Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magdalena Czerwińska: "Bogowie" to film z męskiego punktu widzenia [WYWIAD]

Karolina Kowalska
magdalena czerwińska bogowie wywiad
magdalena czerwińska bogowie wywiad materiały prasowe
Magdalena Czerwińska: - "Bogowie" to film z męskiego punktu widzenia. Z odtwórczynią roli Anny Religi w filmie „Bogowie” - najlepszym polskim filmie tego roku - rozmawiamy o sile kobiet i o tym, czego wymaga życie z bohaterem.

Magdalena Czerwińska: "Bogowie" to film z męskiego punktu widzenia

O filmie „Bogowie” od kilku tygodni jest bardzo głośno. Zagrała w nim Pani rolę jedną z mniejszych – żonę wielkiego chirurga – ale jednocześnie, obok głównego bohatera, zdaje się, że najważniejszą.

Myślę, że taka rola dotyczy większości kobiet – z jednej strony, pozostają często na drugim planie, tak jak ja w tym filmie, ale z drugiej –nie można im odebrać wielkości. Zawsze przy tych wielkich postaciach, zmieniających historię, stoi równie wielka towarzyszka, kobieta, która wspiera. Tylko jej najczęściej nie widać.
W obecnych czasach kobiety chyba już coraz częściej wychodzą z cienia mężczyzn?
Mam wielką nadzieję, że ten trend zapanuje we wszystkich dziedzinach życia, że kobiety zostaną dostrzeżone. Także w kinie, gdzie niestety nadal robi się głównie filmy opierające się albo na wielkiej historii albo na wielkim bohaterze, a nie bohaterce. A moim zdaniem najciekawsze historie to są te proste, codzienne, które widać często w filmach kinematografii rumuńskiej, francuskiej, belgijskiej. Chciałabym, abyśmy dawali głos zwykłym ludziom, a szczególnie kobietom, bo uważam, że historia każdej kobiety jest fascynująca.

Dlaczego?

Bo bycie kobietą wymaga ogromnej siły, oddania – komuś, czemuś – dawania wsparcia i mądrego rezygnowanie z siebie. Myślę, że mężczyźni rzadko to potrafią, często widzą w tym jedynie opresję, a nie szansę na własny rozwój wewnętrzny.

Co było dla Pani największym wyzwaniem przy odgrywaniu tej roli?

Zdecydowanie temat samotności i czekania. To było dla mnie wyzwanie, to było coś, w co musiałam się wczuć, wyobrazić sobie. To wymagało ode mnie pokory, żeby nie zamykać się na żadne fakty, które takiej sytuacji, w jakiej funkcjonowała Anna Religa, towarzyszyły.

Co zatem charakteryzowało ten związek?

Przede wszystkim oczywiście wielka miłość, ale myślę, że równie ważne było partnerstwo. Poza tym oni oboje stali mocno na ziemi. Pani Anna jest osobą bardzo zasadniczą, z jasno określonymi priorytetami i głęboką świadomością, że to, co robi jej mąż, jest absolutnie wyjątkowe. Myślę, że stąd brała się jej siła i zrozumienie dla tej sytuacji. Poza tym ona sama jest lekarzem, więc na pewno było jej łatwiej wczuć się w sposób funkcjonowania męża. Mieli wielkie zrozumienie dla siebie, szacunek i chęć wytrwania przy sobie. To wielkie szczęście, że się spotkali.

Przygotowując się do roli, była Pani w domu Religów i rozmawiała Pani z pierwowzorem swojej bohaterki. Co w tej wizycie było dla Pani najważniejsze?

Spotkanie z człowiekiem. I to, aby nie zakłócić spokoju tego domu, pełnego wspomnień. Pani Anna była bardzo przejęta, ja oczywiście dziesięć razy bardziej, cały czas myślałam, co to będzie, jak już mnie zobaczy na ekranie jako siebie. To było spotkanie z kimś, kto cały czas tęskni i kocha, a jednocześnie oddaje swoją pamięć w cudze ręce. Bo od nas – twórców – przecież zależało, co my z tym zrobimy, jak to pokażemy. Więc oczywiste, że z obu stron był strach.

KONKURS: Wygraj bilety do Multikina na film "Bogowie"

Jaką osobą jest Anna Religa?

Człowiekiem z zasadami, który całym swoim byciem potwierdza, że posiadanie zasad –czegoś teraz tak bardzo rzadkiego – ma sens.

Co w tej postaci Panią najbardziej ujęło?

Siła. Totalna siła. I zupełnie inny rodzaj życia i wychowywania dzieci. Brak takiej łatwości niebycia razem, która teraz jest powszechna. Pani Anna się nad sobą po prostu nie użalała. I to była dla mnie największa wskazówka przy budowaniu tej roli.

A co Panią zaskoczyło?

Myślałam na początku, że pani Anna jest bardzo otwartą osobą i mi po prostu pomoże przy budowaniu tej roli, ale tak się nie stało. Chciałam, musiałam to uszanować.
Powiedziała Pani, że „Bogowie” to jest film z męskiego punktu widzenia. Co to znaczy?
Że kobiety są na drugim planie i tylko stoją za mężczyznami. A przecież oni często nie daliby sobie bez nas rady. Przynajmniej tak dobrze (śmiech). Zresztą sam pan profesor Religa mówił, i wszyscy wokół, że nie byłoby profesora bez pani Anny.

Ze swoim partnerem filmowym Tomaszem Kotem poznała się Pani w trakcie studiów w krakowskiej Szkole Teatralnej, tak jak podczas studiów poznali się Religowie. Czy ten fakt ułatwił pracę na planie?

Bardzo. I pomimo że długo się nie widzieliśmy po studiach, to niemal od razu między nami zaiskrzył taki rodzaj chemii, którego nie da się wypracować, ale który bardzo dobrze widać w filmie, że aktorzy dobrze się rozumieją. Tak więc pracowało się bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że to także widać na ekranie.

Jest Pani kojarzona z bardzo ostrożnym dobieraniem ról i nieobecnością w rubrykach towarzyskich. To świadomy wybór?

Raczej tak po prostu ułożyła się moja droga, ale teraz to bardzo doceniam i mam nadzieję, że tak zostanie. Od zawsze ceniłam sobie ludzi, którzy nie idą na łatwiznę i takim też, niejako, „pozwalałam” sobie dawać szanse. To byli najczęściej debiutanci, ryzykanci, wariaci albo ludzie, którzy mieli to wszystko naraz. I z tego wychodziły bardzo wartościowe projekty. Bardzo wiele z tego wyniosłam dla swojego rzemiosła. I jednocześnie stało się to dla mnie taką szczepionką antycelebrycką. Słowem, jestem uodporniona.

Pani najnowszy film „Matka” też jest taką szansą od reżysera?

Tak, w tym filmie gram główną rolę, kobiety, która ma problem alkoholowy, przez co zostaje jej odebrane dziecko. To moja pierwsza główna rola, pierwszy moment, kiedy mogłam rolę przeprowadzić przez całą fabułę, od początku do końca, i przez nią się wypowiedzieć. Miałam stworzone takie warunki przez reżysera i operatora, żeby być na pierwszym planie w tym projekcie. I to spotkanie było wydarzeniem w mojej drodze artystycznej. Bardzo trzymam za ten film kciuki.

Jakie są teraz Pani dalsze plany?

W sensie zawodowym czekam oczywiście na kolejne ciekawe role. Gram obecnie rolę Nastazji w spektaklu „Idiota” Igora Gorzkowskiego w Teatrze Soho w Warszawie, na który oczywiście serdecznie zapraszam.

A w sensie osobistym?

Dalsze przezwyciężenie swoich lęków. I to jest właśnie – moim zdaniem – najciekawsze w kobietach, że im jesteśmy starsze, tym więcej osiągamy, lepiej się ze sobą czujemy, jesteśmy ciekawsze, rozwijamy się. Bycie kobietą to fantastyczna sprawa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto