:1. Zobacz zdjęcia naszego fotoreportera!

Szymon Starnawski
Legia Warszawa zremisowała u siebie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza 1:1. To jej czwarty kolejny mecz u siebie bez zwycięstwa w ekstraklasie.

Dobry wieczór, choć tak naprawdę niezbyt dobry – przywitał się na konferencji trener Legii Henning Berg. – Mieliśmy zamiar wygrać, ale na naszą postawę miał wpływ czwartkowy mecz z Lechią Gdańsk. Poza tym rywale bardzo dobrze zagrali. W przeciwieństwie do nas. Choć nie mogę odmówić moim piłkarzom, że nie dali z siebie wszystkiego, ale potrafią grać lepiej – dodał Norweg.

Źródło: Legia.com/x-news

Jeśli ktoś myślał, że drużyna Piotra Mandrysza przyjedzie do Warszawy, by się bronić, to się zawiódł. Termalica, która pierwszy raz w historii występuje w ekstraklasie, grała z wicemistrzem Polski jak równy z równym. Porównania historii obu klubów, ich budżetów, potencjału czy organizacji nie mają sensu. Ale to nie przeszkodziło gościom być lepszym od wicemistrza Polski. To nie przypadek, że w pierwszej połowie zespół z Niecieczy, gdzie mieszka niespełna 800 osób (mniej więcej jedna trzecia zajęła sektor gości), miał przewagę w posiadaniu piłki. Wahało się to między 55 a 60 proc. (spotkanie skończyło się 53-47 dla gości).
To Termalica więcej razy zagroziła bramce Duszana Kuciaka. Co prawda nie były to akcje, po których fani Legii zamarli, ale mimo wszystko. Ale gdyby nie słowacki bramkarz, to wicelider (jeszcze, być może się to zmieni, jeśli w poniedziałek Pogoń Szczecin wygra z Jagiellonią Białystok) pewnie by przegrał. Szczególnie w końcówce meczu trzy razy spisał się na medal. Dwa razy obronił groźne strzały Dawida Plizgi. Raz sięgnął piłkę kopniętą lobem na wysokości, na jakiej w siatkówce atakuje Mariusz Wlazły.
Poza tym na szczęście dla Legii do składu wrócił Michał Pazdan. 28-letni obrońca miesiąc temu zwichnął łokieć. Od tamtego czasu nie grał. W niedzielę pokazał jednak, że przerwa mu nie zaszkodziła. Oprócz niego, w porównaniu z meczem Pucharu Polski z Lechią (4:1), trener zrobił jeszcze jedną zmianę. Na prawej stronie obrony zamiast Bartosza Bereszyńskiego zagrał Łukasz Broź. Na lewej wystąpił Tomasz Brzyski, który w czwartek, wcześniej niż wszyscy opuścił boisko z powodu drobnego urazu. Okazał się on niegroźny.
Na pierwszy i jedyny strzał Legii przed przerwą trzeba było czekać do 28. min. Sprzed pola karnego szczęścia próbował Stojan Vranjes, ale zrobił to tak lekko, że Sebastian Nowak musiałby spać, żeby piłka wpadła do siatki. W pozostałych akcjach legionistom brakowało pomysłu na wykończenie akcji. Problemy z kryciem Michała Kucharczyka miał Dalibor Pleva, tyle że uciekającego legionisty nie zauważał nie tylko słowacki obrońca, ale i koledzy z drużyny. Generalnie sprawiali wrażenie jakby myślami byli gdzie indziej. Choć trener Berg zapewniał, że starcie z Termaliką drużyna potraktuje tak samo, jak to z Napoli w Lidze Europy, które dopiero w czwartek (godz 21.05).
– Ten mecz był ważniejszy. Spotkanie z Napoli będzie zupełnie inne. To bardzo silny rywal, który świetnie zaczął sezon. W miniony weekend pokonał Juventus – stwierdził norweski trener.
Jeśli faktycznie tak było, to nie świadczy to dobrze o drużynie. Po przerwie w jej grze nic się nie zmieniło. Legioniści nadal nie potrafili się skupić i wymyślić, jak wyprowadzić w pole piłkarzy z Niecieczy. Obudził ich dopiero gol Martina Juhara w 58. min. Słowak, mimo asysty Jakuba Rzeźniczaka i Pazdana, oddał strzał, po którym piłka śmignęła koło ucha Kuciaka. Dwie minuty później był już remis. Nemanja Nikolić wykorzystał dośrodkowanie Aleksandara Prijovicia i zdobył swoją dziesiątą ligową bramkę w tym sezonie (licząc z pozostałymi rozgrywkami ma ich 13). Swoją drogą, był to drugi strzał Legii w tym spotkaniu.
W kolejnych minutach sporo ich przybyło, choć nie po wszystkich piłka leciała w bramkę. Zespół Berga zaczął grać szybciej i agresywniej. Goście mieli z tym problem, ale mimo to nie zmienili swojego nastawienia. Nie postawili w polu karnym autokaru czy... słonia, maskotki sponsora klubu. Zamiast tego dalej atakowali, choć ich kontry były nieskuteczne, albo na ich drodze stawał Kuciak.
– Niespodzianka wisiała w powietrzu. To że kibice skandowali po meczu jego nazwisko mówi wiele. Pozostał niedosyt – podsumował trener Termaliki Piotr Mandrysz.
– Chcemy zawsze zwyciężać, zwłaszcza u siebie, ale czasami zdarzają się takie spotkania jak z Termaliką – podsumował Berg.
Tyle że to „czasami” zdarzyło się już czwarty raz na pięć meczów. Ostatni raz w lidze Legia zwyciężyła u siebie 26 lipca. W 2. kolejce wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 5:0. W kolejnych zremisowała z Wisłą Kraków oraz Zagłębiem Lubin i przegrała z Koroną Kielce.
– Nie byliśmy wystarczająco dobrzy – wzruszył ramionami Norweg. – Wpływ na to miały kontuzje, czy częstsze granie. Niemal od początku sezonu gramy po dwa razy w tygodniu, a nasi rywale tylko jedno. Ale tak naprawdę powodów jest dużo więcej – wyjaśnił.
Mistrz wciąż na dnie
Mnóstwo mają ich też w Poznaniu. Lech co prawda przerwał serię porażek, ale remis 1:1 z Górnikiem Zabrze nikogo przy Bułgarskiej nie cieszył. Mistrz Polski nadal jest ostatni w tabeli. By wydostać się ze strefy spadkowej w tej chwili potrzebuje pięciu punktów. W sobotę prawie zgarnęli komplet, ale stracili gola po kontrowersyjnym rzucie karnym.
– Możemy mieć pretensje tylko do siebie. Byliśmy bardzo nieskuteczni. Rozmawiałem po meczu z sędzią. Ma swoje racje, tłumaczył mi, że piłka dotknęła ręki Paulusa Arajuuriego – stwierdził trener Lecha Maciej Skorża.
Rewelacyjnej formy nie stracił za to Piast Gliwice. Zespół Radoslava Latala wygrał ósmy mecz w sezonie. Tym razem pokonał Śląsk we Wrocławiu (2:1). Kolejny raz w tym sezonie świetnie zagrał Patrik Mraz. 28-letni Słowak to obecnie najlepszy lewy obrońca w ekstraklasie. W dziesięciu spotkaniach zdobył dwie bramki i zaliczył pięć asyst. Dwie z nich właśnie w tej serii gier. Nieco słabiej spisali się Martin Nespor i Kamil Vacek. Podania Mraz wykorzystali za to... środkowi obrońcy – Brazylijczyk Hebert i Słoweniec Uros Korun.
Wprawdzie do końca fazy zasadniczej jeszcze 20 kolejek, podział punktów i faza finałowa. Ale nic dziwnego, że coraz więcej osób zastanawia się, czy jeśli zimą do Gliwic nie wpadną Lech, Legia i kluby zza granicy, to Piast będzie deptał po piętach mistrzowi i wicemistrzowi. – Za wcześnie, by zapowiedzieć, że gramy o europejskie puchary. Najpierw zajmijmy miejsce w ósemce, a potem będziemy myśleć, co dalej – ocenił Latal.
10. kolejka
Legia Warszawa – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:1 (0:0)
Bramki: Nikolić 60 - Juhar 58
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 15 000
Legia: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Pazdan, Brzyski – Guilherme (81 Bereszyński), Furman, Prijović, Vranjes (70 Makowski), Kucharczyk (58 Triczkowski) – Nikolić. Trener: Henning Berg
Termalica: Nowak – Pleva, Stano, Sołdecki, Jarecki – Plizga (90 Foszmańczyk), Kupczak, Licka (80 Drozdowicz), Babiarz, Biskup (68 Kędziora) – Juhar. Trener: Piotr Mandrysz
Wisła Kraków – Korona Kielce 0:0; Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 1:2 (Biliński – Hebert 44, Korun 63); Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (Nowak 11 z karnego – Mójta 21 z karnego, Szczepaniak 55); Cracovia – Ruch Chorzów 2:1 (Rakels 6, 45 – Stępiński 60); Lech Poznań – Górnik Zabrze 1:1 (Kownacki 66 – Gergel 75 z karnego); Lechia Gdańsk – Zagłębie Lubin 3:1 (Kuświk 52, 60 z karnego, Mak 79 – Papadopulos 34);
Mecz Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok w poniedziałek o godz. 18 (transmisja Eurosport 2).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto