Nieprzypadkowo wybrali te właśnie stacje: obie były położone na uboczu. Pojawiali się na nich wieczorem. Uciekali samochodem, który ukryli w pobliżu. Pracownik stacji w Lubaszu był w takim szoku, że nie zdołał zapamiętać, czym odjechali. Również pies policyjny zgubił trop, ale nie zgubili go kryminalni z Czarnkowa, którzy szybko połączyli oba napady w jedną sprawę. Z kolei na trop jednego z bandytów wpadli kryminalni z KWP w Poznaniu.
Dalej wypadki potoczyły się już bardzo szybko. Kiedy znana już była tożsamość czterech bandytów, kryminalni wkroczyli do akcji. Daniel G., Jonasz T., Łukasz G. i Tomasz G. zostali ujęci w czwartek. Podczas przeszukania zabezpieczono m.in. samochód, którym jeździli na napady i pałkę teleskopową. Znaleziono także telefon komórkowy, który skradli pracownikowi stacji w Lubaszu. W prokuraturze wszyscy czterej złożyli obszerne wyjaśnienia; tyle że w różnych wersjach.
– Obawa przed matactwem była jednym z powodów, dla którego złożyliśmy wnioski o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu – mówi Radosław Gorczyński, prokurator rejonowy w Trzciance.
Tym drugim argumentem, który miał przekonać sąd w Trzciance, było wysokie zagrożenie karą: za bandyckie napady grozi im do 12 lat więzienia.
Niewykluczone, że do aresztu trafi więcej niż tylko ta czwórka. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w kręgu podejrzeń jest więcej osób, a ich zatrzymanie jest tylko kwestią czasu.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?