Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa wciąż walczy! Ostatni mecz w Gdyni zadecyduje

Filip Bares
Filip Bares
materiał prasowy Legia
Czwarty mecz ćwierćfinału Energa Basket Ligi pomiędzy Legią Warszawa a Arką Gdynia tylko początkowo należał do faworyzowanych gości. Licznie zgromadzona stołeczna publiczność była świadkiem znakomitego występu gospodarzy. Legioniści pokonali najlepszą drużynę sezonu zasadniczego 100:94 (20:33, 27:14, 22:17, 31:30), czym doprowadzili do stanu 2:2 w serii ćwierćfinałowej. O tym, który zespół zagra w półfinale mistrzostw Polski, zadecyduje piąte spotkanie obu ekip.

Od początku meczu nr 4 rywalizacja była wyrównana, aczkolwiek to Arka łatwiej dochodziła do klarownych sytuacji do zdobycia punktów. Po celnym rzucie za trzy Sebastiana Kowalczyka, legioniści wyszli na prowadzenie 9:8, ale błyskawicznie dwukrotnie tym samym odpowiedzieli rywale. Skuteczni, silni gdynianie nie pozwalali stołecznym na zbyt wiele, co znalazło odzwierciedlenie w rezultacie po pierwszej kwarcie, którą Arka wygrała 33:20.

Kolejne minuty to dobra dyspozycja Josha Bostica, któremu starał się odpowiadać Filip Matczak. Przewaga gości topniała z każdą chwilą, a dodatkowo zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza często uciekał się do przewinień. Po faulu niesportowym Bartłomieja Wołoszyna, Legia zbliżyła się na pięć punktów i jak okazało się, był to impuls do dalszej walki, bowiem po trafieniach Mariusza Konopatzkiego i Kowalczyka, wynik oscylował blisko remisu. Kompletnym zaskoczeniem dla gości były dwa trafienia z dystansu Adama Linowskiego. Udany „wjazd” pod kosz zaliczył z kolei Matczak, czym ustalił wynik pierwszej połowy – 47:47.

Trzecią kwartę od dwóch celnych „trójek” rozpoczęli goście. W miarę upływu czasu, legioniści wrócili na właściwe tory i po trzech skutecznych akcjach Jakuba Karolaka, wyszli na prowadzenie 60:58, które szybko powiększył Keanu Pinder po zaskakującym, ale celnym rzucie za trzy. Warszawianie złapali „wiatr w żagle”. Po 30 minutach gry, gospodarze wygrywali 69:64.

Ostatnia odsłona spotkania należała do podopiecznych trenera Tane Spaseva. Heroiczną walkę warszawian doceniali kibice, którzy bardzo głośnym dopingiem wspierali swoich

ulubieńców. Przynosiło to skutek – Legia wciąż prowadziła, grając jeszcze lepiej niż dotychczas. Po „trójce” Kowalczyka i punktach spod kosza Konopatzkiego, było już 82:72 dla gospodarzy. Gdynianie starali się szybko odrobić straty, ale nie potrafili znaleźć sposobu na znakomitą skuteczność Karolaka, który raz za razem „dziurawił” kosz rywali. Gdynianie zdołali zbliżyć się na sześć punktów po rzutach Deivydasa Dulkysa i Jamesa Florence’a, lecz Legia nie dała już sobie wyrwać zwycięstwa, triumfując w Warszawie po raz drugi.

Nie było łatwo, Arka to bardzo twardy rywal, ale nic nie jest niemożliwe. Czuliśmy, że możemy wygrać także dziś i to na pewno było widać na boisku. Jedziemy do Gdyni, wszystko jest możliwe – mówił po meczu Mariusz Konopatzki, koszykarz Legii.

W serii ćwierćfinałowej (do półfinałów awansuje zespół, który jako pierwszy wygra trzy mecze) jest remis 2:2. Mecz numer pięć – decydujący o awansie jednej z drużyn – już w niedzielę, 12 maja w Gdyni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto